Reklama

Jędrzejczyk ma problem z powodu Vesovicia? Raczej z powodu swojego kontraktu

redakcja

Autor:redakcja

10 stycznia 2018, 12:49 • 4 min czytania 68 komentarzy

– Powinien rozważyć przejście do klubu, w którym będzie regularnie grał. Po sprowadzeniu Vešovicia w Legii będzie mu o to znacznie trudniej. Wydaje mi się, że wiosną będzie ciążyła na nim coraz większa presja. Wytworzą ją i kibice, i pozostali zawodnicy, bo od piłkarza, który ma najwyższe zarobki w klubie, wymaga się gry na najwyższym poziomie – tak na łamach „PS” Dariusz Mioduski skomentował sytuację Artura Jędrzejczyka. I od razu nasuwa się pytanie, czy to aby najlepszy sposób na wywarcie pozytywnego wpływu na piłkarza? Zakładamy bowiem – być może nieco naiwnie – że właśnie taki cel przyświecał prezesowi Legii.

Jędrzejczyk ma problem z powodu Vesovicia? Raczej z powodu swojego kontraktu

Dwie sprawy są tu ewidentne – duży kredyt zaufania od Mioduskiego dla sprowadzonego Vesovicia oraz rozczarowanie prezesa ostatnimi występami Jędrzejczyka. Ciężko jednak zrozumieć założenie, że po sprowadzeniu Czarnogórca Polak nie będzie grał w Legii regularnie (więc powinien rozważyć pójście tam, gdzie będzie). Po pierwsze, obaj zawodnicy są bardzo uniwersalni i spokojnie można wyobrazić sobie dwucyfrową liczbę kombinacji, przy których obaj dostają miejsce w składzie. I, po drugie, nie bardzo rozumiemy, dlaczego Jędrzejczyk miałby stać na straconej pozycji w bezpośredniej rywalizacji z Vesoviciem.

Patrząc na kariery obu piłkarzy, to Artur grywał na o wiele wyższym poziomie. Na tę chwilę jego sufit zdaje się znajdować znacznie wyżej. Powiecie, że to bez znaczenia, bo liczy się ostatnia dyspozycja. Tyle że w Legii patrzą na te sprawy jednak inaczej, o czym m.in. świadczą transfery Eduardo oraz Remy’ego, którzy ostatnio także nie błyszczeli. W tym samym wywiadzie dla „PS” Mioduski mówi o Francuzie tak: – Przez wiele lat występował na dużo wyższym (poziomie) niż polska liga. Gdyby spełnił oczekiwania, jakie stawiano przed nim, gdy grał w juniorskich reprezentacjach Francji, nie byłby dla nas dostępny. Miał swoje zawirowania: kontuzja, zmiana trenera (…) Był na górze naszej listy ze względu na swoje predyspozycje. Szukamy zawodników uniwersalnych.

Dokładnie w taki sam sposób można przecież bronić Jędrzejczyka – też grał na o wiele wyższym poziomie, też miał zawirowania, też miał kontuzję i też zmienił mu się trener. Gdyby w jego karierze wszystko poszło po jego myśli (m.in. uniknąłby bardzo poważnej kontuzji), dziś nie byłby dla Legii dostępny. No i także ma duże predyspozycje oraz jest zawodnikiem uniwersalnym. Jeżeli więc Remy czy Eduardo mają w Legii odpalić, to na tej samej zasadzie po rocznej przerwie odpalić może Polak. Innymi słowy, stawianie Jędzy na przegranej pozycji jeszcze przed podjęciem rywalizacji z Vesoviciem jest mimo wszystko dosyć ryzykowne.

Nie zrozumcie nas źle, każdy kto choć trochę śledził w tym sezonie ekstraklasę wie, że Jędrzejczyk grał znacznie poniżej możliwości. W naszym corocznym rankingu oceniliśmy go niżej, niż grających na tym samym poziomie Rymaniaka czy Gumnego. Ale też, patrząc obiektywnie, nie sposób przy jego ocenie pominąć kłopotów zdrowotnych. Już w pierwszym meczu nowego sezonu o Superpuchar z Arką złamał palec, po czym przez 3 miesiące grał na silnych środkach przeciwbólowych, aż w końcu poddał się operacji. A kiedy wrócił, szybko uszkodził łąkotkę i wypadł już do końca roku. Rzecz jasna rundę wiosenną także miał przeciętną, ale też warto pamiętać, że grając regularnie ani nie przeszkodził Legii w obronie tytułu mistrzowskiego, ani też nie wypadł z silnej jak nigdy reprezentacji Nawałki.

Reklama

Oczywistym jest, że kością niezgody jest tutaj kontrakt Jędrzejczyka, o którym wprost mówił także Mioduski. To zrozumiałe, że od zawodnika, który zarabia najwięcej, oczekuje się najwięcej. Rozumiemy wywieranie presji na takiego piłkarza oraz próby zmotywowania go do gry na miarę oczekiwań. Tyle że taka forma wypowiedzi i to całe straszonko Vesoviciem zdają się tu nie do końca na miejscu. Jeżeli bowiem ostatecznie obaj piłkarze zostaną w Legii, to – jak na profesjonalny klub przystało – na wiosnę powinien grać nie ten, który mniej zarabia, ale ten, który lepiej wypadnie na treningu. A tego dziś ani Mioduski, ani Jozak, ani sami interesowani jeszcze nie wiedzą.

Założenie, że Jędrzejczyk nie będzie grał w Legii regularnie oraz mówienie o presji, jaką wytworzą na nim inni piłkarze oraz przede wszystkim kibice nie wydaje się też optymalną ścieżką do uzyskania harmonii w drużynie, zawłaszcza po wydarzeniach po 0:3 w Poznaniu. Jędza to zasłużony dla klubu piłkarz z mocną pozycją w szatni, więc publiczne uderzanie w niego nie wydaje się najlepszym pomysłem. Rozumiemy, że Mioduski chciałby go sprzedać, ale nie mamy pełnego przekonania, że przyjęty przez niego przekaz medialny do tego właśnie zaprowadzi. Może się przecież zdarzyć i tak, że piłkarz dalej pozostanie na liście płac, a jedynym skutkiem wypowiedzi prezesa będzie niepotrzebny zgrzyt w szatni.

Fot. FotoPyK

Najnowsze

Komentarze

68 komentarzy

Loading...