Reklama

Historia człowieka wyplutego przez życie

redakcja

Autor:redakcja

08 lutego 2018, 09:53 • 3 min czytania 4 komentarze

Dokładnie siedem lat temu opublikowaliśmy na Weszło reportaż o Krzysztofie Baranie – jednym z najlepszych polskich napastników lat 80., jednocześnie człowieku poturbowanym przez życie. Myślał o samobójstwie. Zaczął chorować. Odeszła od niego żona. Zebrały się nad nim wszystkie plagi egipskie. Strzelec gola na Santiago Bernabeu miał nieco ponad 400 złotych zasiłku i zamiatał podłogi. 

Historia człowieka wyplutego przez życie

A jeszcze w 1988 roku mógł być architektem jednej z największych sensacji w historii polskiej piłki. Gdy Górnik podejmował Real, nie wierzyła w niego nawet… Telewizja Polska, która nie pokazała tego meczu na żywo, uznając, że na dobry wynik i tak nie ma szans, a koszty transmisji z poślizgiem są znacznie niższe.

Byliśmy wtedy o krok od sprawienia sensacji. Brakowało nam tylko skuteczności. Sytuacje, w których nie strzelaliśmy, były niesamowite. Inna sprawa, że ich bramkarz, zgodnie z dzisiejszymi przepisami, wyleciałby z boiska. Wyszedłem sam na sam, mijam go, a on mnie łapie za nogi i dostaje tylko żółtą kartkę. No cóż, dzisiaj mogę tylko sobie powspominać. Skończyło się 2:3 dla Realu, choć w dwumeczu na pewno nie byliśmy gorsi. Ale sam mecz rewelacja – opowiadał Baran.

Kilka lat później wyjechał do Grecji. Wrócił całkowicie rozbity psychicznie, popadł w alkoholizm – Do Polski wracałem z drobnymi oszczędnościami. Starczyło na rok, bo trybu życia nie zmieniłem. Czułem się coraz gorzej. Frustracja narastała. Myślałem o samobójstwie. Był rok 1997. Zacząłem chorować, żona odeszła. No i co? Człowiek sam, co miałem zrobić? Zaczęło stukać. Może to już? Może czas kończyć? Akurat mieszkałem w 11-piętrowym bloku. Zastanawiałem się, czy nie wejść na dach i nie skoczyć. Zastanawiałem się nad tym, ale w końcu odpuściłem. Zresztą, żona mamiła mnie jeszcze obietnicami, że jak się uspokoję i przestanę pić, to może do mnie wróci.

Reklama

Czasami jeszcze sięgam po piwo. Ale znam umiar. Nie walę już piętnastu dziennie. Jak ktoś mnie gdzieś zaprosi, to wolę się napić coca-coli. Bo to tak jest. Jedno piwko, drugie, trzecie, a potem sięgasz po coś mocniejszego i wpadasz w cug. To już nie te czasy. Przed laty jak kelner się pytał, co podać, odpowiadałem krótko: piwko. Przecież nie zaszkodzi. Teraz potrafię sfolgować. No i nie mam już tak mocnej głowy, jak kiedyś. Swego czasu potrafiłem wypić piętnaście i nawet więcej piw, a potem normalnie iść na trening. I nie było po mnie widać, że piłem. Nie zataczałem się. A teraz już przy trzecim kręci mi się w głowie – wspominał Baran.

Warto odświeżyć sobie tę historię, bo to niestety nie pierwszy przypadek piłkarza, któremu wydawało się, że będzie grał wiecznie, a został z ręką w nocniku. Greckie plaże i Santiago Bernabeu musiał zamienić na zmiotkę i szufelkę…

Pierwsza i druga część reportażu.

Najnowsze

Polecane

Siedem godzin walki i odśpiewane „Sto lat”. Polki pokonały Czeszki w ćwierćfinale BJK Cup!

Szymon Szczepanik
2
Siedem godzin walki i odśpiewane „Sto lat”. Polki pokonały Czeszki w ćwierćfinale BJK Cup!
MMA

Eto Kavkaz! Mamed Chalidow wygrał z niepokonanym mistrzem KSW!

Szymon Szczepanik
7
Eto Kavkaz! Mamed Chalidow wygrał z niepokonanym mistrzem KSW!

Komentarze

4 komentarze

Loading...