Nie od dziś wiadomo, że przy piłkarskich niepowodzeniach najbardziej brakuje tych, którzy nie grali. Oni mogą się czuć najlepsi, bo gdyby byli na boisku, na pewno byłoby inaczej. W naszej kopanej przerabiamy to regularnie, takie tematy – słusznie lub nie – powracają jak bumerang. Ale to nie tylko polska domena. W Argentynie odżyła dyskusja, że Jorge Sampaoli sam podciął sobie skrzydła, nie biorąc na mundial Mauro Icardiego. Po 0:3 z Chorwacją głośno mówił o tym m.in. Mario Kempes. Czy naprawdę tu leży problem?
Naszym zdaniem – raczej nie. Argentyna nie funkcjonuje jako zespół, cały plan polega na tym, że Leo Messi dostaje piłkę i niech się dalej martwi. Jeżeli to założenie nie przynosi efektów (a nie przynosi), planu B i C nie ma. Sampaoli kompletnie nie potrafi nad tym zapanować, podejmuje dziwne decyzje, coraz bardziej przypominając bezradnego w roli selekcjonera Diego Maradonę na MŚ w 2010 roku. Nie będziemy się jednak powtarzać, Mariusz Bielski dobrze to wszystko opisał TUTAJ.
Wróćmy do Icardiego. Mimo że cały czas potwierdza klasę w Serie A, a teraz rozegrał najlepszy sezon w karierze (34 mecze, 29 goli), z reprezentacją rzadko jest mu po drodze. Ma na koncie tylko cztery występy, z czego trzy dotyczą już kadencji Sampaolego. Powoływał go na eliminacyjne starcia we wrześniu i październiku. Dostał pełne 90 minut z Urugwajem (0:0) i 75 z Wenezuelą (1:1, zaliczył asystę). Najwidoczniej nie przekonał selekcjonera, bo w październiku najpierw siedział na ławce z Peru, by potem wejść na kwadrans z Ekwadorem. I tyle. Potem już nie był wzywany.
Icardi co prawda znalazł się w szerokiej kadrze na mundial, ale po odsiewie mógł już rezerwować sobie wakacje. Można byłoby dorabiać różne merytorycznie brzmiące teorie, lecz prawda jest taka, że napastnik Interu nie gra w reprezentacji z prostego powodu. – Wygląda na to, że nie jest przyjacielem Messiego. Nasza kadra opiera się na magicznym kręgu, do którego Mauro nie należy. I niestety z tego powodu nie pojedzie na mistrzostwa. Dla mnie to obecnie najlepszy napastnik na świecie jeśli chodzi o zachowanie w polu karnym. Ronaldo i Messi są z innej planety, ale on jest w gronie tych, którzy rywalizują o miano numeru trzy. Argentyna potrzebuje takiego napastnika. Messi i Sampaoli uważają jednak inaczej – stwierdził kilka tygodni temu nie byle kto, bo Hernan Crespo.
Z podobną zależnością w reprezentacji gdzieś już się zetknęliśmy, prawda? Różnica polega na tym, że w przypadku nam bliższym chodzi o to, że ktoś jest przyjacielem lidera kadry.
Dlaczego Messi nie lubi Icardiego? Wielu z was pewnie zna odpowiedź. Icardi przychodząc do Sampdorii znalazł się pod skrzydłami Maxiego Lopeza, który wprowadzał go do zespołu. I odwdzięczył się starszemu koledze… odbiciem mu żony. Wanda Nara jest od Mauro starsza o siedem lat i miała już trójkę dzieci z Lopezem. Dziś ta kobieta jest również agentką swojej nowej połówki. Maxi Lopez to przyjaciel Messiego, więc skoro Icardi stał się wrogiem Lopeza, Leo też nie darzy go sympatią. Proste.
