Reklama

Nicolas Otamend(a)i – nie szanujemy

redakcja

Autor:redakcja

30 czerwca 2018, 18:55 • 2 min czytania 18 komentarzy

Tyle wiemy o sobie, na ile nas sprawdzono. Tak pisała kiedyś Wisława Szymborska i jest to spostrzeżenie niezwykle celne. Często dopiero w sytuacjach ekstremalnych wychodzi nasza prawdziwa natura, wtedy najwięcej dowiemy się o człowieku. Do sytuacji ekstremalnej można na pewno zaliczyć stres meczowy podczas mundialu, zwłaszcza w ostatnich minutach. A skoro tak, to z całą pewnością wiemy już, że Nicolas Otamendi zamienia się wtedy w kawał sukinkota.

Nicolas Otamend(a)i – nie szanujemy

Stoperowi Manchesteru City w tego typu okolicznościach luzują się niektóre zwoje w mózgu i na chwilę zapomina, jaką dyscyplinę sportu uprawia. Po raz pierwszy przekonaliśmy się o tym w spotkaniu fazy grupowej z Chorwacją. W 85. minucie, przy stanie 0:2, z premedytacją kopnął piłką w leżącego Ivana Rakiticia.

Dziś zachował się jeszcze gorzej. Skopiował swój “wyczyn”, częstując piłką plecy Paula Pogby. Żeby było śmieszniej, zrobił to zaraz po tym, gdy Argentyna zdobyła bramkę na 3:4. Zostało jej jeszcze jakieś półtorej minuty na doprowadzenie do dogrywki. Gdy więc sędzia odgwizduje faul, co robi normalny zawodnik? Jak najszybciej ustawia rywalom piłkę, żeby nie tracić czasu. Co robi wariat Otamendi? Prowokuje zamieszanie, przez które Francuzi zyskali minutę. No geniusz, po prostu geniusz.


Co gorsza, w obu przypadkach sędziowie pokazywali winowajcy jedynie żółtą kartkę i nie używali VAR-u. Nie tędy droga, panowie.

Reklama

A Otamendi od dziś jest dla nas zwykłym bucem. Niech zbiera gwizdy, gdziekolwiek się pojawi.

Aha, za prowokowanie brał się już w pierwszej połowie, gdy oblał Oliviera Giroud wodą z bidonu. Co za gość!

Fot. newspix

Najnowsze

Komentarze

18 komentarzy

Loading...