Reklama

Siedmiu wspaniałych, ale pominiętych

redakcja

Autor:redakcja

23 maja 2018, 19:41 • 8 min czytania 39 komentarzy

Nie ma powołań na mundial bez skandali związanych z pominięciem gwiazd. Sami w Polsce doskonale pamiętamy dym, jakiego narobił swoimi decyzjami Paweł Janas w 2006 roku. Jednak nie tylko Janosik pozostawił w domu zawodników, których kibice jednogłośnie widzieli w kadrze, czy nawet w pierwszym składzie reprezentacji na mistrzostwach.

Siedmiu wspaniałych, ale pominiętych

Oto siedem przypadków tegorocznych pominięć, tych najbardziej bulwersujących.

ADRIEN RABIOT (FRANCJA; PARIS SAINT-GERMAIN)

Nie łudźcie się – to pierwszy, ale nie ostatni Francuz w tym zestawieniu. Didier Deschamps wprowadził przed mistrzostwami świata w Rosji pojęcie „kłopotu bogactwa” na wyższy poziom. Gdyby wstawić do turnieju reprezentację Francji A i reprezentację Francji B, to ta druga z całą pewnością mogłaby zawędrować co najmniej do ćwierćfinału.

I właśnie w tej drugiej grałby Adrien Rabiot, którego selekcjoner odpalił, co wydaje się dość nieroztropnym ruchem z jego strony. Francja ma środkowej strefie Paula Pogbę, N’Golo Kante i Blaise’a Matuidiego, na dokładkę są Steven Nzonzi i Corentin Tolisso. Wydaje się, że takiego człowieka jak – mocno mimo wszystko niedoceniany – Rabiot może tej ekipie brakować. Inteligentny w rozegraniu, potrafiący cofnąć się po piłkę i jednym błyskotliwym podaniem rozpędzić akcję drużyny. Wiadomo, że Paul Pogba nie jest specjalistą, jeżeli chodzi o rozbudowywanie akcji od obrony, natomiast Kante i Matuidi to raczej profil boiskowych pracusiów.

Reklama

Deschamps wymyślił to sobie jednak inaczej i uznał, że Nzonzi czy Tolisso zagwarantują mu bardziej wartościową alternatywę dla trójki – przynajmniej w teorii – podstawowych pomocników. Rabiot ciężko to zniósł – wystosował do selekcjonera prośbę na piśmie, żeby ten nie powoływał go na mundial nawet w razie kontuzji któregoś z zawodników, bo nie ma zamiaru jechać do Rosji w roli rezerwowego. No cóż – takie podejście zawodnika PSG do reprezentowania narodowych barw rzuca nowe światło na decyzję Deschampsa.

MAURO ICARDI (ARGENTYNA; INTER MEDIOLAN)

W lidze włoskiej strzela się łatwiej niż przed laty, ale 29 goli w Serie A wciąż musi robić wrażenie. Zresztą Icardi od lat poniżej pewnego poziomu nie schodzi – 22, 16, 24, 29. To jego dorobek, jeżeli chodzi o cztery ostatnie sezony w barwach Interu Mediolan. Czy to jest już ten moment, gdy napastnik zrobi krok do przodu i jednym susem przeskoczy z San Siro na – dajmy na to – Estadio Santiago Bernabeu? Jego ukochana, źródło wielu uniesień i kłopotów, a do tego agentka w jednym – małżonka, Wanda – twierdzi, że priorytetem męża jest zostać w Mediolanie. Argentyński napastnik będzie wówczas na najlepszej drodze, żeby zostać jedną z legend Interu, ale status legendy, jeżeli chodzi o reprezentację Albicelestes, z pewnością mu nie grozi.

Napastnicy, na których postawił Jorge Sampaoli to: Sergio Aguero (21 goli w Premier League), Gonzalo Higuain (16 goli w Serie A) i Paulo Dybala (22 gole w Serie A). Dybala to – podobnie jak nietykalny Messi – nieco inny typ napastnika, zresztą też bez gwarancji gry w wyjściowym składzie, ale Aguero i Higuain? Icardi strzelał od nich po prostu więcej, poza tym jest piłkarzem trudniejszym do okiełznania dla obrońców, bardziej uniwersalnym. Napastnik Manchesteru City miał mnóstwo kłopotów ze zdrowiem, snajper Juve – problemy z ustabilizowaniem formy. Zresztą obaj, Aguero i Higuain, są już wielokrotnie sprawdzeni i wielokrotnie spaleni na wielkich turniejach.

Wiadomo jednak, że tutaj nie decydują względy taktyczne, ale skomplikowane i ciągnące się w nieskończoność kwestie obyczajowe. Jak to wyjaśnił Hernan Crespo? – Wygląda na to, że Mauro nie jest przyjacielem Lionela Messiego. Nasz zespół narodowy opiera się na magicznym kręgu. Rozumiecie, o co mi chodzi?! Icardi nie jest jego częścią i właśnie dlatego nie pojedzie na mistrzostwa świata. Niestety.

