Reklama

Stoke spada, West Brom nie składa broni. Nudny dzień w Premier League

redakcja

Autor:redakcja

05 maja 2018, 22:22 • 6 min czytania 13 komentarzy

Premier League przyzwyczaiła nas do kosmicznego poziomu, wielkich emocji i fantastycznych bramek. Perspektywa całego dnia z angielską piłką, jak zwykle zresztą, wyglądała więc bardzo obiecująco. Szczerze liczyliśmy na naprawdę ciekawe oraz intensywne spotkania i… niestety bardzo mocno przeszarżowaliśmy w tych oczekiwaniach. Bez czarowania – było nudno, chałowo i po prostu byle jak. No ale jakoś wytrwaliśmy do końca, choć w gruncie rzeczy, sami nie wiemy jak. 

Stoke spada, West Brom nie składa broni. Nudny dzień w Premier League

Najbardziej interesujący z naszego punktu widzenia był oczywiście mecz, w którym Everton podejmował Southampton z Janem Bednarkiem w wyjściowym składzie. Niestety, piłkarze obu drużyn stworzyli raczej marne widowisko – odrobiny emocji, można było uświadczyć wyłącznie dzięki zaciętej końcówce. Pierwsza połowa? W całości do zapomnienia. Poza mocnym strzałem Austina w 20. minucie, przy którym efektownie interweniował Pickford nie działo się w niej nic interesującego. Prawdę mówiąc, byliśmy nawet lekko załamani faktem, że tak ładne popołudnie, poświęcamy na oglądanie piłkarzy, którym niespecjalnie chce się przebiec sprintem kilka metrów.

W drugiej połowie obraz gry nie uległem drastycznej zmianie, ale mimo wszystko działo się trochę więcej. W głównej mierze była to zasługa zdeterminowanych gości, którym z oczywistych względów chciało się trochę bardziej. Ich starania przyniosły efekt w 56. minucie. Akcję podaniem do aktywnego Cedrika zainicjował Tadić, Porugalczyk pomknął prawą flanką i posłał idealne dośrodkowanie prosto na głowę Redmona. Skrzydłowy Southampton nie miał większych problemów z pokonaniem bramkarza Evertonu i pewnym uderzeniem wyprowadził swój zespół na prowadzenie.

Redmond, który na placu gry zastąpił kontuzjowanego Leminę, był zresztą najlepszym zawodnikiem swojego zespołu. W 86. minucie był nawet blisko zdobycia drugiej bramki, po tym jak w polu karnym Evertonu z łatwością minął dwóch obrońców gospodarzy. Jego strzał zdołał jednak odbić nieźle dysponowany dziś Pickford. W połączeniu z czerwoną kartą Yoshidy, który minutę wcześniej został usunięty w boiska, dało to Evertonowi impuls do podjęcia bardziej zdecydowanych ataków.

Doliczony czas gry to już całkowita dominacja The Toffees. Everton praktycznie nie schodził z połowy Świętych, ale nie potrafił znaleźć sposobu na fruwającego w bramce McCarthy’ego. Imponująco wyglądała zwłaszcza interwencja po strzale Bainesa z rzutu wolnego, po której bramkarz utonął w objęciach kolegów. W perspektywie walki o utrzymanie naprawdę zrobił coś wielkiego. Czystego konta ostatecznie jednak nie zachował. W ostatniej akcji meczu na strzał z dystansu zdecydował się Davies, a lecąca w stronę bramki piłka odbiła się jeszcze od nogi Hoedta i kompletnie zmyliła golkipera Świętych.

Reklama

Co ten wynik oznacza dla sytuacji w tabeli? Southampton i Swansea (dziś porażka z Bournemouth) mają obecnie po 33 punkty i zaległy mecz między sobą na Liberty Stadium. Idąc dalej, w ostatniej kolejce zmierzą się odpowiednio z Manchesterem City (Southampton) i zdegradowanym dzisiaj Stoke (Swansea). Czarno na białym widać więc, który zespół ma łatwiejsze zadanie.

Na koniec słowo o Janie Bednarku. Polak może zapisać sobie kolejne solidne spotkanie, w którym wystrzegał się poważnych błędów. W grze pod własną bramką był dość pewny, a dodatkowo od czasu do czasu próbował włączyć się do akcji ofensywnych lub szukać podań trochę odważniejszych niż do najbliższego partnera. Generalnie jednak można odnieść wrażenie, że ryzyko podejmuje zbyt rzadko, co delikatnie obniża ogólną ocenę. Póki co zwalamy to na brak doświadczenia. Za kilka meczów (już w nowym sezonie) powinno być dużo lepiej.

*

Jeśli mecz na Goodison Park oceniliśmy jako „nudny”, to naprawdę nie wiemy co napisać o spotkaniu West Bromu z Tottenhamem. Strzałów niby było dużo, Koguty potrafiły trochę poczarować, ale ogólnie wyszła z tego niestrawna papka zakończona przypadkowym golem w końcówce. Czyli coś, co absolutnie nie pasuje nam do Premier League.

