Reklama

Caballero nie pierwszy i nie ostatni. Największe błędy bramkarzy na MŚ

redakcja

Autor:redakcja

22 czerwca 2018, 19:54 • 5 min czytania 5 komentarzy

Willy Caballero popełnił fatalny błąd w czwartkowym meczu Argentyny z Chorwacją i długo będzie mu się go pamiętało. Zawsze jednak może się pocieszać, że na mistrzostwach świata jego koledzy po fachu zaliczali już gorsze i przede wszystkim kosztowniejsze wpadki.

Caballero nie pierwszy i nie ostatni. Największe błędy bramkarzy na MŚ

Caballero miał wszystko pod kontrolą, mógł zrobić z piłką cokolwiek, a wybrał zagranie górą nad rywalem, które jednak kompletne mu nie wyszło. Zamiast popisu technicznego bramkarza Chelsea dostaliśmy scenkę jak z treningu, gdy kolega prosi “rzuć mi na prawą”. No i Caballero rzucił, a Ante Rebić wspaniale to wykończył.

Winowajca przy tym golu będzie mocno grillowany przez najbliższe dni, ale nie on pierwszy i nie ostatni. W gronie tych, których błędy zaraz zobaczycie, są i tacy, którzy chętnie by się z Caballero zamienili, żeby zdjąć z siebie brzemię, które na nich ciążyło, a w niektórych przypadkach ciąży do dziś.

Zacznijmy od mundialu trwającego. David de Gea może przybić piątkę z Caballero, bo przy strzale Cristiano Ronaldo zachował się fatalnie. Ma jednak to szczęście, że z Portugalią wtedy zremisowano, a w drugiej kolejce Hiszpanie pokonali Iran i trudno zakładać, by z grupy nie wyszli.

Reklama

Cztery lata temu było znacznie gorzej. La Furia Roja błyskawicznie wróciła do domu, a porażka 1:5 z Holandią była jedną z najbardziej pamiętnych w historii tej reprezentacji. Iker Casillas miał w niej spory udział, fatalnie zachowując się przy czwartej straconej bramce.

Na tym samym turnieju koszmarnie w pierwszym meczu Rosjan interweniował Igor Akinfiejew. W niezrozumiały sposób przepuścił uderzenie reprezentanta Korei Południowej Lee Keun-ho. Rywale dzięki temu prowadzili, skończyło się na 1:1. Obie drużyny po trzech spotkaniach wróciły do siebie.

W 2010 roku najbardziej ze wstydu najbardziej mógł się rumienić stojący między słupkami Anglików Robert Green, który zawalił gola z USA, na rozpoczęcie rywalizacji w fazie grupowej. Kosztowało to Wyspiarzy utratę dwóch punktów, ale ostatecznie weszli do 1/8 finału.

Reklama

David Seaman miał w swojej karierze wiele chwalebnych momentów, ale i tak najbardziej pamięta mu się dwa błędy. Pierwszy z finału Pucharu Zdobywców Pucharu z 1995 roku, gdy Arsenal przegrał z Saragossą po golu Nayima z połowy boiska, a drugi oczywiście z ćwierćfinału MŚ 2002 po zaskakującym strzale Ronaldinho z rzutu wolnego. Wiele było tutaj kunsztu Brazylijczyka (może nawet więcej niż nieudolności bramkarza), ale i tak Seaman potem przez wiele miesięcy nie miał spokoju w angielskich mediach.

Oliver Kahn w 2002 roku bronił wspaniale i jeszcze przed finałem z Brazylią wybrano go piłkarzem turnieju. Może za wcześnie, bo w meczu o trofeum zaliczył chyba najbardziej niefortunną interwencję w karierze.

W 1998 roku popis nieudolności w grze na przedpolu dał golkiper Arabii Saudyjskiej – legendarny Mohamed Al-Deayea. W meczu grupowym z Francją nie zdołał złapać piłki po prostym dośrodkowaniu Liliana Thurama i Thierry Henry strzelił na 2:0 (skończyło się 4:0). Na skrócie od 0:25.

Na mundialu w USA Irlandia dostała się do 1/8 finału, gdzie jednak rozdała dwa prezenty Holendrom. Najpierw gola podarowali obrońcy, a w 41. minucie Pat Bonner interweniował równie fatalnie jak Igor Akinfiejew 20 lat później. Uderzał Wim Jonk.

