O Marcinie Bułce głośno zrobiło się na początku 2016 roku. Wychowanek warszawskiej akademii FC Barcelony poleciał na testy do Katalonii, gdzie podobno pokazał się z dobrej strony, robiąc pozytywne wrażenie na treningach. Wychwalało go „Mundo Deportivo”, dostał ofertę z Barcy, ale ostatecznie zdecydował się na Chelsea. W zeszłym sezonie trenował z pierwszą drużyną, a dziś zadebiutował w sparingu z Perth Glory.
– Marcin to nasz produkt flagowy. Wpadł w oko trenerom z Barcelony – przyjechali, obejrzeli go i zaprosili do siebie. Tam okres testowy trochę się przedłużył, bo Bułka bardzo się miejscowym spodobał. Generalnie to chłopak, który jest przykładem dla wszystkich, bo takich piłkarzy, a przede wszystkim takich ludzi, chcemy tutaj wychowywać. Skromny, twardo stąpający po ziemi, nastawiony na ciężką harówę – przyznawał Wiesław Wilczyński, założyciel Escoli Warszawa.
Dlaczego odszedł do Chelsea a nie Barcelony? Warunki w Londynie bardziej mu odpowiadały. W rozmowie z portalem Łączy Nas Piłka przyznał, że widział większe zainteresowanie jego osobą. – Uznałem, że Anglia będzie dla mnie lepszym wyborem, więc taką drogę postanowiłem obrać.
W zeszłym sezonie – tak jak wspominaliśmy – trenował głównie z pierwszą drużyną, został doceniony. W nadchodzących rozgrywkach ma szanse odgrywać rolę trzeciego bramkarza. Rywalizuje o tę pozycję z Bradleyem Collinsem, który w zeszłym sezonie grał w czwartoligowym Forest Green Rovers, i Jaredem Thompsonem. Drugim bramkarzem jest Willy Caballero. Thibaut Courtois ma oczywiście niepodważalną pozycję w bramce, ale jest mało prawdopodobne, żeby pozostał w drużynie. Obecnie faworytem do jego zastąpienia jest Areola z PSG, ale na razie to tylko niepotwierdzone spekulacje. Zarówno pierwszy, jak i drugi bramkarz nie pojechali do Australii, więc wydaje się, że Bułka – przynajmniej na razie – wypracował sobie najbardziej solidną pozycję wyjściową spośród trójki młodych bramkarzy londyńczyków.
Dziś dostał pierwszą szansę, by się wykazać. Rozegrał 90 minut. Jak się zaprezentował? Cóż, zacznijmy od tego, że Perth Glory przy Chelsea nawet nie pierdnęło. Co za tym idzie – nie miał okazji do zaliczenia ani jednej interwencji. Dwa razy wyłapał dośrodkowanie, kilka razy celnie dograł do partnerów. Jakkolwiek spojrzeć, trudno było mu czymkolwiek zabłysnąć. Ot, występ jak występ na tle bardzo słabego przeciwnika. Może raz nieco niepewnie wyszedł do piłki przy dośrodkowaniu, ale wyręczyli go partnerzy – nie było żadnego zagrożenia.
Chelsea niedługo czekają poważniejsze wyzwania, już za pięć dni sparing z Interem Mediolan. Kto wie, jaki będzie plan Maurizio Sarriego, ale nie obrazilibyśmy się, gdyby Bułka dostał szansę na wykazanie się przeciwko poważnej drużynie.
Cieszyć może na pewno fakt, że powolutku pnie się w hierarchii. Do debiutu w oficjalnym spotkaniu jeszcze daleka droga, ale widać u niego stały progres.
Fot. Newspix.pl