Reklama

Czy w Grecji uda się dograć którykolwiek z meczów na szczycie?

redakcja

Autor:redakcja

12 marca 2018, 09:09 • 6 min czytania 21 komentarzy

Mistrzostwa nie zdobywa się w meczach bezpośrednich, ale w starciach z ligowymi nizinami? O nie, w Grecji ta teza na pewno nie ma potwierdzenia w faktach. Tam wszystko, co ważne, dzieje się w bezpośrednich starciach kandydatów do mistrzostwa. I nie mamy tu na myśli wyników piłkarskich. Olympiakos z AEK-iem? Mecz przerwany w samej końcówce przez chuliganów. PAOK z Olympiakosem? Mecz się nie rozpoczął przez trafienie trenera gości rolką papieru. Wczorajszy PAOK z AEK-iem? Mecz przerwany przez chuliganów. I prezesa PAOK-u z pistoletem za paskiem.

Czy w Grecji uda się dograć którykolwiek z meczów na szczycie?

Tak, przez prezesa PAOK-u Saloniki, Ivana Savvidisa, który wbiegł na murawę z klamką przy boku, którą zresztą pieścił w dłoniach podczas próby przekonania sędziego, że jego decyzje z końcowych minut nie były do końca słuszne.

Co do… Co tam się, u licha, wydarzyło?

Reklama

Cóż, zanim dojdziemy, dlaczego tak właściwie prezydent klubu uznał, że dobrym pomysłem będzie wbiegnięcie na murawę z gnatem pod pachą, warto rzucić trochę światła na to, co w ogóle dzieje się w Grecji w ostatnich tygodniach. Karuzelę śmiechu rozpędził mecz Olympiakosu Pireus z AEK-iem Ateny. To właśnie wtedy chuligani Olympiakosu po dramatycznym golu na 2:1 dla gości postanowili wbiec na murawę i przerwać mecz. Biorąc pod uwagę dotychczasowe praktyki (w Grecji akurat z tym problemem mierzą się co kilka miesięcy), wszyscy spodziewali się, że mistrzowi, który od lat dominuje w Grecji, zostaną odjęte trzy punkty, co właściwie wykreśli go z wyścigu po mistrzostwo.

Zanim jednak zebrały się odpowiednie trybunały – prawnicy dostali kolejny materiał do analizy. Mecz PAOK-u Saloniki z Olympiakosem w ogóle się nie rozpoczął. Przed meczem rolką został trafiony trener gości, Oscar Garcia, i nawet jeśli założymy, że dodał do całego zdarzenia trochę dramaturgii – takich rzeczy raczej nigdzie nie chce się oglądać. Piłkarze Olympiakosu odmówili gry, Garcia przeszedł zabieg zszywania rozciętej wargi, natomiast liga zaczęła się naradzać – co teraz?

Na ile napięta była sytuacja? Przedstawmy to w ten sposób – w zależności od zinterpretowania tych dwóch wyników, losy mistrzostwa mogły się właściwie rozwiązać, albo na korzyść PAOK-u, albo na korzyść Olympiakosu, albo na korzyść… AEK-u. Okej, to trochę hiperbola, ale po pozszywaniu Garcii i opadnięciu bitewnego kurzu w Salonikach mieliśmy trzy scenariusze:

– -3 punkty dla PAOK-u i walkower na korzyść Olympiakosu za mecz PAOK-Pireus oraz -3 punkty dla Olympiakosu za mecz Pireus-AEK
– mecz PAOK-Pireus w innym terminie, bez żadnych kar punktowych
– mecz PAOK-Pireus w innym terminie oraz -3 punkty dla Olympiakosu za mecz Pireus-AEK

Czyli w zależności od decyzji piłkarskich wydziałów dyscypliny, PAOK mógł powiększyć swoją przewagę z sześciu do nawet dwunastu punktów, albo… dać się wyprzedzić bardziej utytułowanemu rywalowi. Nic dziwnego, że decyzja rozgrzała całą Grecję. Dosłownie. Najpierw prawnicy Olympiakosu poprosili o przełożenie decyzji dotyczącej ewentualnej kary za AEK na późniejszy termin. Potem, przed weekendem tydzień temu, mimo obstawy policji i potężnej presji całego środowiska, oficjelom nie udało się zdecydować, co zrobić z meczem PAOK-u z Olympiakosem.

Werdykt zapadł w poniedziałek. Walkower na korzyść Olympiakosu, -3 punkty dla PAOK-u, dwa mecze bez publiczności plus kara finansowa. Oczywiście PAOK od razu się odwołał, tym bardziej, że nadchodził mecz z AEK-iem, czyli kolejne starcie na szczycie. Warto jeszcze dodać, że sytuację w tabeli dodatkowo skomplikował ich niedzielny mecz z Asterasem – przegrany 2:3, po golach Prijovicia na 2:2 w 97. i Iglesiasa na 2:3 w 98. minucie.