ALVARO MORATA (HISZPANIA; CHELSEA FC)

Reklama

Od czasu, gdy David Villa i Fernando Torres spuścili z tonu, reprezentacja Hiszpanii nie znalazła jeszcze dziewiątki na miarę jej celów i ambicji. Być może w Rosji oczekiwaniom sprosta wreszcie Diego Costa, choć on, wśród takich zawodników jak David Silva, Andres Iniesta czy Isco, zawsze wygląda jednak jak słoń w składzie porcelany. Co innego wpisać się w styl Mourinho czy Simeone, a co innego wtopić się w misterną układankę selekcjonera reprezentacji Hiszpanii. Julen Lopetegui uwierzył jednak w Costę, a Alvaro Moracie w ogóle nie dał szansy.

Morata był podstawowym zawodnikiem podczas Euro 2016, strzelił nawet trzy gole w fazie grupowej. Jednak Lopetegui od początku swojej przygody z kadrą nie był do tego napastnika przekonany, czyniąc z niego raczej jokera, wchodzącego na ostatnie pół godziny gry. To zresztą rola, w której Morata spisywał się jak do tej pory najskuteczniej. Biorąc pod uwagę kłopoty napastnika z efektywną grą w wymiarze 90-ciu minut, dodając liczne kontuzje i jego kiepską skuteczność w Chelsea, z której zresztą prawdopodobnie niebawem odejdzie – okej, decyzja selekcjonera się broni. Choć, z drugiej strony – taki napastnik, świetnie grający głową, mógłby się jednak w odwodzie przydać.

ANTHONY MARTIAL (FRANCJA; MANCHESTER UNITED)

Kłopot bogactwa w reprezentacji Francji – odsłona druga, wciąż nie ostatnia. Martial – delikatnie rzecz ujmując – nie jest ulubieńcem Jose Mourinho i przeżywa ostatnio ciężkie czasy w Manchesterze United. Kiedy trafił do Anglii i strzelił swoją pierwszą bramkę sprytną pasówką momentalnie okrzyknięto, że oto na Old Traffod pojawił się nowy Thierry Henry. Im dalej w las, tym mniej było w Martialu z Henry’ego, a więcej z chimerycznego Nicolasa Anelki.

Tylko dziewięć goli w lidze, żadnej bramki od stycznia. Ledwie jedno trafienie w reprezentacji w osiemnastu występach. Martial był nieobecny przez całe eliminacje do mundialu, dostał dopiero swoje szanse w ostatnich meczach towarzyskich, ale – pomimo asysty w sparingu z Niemcami – nie przekonał do siebie selekcjonera. Cóż – Martial z pewnością ma zaklepane miejsce na liście największych piłkarskich talentów na świecie. Jego problem polega na tym, że Ousmane Dembele i Kylian Mbappe też są na tej liście, a Florian Thauvin czy Nabil Fekir mają za sobą – najzwyczajniej w świecie – lepszy sezon. Inna sprawa, że ci dwaj ostatni błyszczeli na poziomie Ligue 1, gdzie trochę łatwiej wykręcić spektakularne liczby, niż pod surowym okiem Jose Mourinho na Old Traffod.

FABINHO (BRAZYLIA; AS MONACO)

Być może najbardziej obecnie niedoceniany piłkarz na świecie. Fabinho to fenomenalny defensywny pomocnik i jest doprawdy sporym zaskoczeniem, że wciąż jakaś większa firma niż AS Monaco nie skusiła się na jego usługi. Nie skusił się na nie także selekcjoner reprezentacji Brazylii. Tite uznał, że wystarczy mu Casemiro, a poza tym powołał raczej pomocników o charakterystyce zbliżonej do box-to-box, no i pomocników stricte ofensywnych. Dla defensywnych atutów Fabinho – choć obrazą byłoby określenie go mianem zwykłego przecinaka – zabrakło już w tej ekipie miejsca.

Fabinho to serce i płuca drużyny z Księstwa. Jeżeli nie pauzuje za nadmiar żółtych kartek, to gra zawsze i zawsze od deski do deski. W reprezentacji wciąż pozostaje niezauważony. Być może transfer do wielkiego klubu – o którym spekuluje się coraz częściej i głośniej – przykuje uwagę selekcjonera Canarinhos, bo z pewnością jest to piłkarz o potencjale znacznie przerastającym wielu etatowych reprezentantów z Kraju Kawy, jak choćby Paulinho.

ALEXANDRE LACAZETTE (FRANCJA; ARSENAL FC)

Dobra końcówka sezonu, kilka bramek, przebłyski dawnej formy z Lyonu – gdyby Lacazette został we Francji i znowu powalczył o koronę króla strzelców Ligue 1, być może dzisiaj znalazłoby się dla niego miejsce w kadrze na rosyjski mundial. Transfer do Arsenalu miał być dla francuskiego napastnika krokiem do przodu, zanim jednak ten udało się uczynić, nastąpiło kilka rozczarowujących miesięcy dla snajpera Kanonierów.

