Listopad to smutny, szary, przygnębiający miesiąc i trochę jak w pogodzie, tak samo było z polskimi piłkarzami. Kontuzjowani, zaproszeni na ławkę, nieskuteczni. Naprawdę, ostatni raz taki ból głowy z wyborem mieliśmy w wakacje, kiedy grały tylko ogórkowe ligi i trzeba było szyć jak najlepsza szwaczka. Dobrze, że kolejny listopad dopiero za rok – przynajmniej ten kalendarzowy, prawda?
Wciąż jest głównym motorem napędowym Legii – od 12. do 18. kolejki zdarzyło się tylko raz, by nie miał gola albo asysty, w meczu z Górnikiem. Skarb, ale Legia potrzebuje wzmocnień zimą, nie może przecież zostawić wszystkiego na jego barkach.
Coraz większa liczba osób twierdzi, że jeśli Żurkowski będzie grał tak dalej, pojedzie na mundial. Kto wie? Krychowiak znów siedzi, Jodłowiec dawno przepadł, odpalił Góralski, ale dla Żurkowskiego ma prawo znaleźć się miejsce w samolocie. Może jeszcze nie po to, by ładował zza pola karnego Senegalczykom i Kolumbijczykom, ale jako początek czegoś naprawdę dużego?
W końcu ma swoją bramkę, przełamał się w pucharowym starciu z Chojniczanką. A poza tym dwie asysty, ale to norma, sami wiecie.
Otworzył wynik spotkania z Dynamem Moskwa, czyli znów można powiedzieć: robi swoje, po cichu, ale robi. Pewnie, Amkar to żadne Himalaje futbolu, jednak czy coś by się stało, gdyby dostał, choć chwilkę na jakimś zgrupowaniu kadry?
Zagrał dwa mecze z rzędu w Serie A, co mu się jeszcze nie zdarzyło w barwach Juve, pograł też na kadrze. Kłują w oczy trochę liczby, bo nie zachował żadnego czystego konta
Po meczu z Atalantą (1:1) włoski Eurosport pisał – Spinazzola i Gomez są trudnymi przeciwnikami, ale zachowywał spokój, umiał też wyjść z pressingum grając piłką. Salamon regularnie występuje w SPAL, teraz wypadł na dwa mecze z powodu kontuzji, ale jak wrócił do zdrowia, to od razu wrócił też do grania.
Ktoś może powiedzieć, że Pescara to żadna potęga i prawda, ale jeśli 20-letni chłopak dostający w sumie rzadko szanse od trenera, tak dobrze drobne okazje wykorzystuje, warto go docenić. Przecież on wciągnął Sampdorię za uszy do kolejnej rundy Pucharu Włoch, ładując dublet, poprawiając asystą. Oby tak dalej, to naprawdę załapie się na mundial.
Robi swoje w Ipswich, dwa razy zagrał na zero, w tym na trudnym terenie w Derby. Jego ekipa ma pięć punktów straty do baraży. Może powalczą?
Obaj panowie regularnie grają w Palermo, które kończyło listopad jako wicelider Serie B, a teraz są już nawet na najwyższym stopniu podium. Mamy wątpliwości, czy zaplecze włoskiej ekstraklasy jest słabsze od polskiej ekstraklasy, a jeśli chodzi o drużyny z czuba, to już w ogóle te wątpliwości rosną jak na drożdżach. Trzeba więc chłopaków docenić.
Miewał lepsze miesiące, ale jak na formę Hull, które nie wygrało żadnego meczu w ligowym listopadzie, gol i asysta nie wygląda biednie. Tym bardziej TAKI gol:
Pograł w Lidze Mistrzów, biega co kolejkę w azerskiej lidze, która niejednokrotnie zawstydzała polską. W trzech meczach tamtejszych rozgrywek Karabach dwukrotnie zachował z Rzeźniczakiem w składzie czyste konto.
Uspokoił się strzelecko, ale był częścią machiny, która pokonała Juventus. Grał dużo, grałby pewnie wciąż, ale złapał uraz.
Wyjechał z Jagiellonii, wielu się pukało w głowę widząc kierunek, jaki obrał, przypadek podobny do tego Rzeźniczaka. Tymczasem Góralski gra nie tylko regularnie w lidze, ale i w pucharach – wyszedł z kolegami z grupy Ligi Europy, teraz zmierzy się z Milanem, Nawałka chyba coraz bardziej mu ufa. Tak trzymać.
Wreszcie o sobie przypomniał, zagrał dobrze z Schalke i bardzo dobrze z Wolfsburgiem, kiedy strzelił ładną bramkę. Długo kazał nam czekać na siebie w pierwszym składzie w meczu ligowym, ostatni raz takie cuda widziano w polskiej lidze. Tylko teraz pytanie: dlaczego znów siedzi? Też chcielibyśmy to wiedzieć, Stefan.
Robi co może, ale nie zawsze jest w stanie pomóc Łabędziom. Zachował czyste konto w meczu z Bournemouth, kiedy był chwalony, lecz jak się patrzy na gole tracone przez Swansea to ręce opadają. Obrona gra beznadziejnie i Polak czasami zwyczajnie nie ma szans na interwencję, żeby wspomnieć tylko bramkę strzeloną przez Rudigera.
Gra regularnie w Sampdorii, tak jak Linetty, on też ma duży swój udział w pokonaniu Juventusu, nawet nieco większy, bo zagrał cały mecz. Na kadrze też prezentował się dobrze, jego szanse na bilety do Rosji nieustannie rosną.
Ten sezon dla Monaco jest dużo trudniejszy, ale Glik wciąż gra na wysokim poziomie, że dużo musi się stać, by spadał w klasyfikacji niżej. Tym bardziej że gdy przyjeżdża na kadrę, to również jest solidny.
W dobrym miesiącu polskich piłkarzy jego wynik pewnie nie dałby podium, ale w tak słabym, trudno go nie docenić. Przede wszystkim trudno przejść obok bramki z Milanem, tak ważnej dla Napoli – Piotrek wszedł i kilka chwil później poszedł na gazie za podaniem, wykorzystał okazję i było 2:1. Taki wynik utrzymał się do końca spotkania, trzy punkty zostały w domu.
Czy brunet, czy siwy, czy łysy (nie życzymy) – strzelał, strzela i będzie strzelał. Tym razem robił to w Bundeslidze i Lidze Mistrzów, bo z kadry wyjątkowo wyłączył go uraz. Dostaliśmy wtedy setny dowód, jak bez niego byłoby dramatycznie ciężko, przecież nie pokonaliśmy urugwajskiego i meksykańskiego bramkarza ani razu.