West Brom, który przed meczem cały czas miał teoretyczne szanse na utrzymanie, dał się totalnie zdominować Tottenhamowi. Dość powiedzieć, że goście mieli aż 74% posiadania piłki i na boisku generalnie czuli się dość swobodnie. W większości akcji, które budowali, brakowało jednak dokładności, a kiedy już dochodzili do sytuacji strzeleckich, to albo zawodziła ich skuteczność, albo dobrymi interwencjami popisywał się Foster.

Jedyna bramka padła w doliczonym czasie gry. Po dośrodkowaniu z rzutu rożnego na przedpolu bramki Llorisa zrobiło się olbrzymie zamieszanie, w którym najwięcej szczęścia miał Jake Livermore. Koniecznie musimy dodać, że był to jedyny celny strzał West Bromu w tym meczu, który jednocześnie przedłużył nadzieję The Baggies na pozostanie w PL. Kilka minut wcześniej swoją okazję, również po dośrodkowaniu z rzutu rożnego, miał Grzegorz Krychowiak, ale z mniej więcej trzech metrów strzelił tak, że nie trafiłby nawet w bramkę do rugby.

Reklama

O występie polskiego pomocnika nic więcej napisać się nie da. Na boisku pojawił się w 87. minucie i chyba sam był zaskoczony decyzją trenera. West Brom zagra w tym sezonie jeszcze jedno spotkanie (na wyjeździe z Crystal Palace) i mocno zdziwimy się, jeśli Krychowiak w ogóle pojawi się na boisku. Czas pomału pakować walizki i szukać szczęścia w innym miejscu.

*

W ostatnim meczu (chronologicznie pierwszym), który dziś obejrzeliśmy, działo się najwięcej, ale na pewno nie było to pamiętne widowisko. Stoke City w starciu z Crystal Palace próbowało podtrzymać szanse na utrzymanie w krajowej elicie, co ostatecznie gospodarzom się nie udało. Walki i zaangażowania piłkarzom Paula Lamberta odmówić nie można. Umiejętności piłkarskich, niestety, już tak, bo to właśnie błędy indywidualne przesądziły o porażce The Potters.

Czego najbardziej brakowało dziś Stoke? Przede wszystkim kreatywności i kogoś, kto mógłby wziąć na siebie ciężar gry do przodu. Coś tam zdziałać próbował wprawdzie jak zawsze zadziorny Shaqiri, ale to było ewidentnie za mało. Naprawdę ciężko marzyć o utrzymaniu, jeżeli w ciągu 90 minut oddaję się tylko dwa celne strzały przy czym jeden z nich to uderzenie z rzutu wolnego. Bardzo precyzyjne – dodajmy – bo jedyna bramka dla gospodarzy padała właśnie ze stałego fragmentu gry, gdy wspomniany Shaqiri w 43. minucie przymierzył nie do obrony.

W drugiej połowie do głosu doszli zawodnicy gości. W strzeleniu dwóch bramek mocno pomogła im jednak defensywa Stoke, która w wielu momentach prezentowała się w sposób iście kabaretowy. Gol wyrównujący McArthura padł przy całkowitej bierności czwórki obrońców gospodarzy. Przy trafieniu van Aanholta, które przesądziło o spadku The Potters, udział miał z kolei Ryan Shawcross, który fatalnie skiksował przy próbie przecięcia podania. Trochę szkoda, że spadek Stoke został przyklepany w taki sposób, w meczu, w którym piłkarze Lamberta autentycznie dali z siebie wszystko, ale od strony sportowej jest on jak najbardziej zasłużony.

Wyniki dzisiejszych spotkań:

Stoke City – Crystal Palace 1:2 (34′ Shaqiri, 68′ McArthur, 86′ van Aanholt)

Bournemouth – Swansea 1:0 (37′ Fraser)

Leicester – West Ham 0:2 (34′ Joao Mario, 64′ Noble)

Watford – Newcastle 2:1 (2′ Pereyra, 28′ Gray, 55′ Perez)

West Brom – Tottenham 1:0 (90+2′ Livermore)

Everton – Southampton 1:1 (90+6′ Davies, 56′ Redmond)

Fot. Newspix.pl

Najnowsze

Anglia

Media: Gwiazdor West Hamu może zostać następcą Mohameda Salaha

Maciej Szełęga
1
Media: Gwiazdor West Hamu może zostać następcą Mohameda Salaha
Ekstraklasa

Trener Cracovii: W Białymstoku zagraliśmy konsekwentnie, nie mówiłbym o szczęściu

Damian Popilowski
0
Trener Cracovii: W Białymstoku zagraliśmy konsekwentnie, nie mówiłbym o szczęściu

Anglia

Anglia

Media: Gwiazdor West Hamu może zostać następcą Mohameda Salaha

Maciej Szełęga
1
Media: Gwiazdor West Hamu może zostać następcą Mohameda Salaha
Anglia

Zmiany w FA Cup. Brak powtórek w przypadku remisów

Bartosz Lodko
1
Zmiany w FA Cup. Brak powtórek w przypadku remisów
Anglia

Schorowany trener i asystent-skandalista. Pierwsza złota era Manchesteru City

Michał Kołkowski
2
Schorowany trener i asystent-skandalista. Pierwsza złota era Manchesteru City

Komentarze

13 komentarzy

Loading...