Każdy ligowy trener staje przed tym samym wyzwaniem: przetrwać. Wiadomo, że karuzela pędzi z naddźwiękową prędkością i w każdej chwili można wypaść, rozkwaszając sobie nos. Niemniej mimo to zastanowiliśmy się na czym w praktyce musi skupić się Piotr Stokowiec, by jego przygoda z Lechią nie była sto razy krótsza niż pobyt w Zagłębiu Lubin.
NAUCZYĆ LECHIĘ BIEGAĆ
Przypomnijmy, że poprzednim trenerem Lechii był specjalista od przygotowania fizycznego. Kibice Lechii mogli się obawiać, czy Owen będzie pamiętał, że trzeba grać po jedenastu, czy kojarzy zasadę spalonego, ale były uzasadnione nadzieje, że tak czy inaczej przynajmniej Lechia będzie wybiegana. A przecież to w Ekstraklasie wystarczy, to nie turniej im. Ronaldinho na najpiękniejszą sztuczkę piętą.
Tymczasem od początku roku niemiła niespodzianka. Jak zauważył Filip Surma z Canal+, Lechia w każdym dotychczasowym meczu biega gorzej od rywala. Jeśli ktoś dziwił się zwolnieniu Owena, to może już przestać.
Nie wiemy jak Stokowiec chce ten mankament zniwelować, przecież nie zabierze chłopaków na obóz przygotowawczy, może tylko pracować na tym, co zostawił Owen. Ale cóż – nikt nie powiedział, że będzie łatwo.
WYCIĄGNĄĆ POTENCJAŁ Z LIPSKIEGO
Patryk Lipski to nie jest w Ekstraklasie popierdółka. Patryk Lipski potrafił zaliczać świetne mecze przeciwko najlepszym w lidze, potrafił nakręcać mocno przeciętny Ruch do wielu ciekawych akcji. To zawodnik z papierami na bycie ligową gwiazdą.
Owen miał nieustanne zarzuty do Lipskieg0 – jego zdaniem Patryk nie dawał rady fizycznie. No cóż, grali u Owena piłkarze, którzy nigdy nie pokazali w lidze cienia tego, co swego czasu pokazał Patryk, więc jakoś nie chce nam się wierzyć, by były rozgrywający Ruchu nagle spuchł, utył i posiwiał. Prawda jest taka, że teraz, u Stokowca, w obliczu kontuzji Wolskiego, Patryk Lipski może być kluczowym elementem układanki, w ramach której Lechia zanotuje progres.
NAUCZYĆ LECHIĘ BRONIĆ
Pamiętacie ten niezwykły czas, gdy Lechia z Kuciakiem w bramce nie traciła wcale goli? My też już prawie nie. Po tamtej defensywie nie pozostał ślad. Nawet Sandecja traci mniej bramek w lidze. Tylko Bruk-Bet jest gorszy w obronie od gdańszczan – dokładnie o jedną bramkę.
Stokowiec musi się poważnie zastanowić nad taktyką, ale też decyzjami personalnymi. Augustyn jest ciut za często najlepszym piłkarzem drużyny przeciwnej. Milos ma ciąg na bramkę rywala, ale zapomina, że powinien przede wszystkim bronić. Może chłopa trzeba przebranżowić i nie udawać, że nadaje się do pilnowania tyłów. To, że Wojtkowiak i Wawrzyniak są po drugiej stronie rzeki jest faktem nie do nadrobienia wiosną, ale być może da się dotrzeć do Kuciaka, by przypomniał sobie swój najlepszy czas, kiedy stanowił jednoosobowy mur, w praktyce jednego z najbardziej wartościowych piłkarzy ligi.
ODBUDOWAC MORALE
Nie ma co się oszukiwać – Lechia w tym momencie jest w dołku także mentalnym. Kadra jest przeceniana, ale nie jest z nią tak źle, by notować tak skandaliczne rezultaty.
Oto forma za ostatnie piętnaście meczów:
Źródło: Livesports.pl
Oto za ostatnie dziesięć:
Źródło: Livesports.pl
Lechia zbiera w dziób, jak mało kto zna się też w lidze na sztuce pechowego remisowania. Stokowiec musi wcielić się w rasowego psychologa i przypomnieć szatni, że potrafią wygrywać.
DOKONAĆ NIEMOŻLIWEGO
Jeśli Stokowiec utrzyma ligę w Gdańsku, to wtedy dopiero zaczną się ciężary. Musi bowiem wpłynąć na zarząd, by poszedł po rozum do głowy i zaczął kompletować kadrę z sensem:
Tak, w Lechii są nazwiska, ale rzadko ktoś patrzy na szerszy kontekst. Ludzie mówią: jest Borysiuk, Krasić, bracia Paixao, niech coś grają. Jednak czego można oczekiwać dziś po Arielu, który pół roku przesiedział na dupie w Anglii? Po Krasiciu, który w Lechii miał tak naprawdę jedną dobrą rundę? Po Flavio, który ma swoje lata i nie będzie się urywał na skrzydle? Albo Stolarski – przyjęło się mówić, że to młody i zdolny gość, ale w sumie nie bardzo wiem, w czym jest on lepszy od przykładowego Konczkowskiego. Martin to według statystyk InStatu siódmy prawy obrońca ligi, Paweł jest 12. Jednak Stolarski jest trzy lata młodszy, kiedyś podobno chciał go Juventus i tak to się ciągnie. Konczkowski jest mniej medialny i przez to niby gorszy, ale tylko niby.
Lechię działacze budują bez sensu. Do destrukcji mają trzech środkowych pomocników: Łukasik, Borysiuk, Sławczew. Ale już do kreacji w przypadku kontuzji Wolskiego nie ma nikogo. Nie ma zmiennika dla Marco. Nie ma środkowego obrońcy, który mógłby być liderem. Rzeczywiście, piłkarzy w kadrze Lechia ma dużo. Ale dużo ludzi mieszka też w Pekinie i nie jest powiedziane, że zebrani w kilkunastu stworzą dobry zespół.
Lechia potrzebuje odmłodzenia. Lechia ma wiele luk, które może załatać tylko długofalowa praca, również oparta o przemeblowanie kadrowe. Tutaj jednak zaczyna się robota niemożliwa: doskonale wiemy, że w Ekstraklasie do rządzenia zawsze jest wielu, ale słuchać sugestii szkoleniowca chcą zwykle tak, jak mongolskiego disco. Stokowiec musi przekonać szefostwo, by chciało się dzielić władzą z tak nieistotną osobą jak trener.
Fot. FotoPyK