Dziewięć kolejek do końca, cztery zwycięstwa do zapewnienia sobie mistrzowskiego tytułu. Rzeczywistość, w jakiej dziś obraca się Manchester City jest tak bajkowa, że niektórzy nie wierzą, by cokolwiek mogło się zmienić w kwestii najwyższego miejsca podium w Premier League. Wśród nich – nasi kumple z LV Bet, którzy już dziś wypłacają hajs wszystkim tym, którzy postawili na mistrzostwo The Citizens.
I nie ma w tym nic dziwnego, bo na kolejnych etapach sezonu Manchester City bił kolejne rekordy. Nie powtórzy wyczynu mistrzowskich Invincibles Wengera z sezonu 2003/2004, bo zwycięski marsz zdołał przerwać Liverpool Kloppa. Wspinając się na absolutne wyżyny swoich możliwości, mając też nieco szczęścia (pudło Aguero w ostatniej akcji meczu). Bez kombinacji tych dwóch czynników, w obecnych rozgrywkach The Citizens byli nie do ruszenia.
Mimo tej jednej porażki, Obywatele idą jak czołg. Gdy już się wydawało, że łapie ich zadyszka – a tak mówiono czy po remisie z Crystal Palace, czy po porażce z The Reds, czy po remisie z Burnley, czy wreszcie po porażce w FA Cup z Wigan – zawsze odpowiadali w najlepszy możliwy sposób. Zwycięstwem. Zwykle imponującym, nigdy nie jednobramkowym. na ostatnią wpadkę, tę w krajowym pucharze, odpowiedzieli zdobywając inne trofeum. Carabao Cup po zmiażdżeniu Arsenalu 3:0.
Liczba golu w meczu City-Basel: over 2,5 (1.51)/under 2,5 (2.55) w LV Bet
W drodze do miejsca, w którym są dziś, City pobili praktycznie wszystkie klubowe, a także kilka angielskich rekordów. Nigdy wcześniej Manchester City nie wygrał więcej niż sześciu wyjazdowych meczów z rzędu (rekord z taaką brodą, jeszcze z 1903 roku), w tym sezonie wygrał osiem kolejnych, zatrzymując się dopiero w Doniecku. Pierwszy raz w dziejach klubu udało się też dobić do 28 meczów we wszystkich rozgrywkach bez porażki, a także do granicy osiemnastu kolejnych zwycięstw w Premier League.
Warto dodać, że do wszystkich tych osiągnięć Obywatele doszli w zachwycającym stylu. Potrafili pokonywać Tottenham 4:1, Liverpool 5:0, a cztery lub więcej bramek strzelili już w dwunastu starciach trwających rozgrywek. I bardzo wątpliwe, by ten licznik miał już nie ruszyć z miejsca. Do formy życia doszedł Kevin De Bruyne, którego kandydatura do trójki Złotej Piłki nie jest już tylko pobożnym życzeniem krewnych i znajomych Belga, ale naprawdę realnym osądem jego piłkarskich umiejętności. Za namową Guardioli cząstkę Messiego odnalazł w sobie Sane, którego dryblingi między obrońcami nie przestają zachwycać. Uratowany został Raheem Sterling, który jeszcze nie tak dawno miał wszelkie dane ku temu, by stać się kolejnym zmarnowanym talentem angielskiej piłki. Jeszcze lepszym napastnikiem stał się Aguero, jednym z najlepszych obrońców Premier League – Nicolas Otamendi, który miał nigdy nie przeskoczyć pewnego poziomu.
Kevin De Bruyne z golem przeciwko Basel? Kurs 2.6 w LV Bet!
Zresztą dużo trudniej od wskazania zawodników, którzy dziś, po niecałych dwóch latach pracy Guardioli, są lepsi piłkarsko, byłoby wymienić tych, którzy w ogóle się nie rozwinęli. Bo nawet jeśli akurat nie może zagrać numer jeden na swojej pozycji, dwójka wskakuje i trudno powiedzieć, że akurat tego dnia City gra w osłabionym składzie. A przecież kontuzje i wypadki losowe nie omijały Obywateli – problemy osobiste odebrały kilka meczów Davidowi Silvie, sporo grania stracił jedyny konkurent Aguero do miejsca w ataku, a więc Gabriel Jesus, po świetnym początku sezonu, z duetu Otamendi-Stones wypadł – i póki co nie wrócił do wysokiej dyspozycji – John Stones.
Że The Citizens nie odpuszczą aż do końca – nie mamy wątpliwości. Okej, za cztery kolejki mogą świętować zdobycie tytułu, ale wciąż zostało im parę rekordów do pobicia. A skoro tak żre, szkoda by było zmarnować podobną szansę. Na przykład na odebranie Chelsea Antonio Conte miana zespołu z największą liczbą zwycięstw w jednym sezonie ligowym (30, City ma obecnie 25). The Blues dzierżą też rekord największej liczby bramek w jednym sezonie ze 103 trafieniami. Z dziewięcioma meczami na rozkładzie i 83 golami i to wydaje się być zdecydowanie osiągalne. Tak jak punktowy rekord sezonu (95) należący do Chelsea czy najwyższa w historii różnica między mistrzem a wicemistrzem, która w sezonie 1999/00, kiedy mistrzem został Manchester United, wyniosła 18 punktów.
Dlatego też tak trudno wierzyć, by cokolwiek miało City odebrać tytuł. I właśnie dlatego jeśli postawiliście na mistrzostwo The Citizens, LV Bet wypłaca wygraną już teraz, bez oczekiwania na formalną koronację. A my tę decyzję w pełni popieramy.