Reklama

Salah robił za stracha na wróble, operator kamery miał zajęcie

redakcja

Autor:redakcja

15 czerwca 2018, 17:02 • 2 min czytania 2 komentarze

To było do przewidzenia, ale wszyscy łudziliśmy się – może poza Urugwajczykami – że jednak Mohamed Salah dziś zagra. Jak już było wiadomo, że nie od początku, to chociaż jako rezerwowy na 15-20 minut. Oczywiście nic takiego nie miało miejsca. Gwiazda Egipcjan odegrała jedynie rolę paprotki.

Salah robił za stracha na wróble, operator kamery miał zajęcie

A może bardziej stracha na wróble, którego sama obecność w pobliżu miała wywoływać niepokój po drugiej stronie. Na to jednak mogłyby się nabrać co najwyżej kilkuletnie dzieci. Te nawet nieco starsze już wiedzą, że strach groźnie wygląda, ale nie ożyje i nic im nie zrobi. I tak to mniej więcej było z Salahem. Przynajmniej operator kamery miał zajęcie. Mohamed się uśmiechnął, od razu wrzutka na niego. Podrapał się po głowie – dajemy go! Zaczął się opierać na drugiej nodze – niech świat to zobaczy.

Wystarczyło zresztą spojrzeć na samego zainteresowanego. Nie sprawiał wrażenia kogoś, kto wie, że za chwilę będzie potrzebny i wejdzie na boisko. Bardziej reagował jak widz w kinie, który żyje wydarzeniami na ekranie, ale ze świadomością, że go nie dotyczą i nie zostanie w nie wciągnięty.

Bez niego Egipt nie miał nic do zaoferowania z przodu. Nie stworzył sobie żadnej konkretnej sytuacji. Kilka smakowicie zapowiadających się kontr kończyło się zgagą, w czym duża zasługa świetnie grającego Diego Godina.

Gdyby natomiast udało się dowieźć 0:0, można byłoby budować legendę bohaterskich Faraonów i ich nieziemskiej solidności. Prawda jest jednak taka, że Urugwaj wygrał w pełni zasłużenie. Przed golem Jose Gimeneza faworyt przy stuprocentowej skuteczności mógłby prowadzić 5:0. Trzy świetne sytuacje zmarnował Luis Suarez. Po każdej wkurzał się coraz bardziej. Jeszcze jedna i istniałoby ryzyko, że znów kogoś ugryzie. Przy bombie Edinsona Cavaniego znakomicie interweniował Mohamed El Shanawy. Przy rzucie wolnym Cavaniego uratował go słupek oraz… Carlos Sanchez, w którego trafił dobijający Martin Caceres. Pozory egipskiej solidności większej niż faktyczna wynikały pewnie stąd, że w tzw. międzyczasie nic się nie działo i Urusi atakowali równie nieporadnie jak ich rywale.

Reklama

Jak widzicie, zdania na temat postawy Egiptu są w naszej redakcji podzielone. Pewnie nie tylko w tej sprawie będą różnice, ale… to chyba dobrze?

Fot. newspix.pl

Najnowsze

Komentarze

2 komentarze

Loading...