Larry Nassar przez ponad ćwierć wieku wykorzystywał seksualnie amerykańskie gimnastyczki. W sumie jednoznacznie obciążające go zeznania złożyło przed sądem ponad 150 kobiet. Proces byłego lekarza kadry w pewnym momencie zamienił się w bezprecedensową demonstrację siły ofiar. „Właśnie podpisałam pana wyrok śmierci” – powiedziała oznajmiając w styczniu wyrok sędzia Rosemarie Aquilina. Jakim cudem to wszystko wydało się tak późno?
To był jeden z najbardziej medialnych amerykańskich procesów ze sportem w tle od czasu sprawy OJ-a Simpsona. Wszystko ze względu na siłę rażenia oskarżeń i ogromną liczbę kobiet, które zdecydowały się stawić czoła „lekarzowi”. Ten w pewnym momencie miał już dość – napisał nawet do sędzi list z prośbą o… szybsze zakończenie procesu. Argumentował, że przyznał się przecież do winy, a słuchanie kolejnych wspomnień oskarżonych jest zbyt bolesne dla niego i jego rodziny. „Boję się, że w trakcie najbliższych dni nie będę w stanie stawić temu czoła mentalnie” – pisał nieporadnie.
Riposta Aquiliny była piorunująca – Nassar został po prostu wyśmiany. „To może być dla pana ciężkie, ale nie może równać się z tym, czego pana ofiary doświadczyły z pana rąk przez tysiące godzin. Kolejne 4 czy 5 dni na sali sądowej z pewnością nie zrównoważy krzywd jakie zdążył im pan wyrządzić” – stwierdziła.
Każdą z przemawiających ofiar Aquilina chwaliła za odwagę i każdej z osobna dziękowała. „Larry, może teraz wreszcie zrozumiesz, że kobiety, które przez lata wykorzystywałeś, są potężną siłą, a ty jesteś nikim” – niewiele osób może powiedzieć, że usłyszało takie słowa od sędziego jeszcze przed ogłoszeniem wyroku. Tu wątpliwości nie było od samego początku – Nassar wcześniej został skazany na 60 lat więzienia za rozprowadzanie dziecięcej pornografii. Nie ma tu mowy o żadnym dziwnym zbiegu okoliczności – skazano wyjątkowo groźnego zboczeńca. Tylko dlaczego tyle to trwało?
Kobiety – ale także niepełnoletnie dziewczynki – Nassar molestował od 1992 roku. W sumie jako lekarz przygotowywał gimnastyczki do pięciu igrzysk olimpijskich. Na liście jego ofiar są złote medalistki – Simone Biles, McKayla Maroney, Gabby Douglas i Aly Raisman, ale też szerzej nieznane dziewczyny, którym zrujnował życie i karierę.
Pierwsze oskarżenia pojawiły się dopiero w sierpniu 2016 roku – zmowę milczenia przerwała Rachael Denhollander. Doszło do tego w nietypowych okolicznościach – gazeta „Indianapolis Star” opublikowała artykuł opisujący przypadki molestowania gimnastyczek przez klubowych trenerów. Zainspirowana odwagą kobiet Denhollander postanowiła podzielić się historią sprzed lat. Najpierw zrobiła to na łamach gazety, a potem powtórzyła wszystko w sądzie.
„Miałam 15 lat gdy do niego trafiłam. Cierpiałam wtedy na ustawiczne bóle pleców, a on miał mi pomóc. Zamiast tego przez rok wykorzystywał mnie seksualnie pod przykrywką „medycznej terapii”. Robił to nawet w obecności mojej matki! Potrafił tak ją zagadać i zasłonić to co naprawdę robił, że nie zdawała sobie z niczego sprawy. Larry miał dar zjednywał sobie ludzi. Ufałam mu także ja i moi rodzice. To wszystko było efektem jego zimnych kalkulacji. Wzorce patologicznych zachowań doprowadził do perfekcji na długo zanim weszłam do jego gabinetu. Jestem pewna, że robił to przez kolejne 16 lat aż do momentu, gdy w przestrzeni publicznej pojawiły się moje oskarżenia” – to fragment zeznań Denhollander przed sądem.
Nassar z łatwością zjednywał sobie przychylność młodych kobiet lub wręcz dzieci – najmłodsza z jego ofiara miała 6 lat. „Karierę” w gimnastyce zaczynał jako trener, ale na początku lat dziewięćdziesiątych odkrył nowe „powołanie”. Schowanie się za autorytetem lekarza odsuwało od niego wszelkie podejrzenia. Zawodniczki wiele razy zgłaszały wątpliwości w sprawie jego praktyk – przekonywał je jednak, że wszystkie jego działania mieszczą się pod pojęciem „terapii”. Tak – penetracja palcem i obmacywanie też. „Wszystkie przychodziłyśmy tam z jakimiś problemami, a on się tym karmił. Podniecało go nasze cierpienie. Wykorzystywał mnie, a potem jakby nigdy nic pytał o moje samopoczucie” – to znów wspomnienia Denhollander.
