42% goli na mistrzostwach świata w Rosji padło po stałych fragmentach gry. 15 z 32 drużyn zdobyło przynajmniej połowę swoich bramek po zagraniach ze stojącej piłki. Anglia na wytrenowanych stałych fragmentach zajechała do meczu o 3. miejsce. Tak, to zdecydowanie mundial spod znaku stałych fragmentów gry. Skąd to się wzięło i czym się ten fenomen objawia?
– No, faktycznie dużo goli pada po stałych fragmentach gry – taki tekst może rzucić przypadkowy Janusz, który mundial ogląda tylko podczas skrótów w „Wiadomościach”. Nie jest to wcale wniosek odkrywczy. Natomiast ciekawym jest fakt, jak bardzo ten element gry zdominował trwające mistrzostwa świata. Blisko co drugi gol podczas rosyjskiego mundialu (bierzemy pod uwagę 62 z 64 meczów, bo przecież przed nami jeszcze finał i mecz o 3. miejsce) padł po strzale lub dośrodkowaniu z tzw. martwej piłki. Dla porównania – w TOP5 ligach europejskich na ogół w ten sposób pada co piąty gol. W Bundeslidze jest to 21,8% bramek, w Premier League 20,2%, w Serie A 18,5%, w La Liga 16,9% i w Ligue 1 to 15,6%. A na mundialu 2018? Aż 42%!
68 goli strzelonych po rzutach wolnych/rożnych/karnych to rekord mistrzostw świata. Tym samym rosyjski mundial wymazał w tej rubryki rekordów turniej z 1998 roku. Wtedy we Francji obejrzeliśmy też sporo, bo 62 gole strzelone w ten sposób. A przecież w dwóch kolejnych meczach Francuzi, Chorwacji, Belgowie i Anglicy mogą jeszcze przebić pułap siedemdziesiątki.
– W tak przypadkowej grze, jaką jest futbol, stały fragment gry to jedyny moment, w którym wszystko się zatrzymuje, a piłkarze i trener mogą tę losowość zminimalizować. To prawdopodobnie jedyny aspekt, w którym piłka nożna jest tak zbliżona do przepełnionego analizami matematycznymi futbolu amerykańskiego – mówi Alexi Lalas, komentator Fox Sports.
Kluczowe fazy turnieju podkreślają jeszcze bardziej istotę stałych fragmentów gry tego mundialu. W ćwierćfinałach pięć z jedenastu goli padło właśnie po zagraniach z martwej piłki. Półfinały? Losy spotkania Belgii z Francją przesądził rzut rożny, który wykonywał Griezmann, a który celną główką wykończył Umtiti. Także starcie Anglii z Chorwacją celnym strzałem z rzutu wolnego rozpoczął Trippier.
Anglicy to w ogóle fenomen tego mundialu. Żaden inny zespół na tych mistrzostwach nie zdobył więcej bramek po stałych fragmentach gry niż Lwy Albionu. W trakcie tego miesiąca strzelili dwanaście goli i tylko trzy z nich padły w ten – jak to nazwaliby niektórzy – prawdziwie piłkarski sposób. Raz, że miał kto u nich dośrodkowywać (taki Trippier miał czternaście celnych dośrodkowań z SFG na turnieju), a dwa, że było w kogo trafić (Stones, Kane czy Maguire). Dziewięcioma golami po stałych fragmentach ekipa Southgate’a pobiła mundialowy rekord sprzed 52 lat. – Poświęciliśmy temu elementowi gry bardzo dużo czasu. Mieliśmy wyćwiczone każdy detal, ścieżki biegu, kto kogo musi wyblokować. Nie było w tym przypadku – mówi Ruben Loftus-Cheek, angielski pomocnik.
Rosyjski mundial pokazał też zmierzch futbolu opartego na wiciu wianuszków podań. Dzisiaj gra jest zdecydowanie bardziej bezpośrednia, oparta na szybkich atakach oraz właśnie stałych fragmentach gry. Szczególnie w piłce reprezentacyjnej, gdzie trudno wypracować skomplikowane rozwiązania taktyczne. Łatwiej wytrenować trzy-cztery schematy rzutów rożnych niż automatyzmy w akcjach skrzydłami.
Niech przemówią fakty – cztery drużyny, które średnio wymieniały najwięcej podań:
1. Hiszpania – średnio 783 podania na mecz – odpadli w 1/16
2. Niemcy – średnio 658 podań na mecz – nie wyszli z grupy
3. Arabia Saudyjska – średnio 586 podań na mecz – nie wyszli z grupy
4. Argentyna – średnio 584 podania na mecz – odpadli w 1/16
I cztery drużyny, które strzeliły najwięcej goli po stałych fragmentach gry:
1. Anglia – dziewięć goli – półfinał
2. Rosja – pięć goli – ćwierćfinał
3. Urugwaj – pięć goli – ćwierćfinał
4. Belgia – cztery gole – półfinał
Duży wpływ na taką zmianę trendów ma też fakt, że na rosyjskim mundialu dyktuje się bardzo dużo rzutów karnych. Zerknijcie na grafikę porównującą gole zdobyte po strzałach z „wapna” na ostatnich pięciu MŚ:
Ale nawet mimo tej anomalii obecny mundial jest – jak to trafnie ktoś nazwał – orgią stałych fragmentów gry. Bo jeśli mielibyśmy wyłączyć gole z rzutów karnych, to i tak na tym mundialu padłoby 47 goli po rzutach rożnych i wolnych, czyli 30% ze 157 bramek. A na mundialach sześciu mundialach (1994-2014) średnia goli strzelonych po zagraniach ze stojącej piłki wyniosła 26%.
No i w tym wszystkim aż dziw, że Polakom na mistrzostwach tak słabo poszło, skoro wszystkie nasze gole strzeliliśmy po stałych fragmentach. Może dlatego, że te trafienia były zaledwie dwa i że graliśmy jak leszcze w defensywie?
fot. FotoPyk