Powołanie kogoś tak niepożądanego w oczach lidera, mogłoby rozsadzić zespół od środka, zwłaszcza że Icardi generalnie ma dość trudny charakter i nie należy do ludzi pokornych. Dwa lata temu na ostrzu noża stanęły jego relacje z kibicami Interu. W lutym 2015 roku po porażce 1:3 z Sassuolo jako jeden z dwóch piłkarzy “Nerazzurrich” podszedł pod trybuny, ale usłyszał tylko stek wyzwisk. Zapamiętał to sobie i w wydanej rok później autobiografii groził mediolańskim fanatykom… gangsterami ze swojej ojczyzny.
“Jestem gotów stanąć z nimi twarzą w twarz. Ilu ich jest? 50, 100, 200? Ok, wezmę ze sobą stu kryminalistów z Argentyny, którzy zabiją was tam, gdzie stoicie, wtedy zobaczymy” – napisał.
Reakcja kibiców była oczywista: Icardi ma oddać opaskę kapitańską i wynosić się z klubu. Atmosfera była tak napięta, że gdy w październiku 2016 Argentyńczyk zmarnował rzut karny w meczu z Cagliari, część trybun… eksplodowała radością. Cały mecz ekipa Icardiego przegrała 1:2.
Sampaoli oczywiście zawsze uciekał w kwestie merytoryczne i nigdy nie przyznał, że powody pomijania Icardiego są inne niż czysto sportowe. Pod koniec marca mówił: – Porównując jego grę w klubie z postawą w reprezentacji, nie wygląda to najlepiej. Jego proces adaptacyjny w kadrze może potrwać, a nie mamy na to czasu. Nie zamykam mu drzwi do powołania, ale muszę myśleć przede wszystkim o drużynie – mówił pod koniec marca.
Zresztą, mimo wszystko argumenty merytoryczne również znajdziemy. Icardi zaczyna już mieć opinię piłkarza, który strzela gole, ale nie wygrywa trofeów. Fajnie przedstawił to w niedawnym wywiadzie dla “Przeglądu Sportowego” Mariusz Stępiński, broniący barw Chievo.
– Gdy prowadził nas jeszcze trener Maran, czasami zostawałem z nim po treningach i pracował ze mną indywidualnie, ćwiczyłem przyjęcie pod presją środkowego obrońcy. Mówił: „Wiesz jak jest różnica między Higuainem i Icardim? Pierwszy zdobywa trofea, bo nie tylko potrafi strzelać gole, ale umie też pracować dla zespołu. A Icardi jedynie zdobywa bramki”. Chciał, bym był kompletnym napastnikiem, potrafił się poświecić w defensywie dla zespołu tak, jak napastnik Juve – mówił Stępiński Izie Koprowiak.
Higuaina na mundialu mamy. Wszyscy się nie pomieszczą.
Co ciekawe, argentyński selekcjoner przyczynił się do tego, że minionej zimy Icardi znów miał problemy – tym razem w szatni Interu. Po tym, gdy Sampaoli ujawnił, że napastnik “Nerazzurrich” jest bliski przejścia do Realu Madryt, część jego kolegów z drużyny zaczęła mu zarzucać brak zaangażowania. Po remisie 1:1 ze SPAL, który był siódmym z rzędu ligowym meczem bez zwycięstwa, z pretensjami do Icardiego mieli wystartować Chorwaci Ivan Perisić i Marcelo Brozović. Media pisały również, że piłkarz przechodzi kryzys w małżeństwie z Wandą Narą, co może skończyć się rozstaniem.
Na koniec sezonu Inter wrócił do równowagi i po długiej przerwie wraca do Ligi Mistrzów, ale ryzyko, że Icardi tworzyłby podziały w argentyńskiej reprezentacji uznano za zbyt duże. Tak naprawdę przy obecnych problemach Albicelestes naprawdę nie ma większego znaczenia, czy na “dziewiątce” grałby Icardi, Higuain, Aguero czy Dybala. Problemy by pozostały, a przyczyny ciągłych rozczarowań tkwią gdzie indziej.
Fot. NewsPix.pl