Ta chwilowa stagnacja będzie Lacazette’a kosztować wyjazd na mistrzostwa świata. Jest to kolejny z tych zawodników, którym Didier Deschamps konsekwentnie nie ufa i nie daje zbyt wielu szans na zademonstrowanie umiejętności w narodowych barwach. Napastnik Arsenalu strzelił dwa gole w listopadowym sparingu z reprezentacją Niemiec, lecz to okazało się za mało, żeby oczarować selekcjonera Trójkolorowych. Choć ten wyraźnie zasugerował napastnikowi, że jego być albo nie być rozstrzygnie się właśnie tego wieczora. – Przed meczem z Niemcami selekcjoner nałożył na mnie wielką presję – mówi Lacazette. – Powiedział mi wprost, że moja przyszłość zależy od tego meczu. Stwierdził dokładnie: „Masz dzisiaj wiele do udowodnienia. Daję ci szansę na grę od pierwszej minuty w dużym meczu. Wykorzystaj to i pokaż mi”.

Lacazette presję wytrzymał, wpakował dwie sztuki. I musi się zadowolić miejscem zaledwie na liście rezerwowych.

RADJA NAINGGOLAN (BELGIA; AS ROMA)

Chyba najgłośniejsze nazwisko, jeżeli chodzi o wszystkich pominiętych. Nainggolan to zawodnik bez wątpienia fantastyczny – nienaganny technicznie, ze świetnym strzałem, potężny jak tur, ogarniający zarówno grę w ofensywie, jak i destrukcji. No pomyślcie sami – my jedziemy na mundial z nadzieją na dobre występy Karola Linettego i Krzysztofa Mączyńskiego, a Roberto Martinez zostawił w domu cholernego Radję Nainggolana. Szaleństwo.

Środkowy pomocnik Romy na za sobą – kolejny już – świetny sezon, dotarł do półfinału Ligi Mistrzów, co roku potwierdza swoją wielką piłkarską klasę. I to wciąż za mało, żeby przekonać do siebie Martineza. Zresztą – na poprzednie mistrzostwa, jeszcze w barwach Cagliari, także się nie załapał. – Teraz mogę dostać się do Księgi Rekordów Guinnessa jako pierwszy gracz u szczytu formy, który dwukrotnie nie pojechał na Mistrzostwa Świata – śmieje się Nainggolan. Choć jest to raczej śmiech przez łzy, biorąc pod uwagę inne jego wypowiedzi. Nie będziemy się powtarzać, o dramacie i smutku tego wielkiego boiskowego wojownika możecie poczytać TUTAJ.

Niesłychane, jak wielką presję nakłada na siebie Martinez, pozostawiając w domu zawodnika tej klasy, a zabierając na mistrzostwa piłkarzy takich jak Fellaini czy Witsel. Świetnych graczy, jasne, lecz na pewno nie topowych, a za takiego uchodzi 30-letni pomocnik Romy. Jeżeli Czerwonym Diabłom powinie się noga na turnieju, to nie ma wątpliwości, na kogo spadnie wina i za którą decyzję winowajcy oberwie się najbardziej. Wystarczy posłuchać, jak linczowany jest dzisiaj Marc Wilmots, który nie osiągnął z kadrą sukcesu na poprzednich dwóch turniejach.

*

Siedmiu wspaniałych, a przecież na nich wyliczanka wcale nie musi się kończyć. Znalazłoby się – wzorem Adasia Miauczyńskiego – czternastu, a nawet dwudziestu jeden. A przecież wciąż mówimy wyłącznie o piłkarzach, których selekcjonerzy z premedytacją nie zabrali na mistrzostwa, a nie o takich, którzy nabawili się kontuzji, czy też nie zdołali się do turnieju zakwalifikować.

Jest jeszcze Stephane Ruffier, który indywidualnie ma za sobą na pewno znacznie lepszy sezon niż podstawowy bramkarz reprezentacji Francji, Hugo Lloris, a nie dorobił się w kadrze nawet statusu bramkarza numer trzy. Jest Marcos Alonso z Chelsea, jedno z objawień tego sezonu w Premier League, którego wygryzł z reprezentacji Nacho Monreal. Alex Sandro z Juventusu, który musiał ustąpić pola innym – równie fantastycznym – lewym obrońcom z brazylijskiej kadry. Jak zawsze solidny Javi Martinez z Bayernu, czy błyskotliwy Angel Correa z Atletico. Pep Guardiola ściągnął Aymerica Laporte’a do Manchesteru City za 65 milionów euro, lecz Deschamps także i tego zawodnika nie zmieścił w swojej drużynie. Już nawet nie wspominamy o Benzemie.

Stephane Ruffier (Francja) – Sergi Roberto (Hiszpania), Aymeric Laporte (Francja), David Luiz (Brazylia), Marcos Alonso (Hiszpania) – Fabinho (Brazylia), Adrien Rabiot (Francja), Radja Nainggolan (Belgia) – Alexandre Lacazette (Francja), Mauro Icardi (Argentyna), Anthony Martial (Francja)

Razem tworzą pakę na miarę medalu, ale łączy ich tak naprawdę tylko jedno – mistrzostwa obejrzą w telewizji.

fot. Newspix.pl

Najnowsze

Komentarze

39 komentarzy

Loading...