Reklama

Covilo kończy urlop i swoją przygodę w Cracovii

redakcja

Autor:redakcja

31 lipca 2018, 15:04 • 5 min czytania 18 komentarzy

Na wyjątkowo krótki urlop wybrał się tego lata Miroslav Covilo. W czwartek próbujący odejść z Cracovii zawodnik – wbrew wcześniejszym zapewnieniom Janusza Filipiaka – został odsunięty od pierwszego zespołu i docelowo na wywczasie miał być aż do szóstego sierpnia. W międzyczasie jego sytuacja uległa jednak dużej zmianie, więc Serb do zajęć z piłką wróci zdecydowanie wcześniej, już jako zawodnik szwajcarskiego Lugano. W Cracovii doszli bowiem do wniosku, że melodramat z rosłym pomocnikiem w roli głównej ewidentnie nie służy klubowi, a skoro tak, to jak najszybciej należy przejść do sceny finałowej. Czyli po prostu sprzedać Covilę i wreszcie mieć z nim święty spokój.

Covilo kończy urlop i swoją przygodę w Cracovii

Zakończoną sagę transferową, w której ani klub, ani piłkarz nie szczędzili sobie uprzejmości, możemy podzielić na kilka aktów:

Akt I – klub za pomocą konta na Twitterze najeżdża na swojego zawodnika, a następnie w specjalnym oświadczeniu zdradza wszystkie zapisy jego kontraktu, dotyczące zarobków

Akt II – w rozmowie z „PS” Janusz Filipiak w dość pokrętny sposób określa Serba niewdzięcznikiem i ogłasza, że klub nałoży na niego karę dyscyplinarną. Michał Probierz mówi z kolei, że w sporcie jest jak w małżeństwie i kłótnie od czasu do czasu po prostu się zdarzają

Akt III – fani „Pasów” stają murem za zawodnikiem, a nawet nazywają go legendą Cracovii

Reklama

Akt IV – po jednym z treningów Covilo atakuje słownie wiceprezesa klubu, Jakuba Tabisza. Z kolei kibice w swoim oświadczeniu jako winnego całego zamieszania wskazują Tomasza „Czarnego Tomka” Bałdysa

Akt V – okazuje się, że Serb domaga się transferu nie dlatego, że połasił się na większe pieniądze od Szwajcarów, co wielu mu zarzucało, a po prostu chce na co dzień mieć koło siebie rodzinę, którą nie może legalnie przebywać na terenie Unii Europejskiej

Akt VI – Covilo zostaje urlopowany, trener Probierz znacząco zmienia narrację mówiąc, że ze strony zawodnika padły słowa, które nigdy paść nie powinny, a Cracovia czeka aż Lugano, które wcześniej nastawiało się na darmowy transfer, przyśle ofertę kupna

Ostatecznie – szczęśliwie dla byłego kapitana „Pasów” i nieszczęśliwie dla klubu – taka oferta faktycznie wpłynęła. A nieszczęśliwie dlatego, bo pięćdziesiąt tysięcy euro, na które przystała Cracovia, to za piłkarza tej klasy po prostu śmieszna kwota, za którą nie da się kupić wartościowego następcy. Tomasz Włodarczyk z „PS” pisał dziś, że na Kałuży poważnie myśleli o sprowadzeniu Jakuba Żubrowskiego, ale ten jest dla krakowskiego klubu zwyczajnie za drogi. Trudno się temu zresztą dziwić. Jak dobrze pójdzie, to wpływy z transferu Serba może wystarczą na sprzęt dla nowego zawodnika i zapas wody na te letnie upały.

Jeśli chodzi natomiast o samego Covilę, to nie da się ukryć, że wraz z jego odejściem, Cracovia traci jednego ze swoich najważniejszych piłkarzy w ostatnich latach. Serb w pasiastych barwach rozegrał łącznie 104 mecze, w których zanotował 6 asyst i zdobył 19 goli, co jak na defensywnego pomocnika jest świetnym wynikiem. W pamięci zostanie nam jako gość, od którego odbijała się większość rywali i który totalnie dominował w powietrzu.

Reklama

Statystycznie najlepszy w jego wykonaniu był sezon 16/17, w którym aż siedmiokrotnie wpisał się na listę strzelców. Tamte rozgrywki wiążą się jednak z traumatycznym przeżyciem, jakim dla Serba była poważna kontuzja głowy odniesiona w meczu z Pogonią Szczecin. Ze względu na liczne złamania w obrębie twarzoczaszki Covilo sezon musiał zakończyć już na dwudziestej drugiej kolejce, a kolejne rozgrywki rozpoczął, grając już w specjalnym kasku ochronnym.

Dochodzenie do optymalnej formy po fatalnym urazie zajęło mu dużo czasu. W ostatnim sezonie grał wyraźnie poniżej swoich możliwości, ale Michał Probierz nie miał zamiaru z niego rezygnować. Szkoleniowiec Cracovii doskonale wiedział, że Covilo w najlepszej formie będzie decydował o obliczu drugiej linii jego zespołu. Mało prawdopodobne, by przypuszczał, że już na starcie rozgrywek Serb wyniesie się z szatni Craovii, co sprawia, że teraz ma na głowie dodatkowy problem. Pomoc „Pasów” już wcześniej nie wyglądała bowiem na przesadnie mocną formację, o czym niedawno pisaliśmy tak:

Naszym zdaniem po tych dwóch kolejkach największych rozczarowaniem w krakowskim zespole jest linia pomocy, z którą wiązaliśmy duże nadzieje. A tutaj jak z randką na Tinderze – na zdjęciu było fajnie, ale weryfikacja okazała się brutalna.

Doliczyliśmy się trzynastu pomocników w kadrze Cracovii. Takich, których powinniśmy brać pod uwagę przy powoływaniu meczowej osiemnastki i późniejszym ustalaniu wyjściowej piątki grającej w środku pola. Odsuwamy na bok juniorów, bo po prostu nie sposób nam ocenić, na co tych chłopaków stać. I co? No i jajco. Chyba tylko Marcin Budziński pokazał w tych dwóch meczach, że można na niego liczyć.

Trzynastu pomocników i – póki co –  jakości. W takich okolicznościach obecność Serba zapewne byłaby dla Cracovii zbawienna. Koszulka “Pasów” z numerem piątym na plecach straciła jednak swojego właściciela, więc pomoc z niezawodnej zazwyczaj strony na pewno nie nadejdzie. Kapitan ostatecznie zszedł z okrętu, więc drużyna musi sobie radzić bez niego. Ale mimo wszystko mamy dziwne wrażenie, że takie rozwiązanie, o ile Probierz znajdzie lek na problemy w środku pola, wszystkim powinno wyjść na dobre.

Fot. 400mm.pl

Najnowsze

Komentarze

18 komentarzy

Loading...