Rene Higuita słynął z odważnych czy wręcz szalonych interwencji na przedpolu. Wszyscy pamiętamy jego “scorpion kick”, który do dziś jest hitem internetu. Lubił też kiwać się z rywalami, ale czasami słono za to płacił. Tak było podczas MŚ ’90, gdy kolumbijski ekscentryk w dogrywce 1/8 finału z Kamerunem zawalił jednego z dwóch goli Rogera Milli. Skończyło się na porażce 1:2. Dobrze, że nikt potem Higuity nie zastrzelił…

Rewelacyjny na tamtym turnieju Kamerun wyszedł z grupy m.in. dlatego, że na początek pokonał Argentynę po klopsie Nery’ego Pumpido. Przedstawiciel Afryki grał już wtedy w dziesiątkę! Mundialowe błędy argentyńskich bramkarzy to żadna nowość.

W 1982 roku Brazylijczycy rozpoczęli turniej najgorzej jak się dało. Waldir Peres skapitulował po zupełnie niegroźnym, zdawałoby się, strzale Andrija Bala ze Związku Radzieckiego. Ostatecznie Canarinhos wygrali 2:1, z grupy wyszli, ale nic wielkiego wtedy nie zwojowali. W przeciwieństwie do biało-czerwonych.

Na koniec dwa błędy w najważniejszym momencie – w wielkim finale. W 1962 roku Czechosłowacja uległa Brazylii 1:3. Gwoździem do trumny była tragiczna interwencja Viliama Schrojfa po wyjściu z bramki (od 0:38).

To jednak nic w porównaniu do finału z 1950 roku, gdy Brazylia przegrała 1:2 z Urugwajem, a winnym został stojący w bramce Moacir Barbosa. To bez wątpienia najbardziej kosztowny błąd bramkarza w historii futbolu. Brazylijczycy mieli wtedy mistrzostwa u siebie, a w finale byli tak dużymi faworytami, że media już w dniu meczu pisały o swoich piłkarzach jako mistrzach. “O Mundo” dało nawet okładkę z tytułem “To są mistrzowie świata”. Co więcej, tak to było wtedy skonstruowane, że Canarinhos do wzniesienia pucharu wystarczał zaledwie remis. I wszystko zaczęło się zgodnie z planem, gospodarze prowadzili. Potem jednak cały kraj przeżył szok. Urugwajczycy najpierw wyrównali, a w 79. minucie Alcides Ghiggia zdobył zwycięską bramkę. Barbosa spodziewał się dośrodkowania i został zaskoczony strzałem w bliższy róg.

Zrobiono z niego kozła ofiarnego i już nigdy nie uwolnił się od piętna winowajcy. Do końca życia egzystował w nędzy, umarł bez grosza przy duszy w 2000 roku. – Zgodnie z brazylijskim prawem, maksymalna kara wynosi 30 lat więzienia. Moje więzienie trwało pół wieku – powiedział jakiś czas przed śmiercią. Siedem lat wcześniej próbował odwiedzić brazylijską kadrę na treningu, ale nawet go nie wpuszczono, żeby nie przynosił pecha.

Dla Brazylijczyków to do dziś jedna z największych narodowych tragedii, a być może największa. “Wszędzie zdarza się nieodwracalna katastrofa narodowa, coś na wzór Hiroszimy. Naszą katastrofą, naszą Hiroszimą była porażka Urugwajem z 1950 roku” – stwierdził kiedyś znany brazylijski pisarz Nelson Rodrigues.

Przy tym błąd Caballero to naprawdę pikuś, zwłaszcza że ma on już za sobą zwycięską walkę z rakiem oczu córki. Facet się pozbiera, jesteśmy pewni.

Fot. NewsPix.pl

Najnowsze

Boks

Olbrzym nie dogonił króliczka. Usyk ponownie pokonał Fury’ego!

Szymon Szczepanik
11
Olbrzym nie dogonił króliczka. Usyk ponownie pokonał Fury’ego!
Anglia

Fabiański: Nie spodziewałem się, że tak długo będę grał w Premier League

Bartosz Lodko
1
Fabiański: Nie spodziewałem się, że tak długo będę grał w Premier League
Hiszpania

Cierpiące Atletico wygrało w końcówce! Koszmarne pudło Lewandowskiego

Jakub Radomski
56
Cierpiące Atletico wygrało w końcówce! Koszmarne pudło Lewandowskiego

Komentarze

5 komentarzy

Loading...