Są w życiu relacje, w których obie strony są wygrane, w których jedna strona lepiej wychodzi niż druga oraz takie, na których tracą wszyscy. Do tych ostatnich z pewnością zalicza się związek Kosnstantina Vassiljeva z Piastem Gliwice. Ten pierwszy traci sportowo, ci drudzy finansowo, a cała sytuacja stanowi smutne potwierdzenie faktu, że wciąż daleko nam do normalności.

Sprawa wygląda tak, że obecnie Vassiljev jest członkiem drugiej drużyny Piasta, która to kopie w okręgówce. To ten sam poziom rozgrywkowy, na którym występuje ostatni rywal wyeliminowany przez KTS Weszło z Pucharu Polski. Z gośćmi z okręgówki kopiemy więc my oraz kopie z nimi piłkarz, który jeszcze w zeszłym roku był dumnie tytułowany cesarzem Estonii, a niektórzy całkiem poważnie zastanawiali się, kto powinien zostać piłkarzem sezonu – Vassiljev czy Vadis Odjidja-Ofoe. I, jakkolwiek spojrzeć, przypadek byłego lidera Jagiellonii pięknie pokazuje, że rok w piłce to prawdziwa wieczność, w której wydarzyć się może wszystko.
Jaki był sezon 2017/18 w wykonaniu Estończyka? Żenujący, zły, fatalny, mierny – tutaj naprawdę można bawić się słowem. Zagrał 23 razy, strzelił jednego gola i był za słaby nawet na walczącego o utrzymanie Piasta. Rzecz jasna Vassiljev miał swoje kłopoty zdrowotne, ale też tak gwałtownego zjazdu nikt się po nim nie spodziewał. Czy jednak swoją grą dał pretekst, by zmusić go do kontynuowania kariery w okręgówce? Z pewnością nie, bo o takim rozwoju zdarzeń w największej mierze decyduje oczywiście kasa.
Vassiljev ma 34 lata na karku i jeszcze 2 lata umowy z Piastem. Po takim sezonie jak poprzedni, a także po zesłaniu do okręgówki, kompletnie nie ma szans, by gdziekolwiek indziej dostał porównywalne pieniądze.
I nawet go rozumiemy, że z Gliwic nie ma ochoty się ruszać. To przecież był jego warunek, kiedy przed rokiem przybywał do Piasta – długi, 3-letni kontrakt. I może nie tyle przewidział przyszłość czy celowo olewczo podszedł do wykonywania swoich obowiązków, co najzwyczajniej w świecie odpowiednio zabezpieczył się przed potencjalnym ryzykiem. I za to dziś należy mu się pochwała. Jak i również działaczom Jagiellonii Białystok, którzy nie zdecydowali się wtedy na tak długi kontrakt dla Estończyka. Trzeba przyznać, że wykazali się przezornością. Ostatnia runda Kostii w Białymstoku mogła sugerować, że wkrótce zaliczy zjazd, a oni nie dali się ugiąć ani naciskom, ani emocjom.
W Piaście próbuje się dziś wywalić Vassiljeva po 1/3 kontraktu. No cóż, za błędy się płaci. Gdyby nie to, że Piast był jedynym klubem, który odważył się zaproponować Estończykowi wysoki, 3-letni kontrakt, ten nie spojrzałby nawet w kierunku Gliwic.
Orzeł Mokre, Zameczek Czernica czy zaraz Naprzód Lipiny – tak dziś wygląda rzeczywistość piłkarza, który jeszcze wiosną 2017 roku robił co chciał w ekstraklasie. Z jednej strony to książkowy wręcz przypadek rozmieniania się na drobne, z drugiej jednak walka piłkarza o to, co najzwyczajniej w świecie mu się należy. I w tym wszystkim podobać się może, że Vassiljev nie symuluje kontuzji i nie gra w chodzonego, a strzela gole i zapewnia rezerwom Piasta punkty. A przy tym daje do myślenia kibicom i ludziom związanym z klubem, czy na pewno warto marnotrawić potencjał tego piłkarza w drugiej drużynie.
