Reklama

Nikt nie chce spaść, ale ktoś musi

redakcja

Autor:redakcja

15 kwietnia 2018, 11:25 • 5 min czytania 9 komentarzy

Piątkowe i sobotnie mecze pokazały, że w tym roku nie ma chętnych na mistrzostwo Polski. To dość zabawne, bo spadek z ligi również nikomu się nie uśmiech. Wychodzi więc na to, że z tabeli Ekstraklasy powinniśmy usunąć trzy pozycje i przyznawać miejsca od 2 do 14. Wtedy wszyscy byliby zadowoleni i uśmiechnięci, a niektóre osoby zatrudniane jako „imitacja trenera” nadal miałyby pracę. Ponieważ jednak nie można mieć wszystko, ktoś będzie musiał zostać mistrzem, tak samo jak ktoś z hukiem zleci poziom niżej. Dziś przed nami być może kluczowy akt spektaklu pt. „Walka o utrzymanie”.

Nikt nie chce spaść, ale ktoś musi

PYTANIE DNIA – CZY KTÓRAŚ PASSA ZOSTANIE PRZERWANA?

We Wrocławiu czeka nas dziś historyczne starcie. W jednym narożniku Tadeusz Pawłowski, który jako trener zespołu z Ekstraklasy, nie wygrał od 20 meczów. W drugim – cała Sandecja pozostająca bez zwycięstwa od 22 kolejek. Umówmy się, że nie są to najbardziej imponujące serie w dziejach sportu, ale jedna z nich już dziś może zostać strącona do piekła. Kto ma na to większe szanse? No cóż, w tym przypadku wyrokowanie raczej mija się z celem. Prowadzony przez Pawłowskiego Śląsk jest beznadziejny. Sączersi to z kolei zespół, który od dłuższego czasu gra tak, jakby chciał, a nie mógł. Wszystkie znaki na niebie i ziemi zwiastują więc jeszcze jeden performence będący połączeniem meczu z kabaretem, w którym faworyta po prostu nie ma.

W tabeli oba zespołu dzieli sześć punktów, więc dla Sandecji to właściwie ostatnia okazja na zmiejszenie dystansu.. Ewentualna wygrana we Wrocławiu – w połączeniu ze wczorajszą porażką Piasta – pozwoli znów z nadziejami patrzeć w stronę miejsca gwarantującego utrzymanie. Tu jednak pojawia się kolejny problem i kolejna wstydliwa seria. Sandecja ostatni raz wygrała na wyjeździe 18 sierpnia. Czyli tak dawno, że nikt już o tym nie pamięta.

Dla kibiców Śląska to jeden z dwóch powodów do resztek optymizmu. Drugi związany jest już wyłącznie z ich drużyną (próżno na nią liczyć, ale mimo wszystko), która w tym sezonie wygrywa tylko u siebie. Albo inaczej – wygrywała, zanim za trenowanie Śląska znów wziął się Pawłowski.

Reklama

Znając życie i Ekstraklasę – pewnie skończy się remisem.

PIŁKARZ POD LUPĄ

Jakub Piotrowski. Chłopak, który w tym sezonie z tylnego siedzenia przesiadł się na fotel kierowcy. W dołującej przez wiele kolejek Pogoni niemal od początku gra bardzo dużo, ale co ważniejsze – z reguły minimum przyzwoicie. Świadczą o tym chociażby nasze noty (średnia 5,04, wyższą ma tylko Ricardo Nunes), ale też liczby Piotrowskiego (3 gole, 2 asysty) oraz zaufanie, którym chłopaka darzył najpierw Maciej Skorża, a teraz Kosta Runjaic. Na to wszystko nakłada się jeszcze zainteresowanie ze strony Adama Nawałki, co chyba najlepiej pokazuje, że mamy do czynienia z konkretnym materiałem na wartościowego piłkarza.

GWIAZDA USTAW LIGĘ

Spas Delew. Jesienią Bułgar, jak zresztą cała Pogoń, rozczarowywał. Na tle grających totalny piach kolegów może nie wyglądał najgorzej, ale w tłumie parodystów i tak przepadał. Wiosną bywało różnie, bo Delew to taki piłkarz, któremu albo wychodzi prawie wszystko, albo prawie nic. Ostatnio przypomniał sobie jednak, że z pierwszą opcją o wiele bardziej mu do twarzy i znów zaczął grać na miarę swoich możliwości. W trzech ostatnich spotkaniach strzelił trzy bramki i pokazał, że w meczach decydujących o ligowym losie Pogoni, może być liderem drużyny. Właśnie tego w Szczecinie wymaga się od Delewa, który swoją drogą łapie się do ścisłego topu najlepiej punktujących pomocników w Ustaw Ligę.

GDYBYŚMY MIELI POSTAWIĆ DOM, TO NA…

Reklama

Zwycięstwo Pogoni z Termaliką. Nie ma w tym wielkiej filozofii. Po prostu Pogoń to drużyna, która trochę lepiej punktuje u siebie, niż na wyjeździe. Termalica z kolei ma olbrzymie problemy z przywożeniem punktów z obcych stadionów. W bieżącym sezonie gorszy w tym aspekcie jest tylko Śląsk. Inna sprawa, że jedyny trzy punkty, które Niecieczanie przywieźli z delegacji, to skalp zdjęty właśnie w Szczecinie, co pozwala piłkarzom i kibicom Słoników pozwala żywić mgliste nadzieje.

Powtórki z rozrywki jednak nie przewidujemy. Pogoń jest zespołem dużo bardziej regularnym i na ten moment lepiej ułożonym. Ostatnie mecze, wliczając nawet wysoką porażkę z Legią, pokazały, że Kosta Runjaic w zasadzie opanował chaos, który zastał w Szczecinie. Tego komfortu nie ma póki co Jacek Zieliński. Doświadczony szkoleniowiec w Niecieczy pracuje krótko, ale osiem punktów w siedmiu meczach, to wynik marny niezależnie od warunków i okoliczności.

Smaczku rywalizacji bez wątpienia dodaje fakt, że obie drużyny grały ze sobą całkiem niedawno. W 28. kolejce Pogoń wygrała w Niecieczy 4:2 po całkiem emocjonującym meczu. To kolejny argument za tym, by właśnie w Portowcach upatrywać faworyta dzisiejszego spotkania.

HISTORIA DNIA

Czyli krótka i wyjątkowo nudna historia starć Śląska z Sandecją. Skoro zaczęliśmy od wstydliwych serii związanych z tymi zespołami, to na nich też skończymy. Pamiętacie jeszcze, jakimi wynikami kończyły mecze tych zespołów w fazie zasadniczej? 1:1 w Niecieczy i 0:0 we Wrocławiu. Widzieliśmy oba, więc nie dziwcie się, że wobec spotkania numer trzy nie mamy absolutnie żadnych oczekiwań. No ale obejrzeć i tak obejrzymy. Bo jeśli ktoś jednak zdecyduje się wygrać, to przegapimy naprawdę wielkie wydarzenie. Na miarę całkowitego zaćmienia słońca albo przejścia komety Halleya przez peryhelium.

CZY DZIŚ POLECI TRENER

Chyba nie, ale tylko dlatego, że finisz coraz bliżej. O ile ma to w ogóle jakiekolwiek znaczenie.

ROZKŁAD JAZDY

Pogoń – Termalica 15:30

Śląsk – Sandecja – 18:00

Fot. 400mm.pl

Najnowsze

Ekstraklasa

Komentarze

9 komentarzy

Loading...