To był jeden z ciekawiej zapowiadających się zimowych transferów w Ekstraklasie. Jagiellonia w miejsce Fedora Cernycha sprowadziła gościa, który nie jest jeszcze emerytem, liznął trochę poważnej piłki i zdawał się mieć ambicje, by z czasem wrócić na wyższy poziom. Na dziś jednak Dejan Lazarević byłby raczej w czołówce rozczarowań rundy wiosennej.
Przed jej startem wytypowaliśmy dziesięciu nowych obcokrajowców w lidze, po których spodziewamy się najwięcej. Lazarević znalazł się na szóstym miejscu. Opisaliśmy go tak:
Jeżeli będzie zdrowy i odpowiednio zmobilizowany, trudno zakładać, żeby sobie nie poradził. Znajduje się jeszcze w wieku, w którym przeważnie ma się ambicje sportowe (27 lat), a 20 występów w reprezentacji Słowenii, 34 mecze i dwa gole w Serie A czy prawie setka spotkań w Serie B o czymś świadczą. W jego przypadku też jednak dochodzi haczyk związany z gorszym okresem przed przyjściem do Polski. Jesienią był bez klubu i nawet jeśli w dużej mierze był to jego wybór, na pewno będzie dawało o sobie znać na samym początku.
Swojego byłego klubowego kolegę bardzo chwalił też Tomasz Kupisz, który był z nim w Chievo. Lazarević tam grał, Polak poprzestał na jednym jedynym występie.
Najwyraźniej jednak okres na bezrobociu zrobił swoje i okazał się większym problemem niż można było zakładać. Słoweniec przyszedł do „Jagi” w połowie stycznia – nie tak wcześnie, ale i nie tak późno, by nie zdążyć nadrobić zaległości. Do startu rundy pozostawały trzy tygodnie, więc było jeszcze sporo czasu, żeby stanąć na nogi.
Nie udało się. Co tu dużo mówić, na ten moment to jedna wielka klapa.
źródło: Transfermarkt
Dziesięć tegorocznych kolejek to pięć wejść jako zmiennik (łącznie zaledwie 71 minut), cztery razy ławka, raz trybuny. Trener Ireneusz Mamrot nie decydował się na danie mu poważniejszej szansy nawet w obliczu kryzysu. Ba, wtedy jeszcze mniej korzystał z jego usług. Lazarević najczęściej wchodził, gdy wynik był już raczej rozstrzygnięty na korzyść Jagiellonii. W trudniejszych momentach nadzieje pokładano w innych, co też sporo mówi o sytuacji i przydatności Słoweńca.
Pytanie zasadnicze brzmi, czy nie jest on jeszcze gotowy na dłuższe granie, czy po prostu przegrywa rywalizację. Jeśli bardziej chodzi o drugi wariant, być może teraz wreszcie nadejdzie jego czas. Mamrot, po czterech porażkach w ostatnich pięciu meczach, na pewno myśli nad roszadami kadrowymi. Wydaje się, że to idealny moment, aby Lazarević pokazał, na co go naprawdę stać. Inaczej będzie to znaczyło, że jeśli jeszcze w ogóle Jagiellonia będzie miała z niego pożytek, to dopiero w nowym sezonie (kontrakt podpisano na półtora roku z opcją przedłużenia). A mimo wszystko chyba nie takie było założenie.
Fot. Jagiellonia Białystok/Accredito