Reklama

Jaki ojciec, taki syn. Solidarnie po czerwonej kartce

redakcja

Autor:redakcja

02 stycznia 2018, 12:35 • 2 min czytania 11 komentarzy

Jaki ojciec, taki syn – z pewnością można tak powiedzieć o Marku i Charliem Cooperze z Forest Green, którzy solidarnie w meczu z Wycombe wylecieli z czerwoną kartką. 

Jaki ojciec, taki syn. Solidarnie po czerwonej kartce

Cooperowie to prawdziwa piłkarska rodzina. Tradycję zaczął dziadek, Terence, urodzony w 1944, który był lewym obrońcą bardzo mocnego Leeds przełomu lat sześćdziesiątych i siedemdziesiątych, dwadzieścia razy zagrał też w kadrze Dumy Albionu. Po karierze piłkarskiej parał się trenerką, jedenaście lat był też szefem skautów Southampton. Nic dziwnego, że dorobił dość, żeby osiąść na Teneryfie.

terry-cooper

Nic dziwnego również, że jego syn, Mark, marzył o karierze piłkarskiej. Nigdy jednak nawet nie otarł się o poziom, jaki reprezentował jego ojciec, całe życie grając w niższych ligach. Nie ma w tym zarazem wstydu – przecież trzecia czy czwarta liga angielska to wciąż całkiem sensowny poziom. Teraz rodzinne tradycje kontynuuje Charlie, środkowy pomocnik, którego w Forest Green prowadzi tato, który zasiada tu na trenerskim stołku od sierpnia 2016 roku. Sprowadzenie syna było autorską decyzją. Kibice mają wątpliwości, czy w klubie nie zrobiło się za wielu Cooperów na metr kwadratowy.

tweet cooper

Reklama

Być może czara goryczy została przelana podczas wspomnianego meczu z Wycombe. Za ostry faul najmłodszy z Cooperów został wyrzucony z boiska. Ojciec tak aktywnie protestował, że też został wyrzucony na trybuny. Panowie zapewne napisali tym samym historię futbolu, ale chyba dziadkowi chwalić się nie ma czym. Forest Green przegrało 1:2 i pałęta się po dnie tabeli League Two.

Najnowsze

Komentarze

11 komentarzy

Loading...