Podczas procesu na jaw wyszło wiele wstrząsających okoliczności. Oczywiste pytanie nasuwa się z miejsca – w jaki sposób Nassar mógł przez tyle lat robić to co robił setkom kobiet i nie ponosić żadnych konsekwencji? Śledztwo wykazało, że konkretne zarzuty wobec niego pojawiły się już w połowie lat dziewięćdziesiątych – świadków jednak uciszano, a ich słowa bagatelizowano. Sprawa otarła się jednak o ważne osoby z Uniwersytetu Michigan (MSU) – jednego z największych w USA, którym w ostatnich miesiącach wstrząsnęła fala dymisji. Kolejnym krokiem będą zapewne wielomilionowe pozwy ze strony ofiar.
Z wielu podobnych opowieści wyłania się jeden wzór. Dla młodych dziewczyn stonowany i flegmatyczny lekarz był odmianą od wymagających trenerów, którzy stale nakręcali podopieczne do wyniszczającej fizycznie rywalizacji. Nassar stale znajdował się „gdzieś obok” – widział i wiedział wszystko, ale nie musiał przed nikim bezpośrednio odpowiadać i cieszył się olbrzymim autorytetem.
„Jeśli Larry mówił, że masz odpoczywać 8 tygodni, to odpoczywałaś 8 tygodni. Po prostu! Nikt nie kwestionował jego słów ani nie wchodził mu w drogę” – wspominała Christy Linder Sharp, jedna z nielicznych gimnastyczek, którym lekarz nie zrobił krzywdy. Według jakiego chorego klucza dobierał ofiary? Tego nie udało się ustalić, bo Nassar przyznał się do wszystkiego odmawiając szerszych wyjaśnień.
Choć Sharp nie została skrzywdzona, to też słyszała historie, które krążyły w środowisku. Zawodniczki często rozmawiały między sobą na temat niektórych zachowań lekarza. „Pamiętam jak jedna z nich opowiadała o jego metodach. Pomyślałam sobie wtedy: uff, całe szczęście, że w moim przypadku nie było tak źle i nie musiał sięgać po coś takiego!” – dodaje Sharp. Dziś nie wierzy, że mogła tak myśleć.
Trudno w to uwierzyć, ale lekarz naprawdę był dla wielu nastolatek wsparciem w okresie dorastania. Jedna z zawodniczek nazwała go nawet „jedynym jasnym punktem” wyniszczających fizycznie zgrupowań. „Larry mnie słuchał gdy inni się odwracali” – wspominała.
Najbardziej kuriozalne w sprawie Nassara jest jednak to, co wydarzyło się w 2015 roku. Jeden z trenerów podsłuchał rozmowę zawodniczek, które wymieniały się niepokojącymi doświadczeniami z wizyt u lekarza. Pozornie system zadziałał – wszystko dotarło jak po sznurku aż do prezydenta federacji USA Gymnastics Steve’a Penny’ego, który bez wahania zwolnił Nassara. Prywatne śledztwo organizacji potwierdziło bardzo złe przypuszczenia, jednak sprawa nigdy nie doczekała się żadnego ciągu dalszego – oskarżeń nie wniesiono. Nikt też nie przeszkodził lekarzowi w dalszym wykonywaniu „zawodu” na Uniwersytecie MSU.
Sporo w tej konkretnej sytuacji zmieniła akcja #MeToo. Na początku 2017 roku oskarżenia Denhollander wsparło tylko kilka innych kobiet. Pod koniec roku – po tym jak w międzyczasie wyszła na jaw sprawa molestującego aktorki Harveya Weinsteina – łączna liczba zeznających przeciwko Nassarowi przekroczyła 150. Finałem tego efektu kuli śnieżnej było bezprecedensowe wsparcie oskarżonych przez sędzię Aquilinę na sali sądowej.
Zanim do tego doszło, sprawę w swoje ręce próbował wziąć ojciec ofiar. Randall Margraves po wysłuchaniu zeznań swoich córek poprosił sędzię o pięć minut „oko w oko” z pedofilem. Gdy usłyszał odmowę, próbował rzucić się na Nassara, ale na drodze stanął mu adwokat. Choć Margraves resztę rozprawy spędził na sali w kajdankach, to sędzia nie wniosła aktu oskarżenia. „To byłoby po prostu niedorzeczne” – stwierdziła i wyraziła zrozumienie dla jego emocji.
Służby zainteresowały się Nassarem w grudniu 2016 roku – po pierwszych oskarżeniach Denhollander sprawą zajęło się FBI. Agenci znaleźli na jego komputerze ponad 37 tysięcy zdjęć z dziecięcą pornografią oraz film, na którym Nassar molestował małe dziewczynki. Za to osądzono go wcześniej w oddzielnej sprawie – jesienią 2017 roku usłyszał wyrok 60 lat więzienia. Tym razem również przyznał się do wszystkich zarzutów.
Amerykańskie prawo stanowi jasno – najpierw Nassar będzie musiał odsiedzieć pierwszy wyrok, potem kolejny. Jest zatem pewne, że 54-latek żywy więzienia nie opuści – i to w sumie jeden z nielicznych pozytywów. Choć najbardziej bulwersująca sprawa dobiegła końca, to zaraz rozpocznie się kolejna. Prokurator generalny stanu Michigan zapowiedział drobiazgowe śledztwo, które ma wyjaśnić jak doszło do tego, że sprawca mógł działać bezkarnie przez ponad 20 lat. Wszyscy potencjalnie winni zaniedbań zdążyli już jednak zrezygnować z wysokich stanowisk.
KACPER BARTOSIAK