Reklama

Na szczęście dla PAOK-u, dosłownie na kilkanaście godzin przed meczem z AEK-iem nadeszły dwie dobre wiadomości – hit będą mogli obejrzeć kibice, z kolei za Olympiakos jedyną karą będzie walkower, anulowana zostaje kara ujemnych punktów. Wprawdzie Pireus zapowiedział odwołanie do Trybunału Arbitrażowego, ale z doświadczenia wiemy, że szanse na kolejną zmianę decyzji przed tym organem są raczej neiwielkie.

Tabela po korektach wyglądała tak:

1. AEK – 54 punkty
2. PAOK – 52 punkty
3. Olympiakos – 50 punktów (jeszcze bez walkowera, który powiększyłby ich stan posiadania do 53 punktów i wciąż bez decyzji o karze minus 3 punktów za AEK – który mógłby to wyrównać)

Sprawa wyglądała dość prosto – PAOK wygrywa, staje się faworytem wyścigu o mistrzostwo. AEK wywozi komplet z Salonik – powoli może mrozić szampany. Remis? Olympiakos przygotowuje się do prawniczej batalii, która może z powrotem włączyć go do wyścigu w pełnym wymiarze.

I co następuje? Następuje scenariusz, który przebił i tak mocne pod względem fabularnym dwa poprzednie mecze na szczycie. Tym razem nie ma papierowych rolek czy ganianki kiboli z piłkarzami rywala. Zamiast tego jest taki gol w 90. minucie meczu, przy stanie 0:0.

Początkowo sędzia uznaje gola i w tym momencie stadion PAOK-u niemal rozrywa radość. Zawzięcie protestują jednak piłkarze AEK-u. Protestują, łażą za arbitrem, przekonują. Trwają konsultacje, po czym sędzia… cofa gola. Decyduje, że jednak w tej sytuacji należy odgwizdać spalonego. Dalszą reakcję wszystkich ludzi emocjonalnie związanych z PAOK-iem można było przewidzieć. To właśnie wtedy razem ze swoją świtą na murawę wkroczył prezydent klubu ze wspominaną klamką za pasem. Cel? Rozmowa z arbitrem na temat jednej z ostatnich decyzji w tym meczu.

W takim układzie naturalnie spotkanie musiało zostać przerwane. Pojawia się jedynie pytanie… Przy jakim wyniku? Według oficjalnego konta twitterowego PAOK-u – arbiter ostatecznie uznał gola i zakończył mecz z rezultatem 1:0 dla PAOK-u, co dawałoby gospodarzom fotel lidera z punktem przewagi nad AEK-iem. Sęk w tym, że cała afera rozpoczęła się przecież od momentu nieuznania gola i zapewne AEK będzie dowodził, że mecz przerwano przy stanie remisowym. Może to mieć spore znaczenie przy tak niewielkich różnicach punktowych – tym bardziej, że gdyby jakiś trybunał zdecydował się odjąć trzy punkty PAOK-owi, ale utrzymać wynik z murawy, to wówczas AEK musiałby się zacząć nerwowo oglądać – również ze względu na Olympiakos.

Co już teraz wiemy na pewno – będzie bardzo trudno o to, by o mistrzostwie faktycznie zadecydowała murawa. Na ten moment wydaje się, że najwięcej do powiedzenia będą mieli prawnicy wszystkich trzech klubów – Olympiakos ratując się od kary za AEK i dostając trzy punkty za walkowera z PAOK-iem miałby właściwie prostą ścieżkę do tytułu, szczególnie, jeśli za wczorajsze występy ujemne punkty dostałby PAOK, a jednocześnie utrzymany zostałby negatywny dla AEK-u wynik. Ale jest i druga strona medalu – biorąc pod uwagę orzeczenie dotyczące meczu PAOK – Olympiakos, tym razem może dojść do powtórki – walkower na rzecz gości i do rozważenie ujemne punkty.

A przy takim rozdaniu AEK właściwie może już mierzyć koronę.

Wnioski? Polski piłkarzu. Jeśli chcesz przeżyć przygodę życia jak Prijović – śmiało. Ale jeśli chciałbyś, by twoje gole znaczyły więcej niż rolki papieru rzucane przez Sebastiana i stosy dokumentów pisane przez prawników klubowych – sprawdź sobie ligę czeską. Albo rumuńską. Albo jakąkolwiek, byle nie grecką.

Fot. Newspix.com

Najnowsze

Boks

Olbrzym nie dogonił króliczka. Usyk ponownie pokonał Fury’ego!

Szymon Szczepanik
11
Olbrzym nie dogonił króliczka. Usyk ponownie pokonał Fury’ego!
Anglia

Fabiański: Nie spodziewałem się, że tak długo będę grał w Premier League

Bartosz Lodko
0
Fabiański: Nie spodziewałem się, że tak długo będę grał w Premier League
Hiszpania

Cierpiące Atletico wygrało w końcówce! Koszmarne pudło Lewandowskiego

Jakub Radomski
50
Cierpiące Atletico wygrało w końcówce! Koszmarne pudło Lewandowskiego

Komentarze

21 komentarzy

Loading...