Reklama

Jak co chwila: spory gest Błaszczykowskiego 

redakcja

Autor:redakcja

27 lipca 2018, 16:02 • 2 min czytania 56 komentarzy

O finanse wielu piłkarzy zwyczajnie się boimy. Widzimy, ile pieniędzy przepuszczają na ciuchy, auta, wakacje, jaki styl życia preferują (kosztowny) i jakie może być ich zaskoczenie po karierze, gdy pieniądze przestaną spływać tak szybko (duże). Pół żartem stwierdzamy, że do grona tych piłkarzy zaliczamy Kubę Błaszczykowskiego, który wydaje na wspaniałe akcje tyle, że zaraz zaczniemy podejrzewać go o jedzenie chleba z pasztetem. 

Jak co chwila: spory gest Błaszczykowskiego 

Piłkarz VfL Wolfsburg – jak zwykle zresztą – przy kolejnej swojej akcji jak może unika rozgłosu. Nie chce, by ktoś posądził go, że działa pod publiczkę. O tym, jak wielkiego serca jest człowiekiem udowadniał niejednokrotnie – czy to przywracając do życia wraz ze swoją fundacją Ludzki Gest instytucję telefonu zaufania, czy to fundując dzieciom bilety na mecze za kilkadziesiąt tysięcy złotych, czy to ratując młodego chłopaka ofiarowując mu kilkaset tysięcy złotych na operację. Wszystkie gesty składają się na jedną konkluzję: Kuba to wielki człowiek.

Swoją wielkość udowodnił po raz kolejny, pomagając Wiśle Kraków, która znajduje się w poważnych tarapatach. Przypomnijmy – klub boryka się z zadłużeniem do tego stopnia, że niepewne jest nawet to, czy w przyszłych kolejkach dalej rozgrywać będzie mecze na własnym stadionie. O powrocie do lat świetności już nikt w Krakowie nie myśli – utrzymanie się w lidze (bardziej organizacyjne, niż sportowe) będzie trzeba traktować jak sukces.

I tu właśnie wchodzi Jakub Błaszczykowski, który pożycza klubowi – o czym informuje Mateusz Miga ze „Sportu” – kwotę ponad miliona złotych. Wyciąga milion złotych polskich z własnej kieszeni (być może na wieczne nieoddanie) po to, by klub, który go wypromował, mógł przetrwać kolejny sezon. I to w dodatku klub, któremu Kuba przecież nic winien nie jest – swoje zasługi spłacił z nawiązką dając Wiśle zarobić około trzech milionów euro. Oczywiście deklaruje, że to w Wiśle chce zakończyć swoją karierę piłkarską, na co dzień czuje się wiślakiem i ma sentyment do tego klubu… Ale aż takiego gestu nie spodziewał się w środowisku „Białej Gwiazdy” chyba nikt.

Serce rośnie, gdy widzimy takie zachowania piłkarzy, dla których futbol jest czymś więcej niż tylko spływającym co miesiąc kontraktem. I serce rośnie, gdy widzimy takie kluby, których środowiska potrafią zmobilizować się w trudnej sytuacji. Bo piłka to nie tylko cyferki na koncie, a kluby to coś więcej niż papiery i inwestorzy. To kibice. Wśród nich ci z wielkim sercem.

Reklama

Fot. FotoPyK

Najnowsze

Komentarze

56 komentarzy

Loading...