A tym bardziej, że Vassiljev po początku sezonu w okręgówce nie powinien mieć wielu problemów z motywacją czy szeroko rozumianą sportową złością. Tu mógłby zadziałać podobny mechanizm co w przypadku Artura Jędrzejczyka w Legii, który długo był bez formy, i który odzyskał ją właśnie po konflikcie z właścicielem i odsunięciu go od pierwszej drużyny. W Gliwicach może być tak samo – kto wie, może zmotywowany Vassiljev naprawdę mógłby się tej drużynie przydać? Choćby jako więcej opcji w ataku, choćby jako dżoker. Robienie z niego kozła ofiarnego słabszych wyników Piasta w zeszłym sezonie też nie jest do końca fair. I chyba warto spróbować, bo kasa z jego kontraktu i tak jest już nie do odzyskania, czy będzie się gnoić piłkarza w okręgówce, czy też nie.
No, chyba, że znajdzie się chętny. Ale jakby miał się znaleźć, to chyba już by się znalazł, prawda?
Fot. FotoPyK
Tak ogromny zjazd w tak krotkim czasie (1-2 rundy) wskazuje, ze problemem lezy o wiele glebiej niz tylko w metryce pilkarza.
Tak na moje oko to Vassiliejw jest akurat wygranym. Pod koniec kariery złapał frajera na trzyletni kontrakt. Piast wziął dziadka po kontuzji, to ma.
Co to znaczy gnoić piłkarza Vassiljeva? W jaki sposób?
Pracodawca wydaje polecenie gry w drugiej drużynie i wcale nie musi uzasadniać dlaczego wydał takie polecenie, pewnie dlatego żeby dać czas na przemyślenia odnośnie przyszłości. Ale to spekulacje. Pan piłkarz z kolei, jak mu się nie podoba taka sytuacja, powinien poprosić pracodawcę o wcześniejsze rozwiązanie kontraktu. I albo sam za to zapłaci albo klub wypłaci mu kontrakt w całości lub części. Do dogadania dwóch stron. Normalna sytuacja na linii pracownik-pracodawca, a weszło z banalnej sprawy, jakich wiele w realnym świecie, robi artykuł na portalu.,
A ja bym mial wyjebane na jego miejscu. Hajs dostaje, kariere juz konczy, 2 lata sobie pokopie na pastwiskach majac najwyzszy kontrakt w druzynie. Wyjebongo totalne, a jeszcze po wygasnieciu kontraktu na pewno dostanie gdzies umowe na rok w Estonii. Tak sie dyma polaczkow na hajs, brawo ruski kacapie!
Treść usunięta
co ma piernik do wiatraka ty pierdzie?
Treść usunięta
Ale po co przeprosiny? Ja nie mam go za co przepraszac, bo sie ustawil dobrze. Beke mam z wlodarzy piasta, ktos z nim umowe podpisal. No ale jak tu nie miec beki z wlodarzy klubu ktorego grupa kibicowska nazywa sie „Zul banda” 😀
Treść usunięta
Sklej wary Marnopierdusie
Treść usunięta
chuja wiesz o rapie, dziffko
Marnopierdus ? Przegiąłeś kurwa…
Ta obelga krwi wymaga!
Treść usunięta
Idź już spać ty zawodowy wysysaczu bąków z dupy
Treść usunięta
Treść usunięta
Miałeś Kostia złoty róg
Miałeś Kostia czapkę z piór
Ostał ci się jeno… zajebisty kontrakt w okręgówce.
Miesieczna pensja wyzsza niz niejeden budzet roczny klubow przeciw ktorym gra
Od Naprzodu Lipiny z daleka.
W 1942 roku półfinalista pucharu Niemiec jako TuS Lipine