Reklama

Po debiucie z Barceloną rzuciłem butami, zacząłem przeklinać. Nie rozumieli mnie

redakcja

Autor:redakcja

24 listopada 2017, 08:56 • 10 min czytania 28 komentarzy

Po debiucie w Maladze w meczu z Barceloną wszedłem do szatni wściekły. Przegraliśmy 0:1. Rzuciłem butem, zacząłem przeklinać. Wszyscy patrzyli na mnie, jak na idiotę. A ja na nich, zastanawiając się, czy złamałem jakieś zasady. Zaczęli dopytywać, czy stało się coś złego w mojej rodzinie, czy tata i mama są zdrowi. Gdy powiedziałem, że jestem wkurw…, bo przegraliśmy, kompletnie zdziwieni stwierdzili: „Daj spokój, to Barcelona, przegraliśmy tylko 0:1, to dobry wynik”. Ja nie rozumiałem ich, oni mnie – wspomina w rozmowie z „Przeglądem Sportowym” Bartłomiej Pawłowski.

Po debiucie z Barceloną rzuciłem butami, zacząłem przeklinać. Nie rozumieli mnie

FAKT

Lewandowski w grze o miano najlepszego strzelca 2017 na świecie.

Ponadto Lewandowski walczy o miano najlepszego strzelca 2017 roku na świecie. Na razie zajmuje na liście najlepszych snajperów drugie miejsce ze stratą jednego gola do gwiazdora Barcelony Leo Messiego (30 l.). Zagraża mu też będący w świetnej formie napastnik Paris Saint-Germain Edinson Cavani (30 l.), który zdobył 49 bramek. Nieco w tyle został słynny Cristiano Ronaldo (32 l.). Portugalski gwiazdor Realu Madryt zdobył w tym roku trzy bramki mniej niż kapitan reprezentacji Polski.

Jak Adam Wolniewicz dostał się do składu Górnika? Zaczepił Marcina Brosza na klubowym korytarzu.

Reklama

Marcin Brosz (44 l.) pracował w Górniku ledwie kilka dni. Nie zdążył poznać piłkarzy. Szedł klubowym korytarzem, kiedy zaczepił go młody człowiek.

– Dzień dobry, jestem Adam Wolniewicz z rezerw, ale w końcówce sezonu ćwiczyłem z zespołem ekstraklasy. Czy trener widzi mnie w składzie? Może mnie sprawdzi? – usłyszał szkoleniowiec spadkowicza z ekstraklasy.

– Jeszcze nie zamknąłem kadry. Zobaczymy – usłyszał.

Odpowiedź wydawała się wymijająca, ale przed początkiem przygotowań Wolniewicz odebrał telefon, że ma się stawić na pierwszych letnich zajęciach. Wywalczył szansę i ją wykorzystał. Dziś jest podstawowym obrońcą Górnika.

Zrzut ekranu 2017-11-24 o 06.37.39

Bartłomiej Pawłowski wspomina, jak za czasów gry w Widzewie nie miał co jeść.

Reklama

– Nikt nie wiedział, że grając w Widzewie, nie miałem za co jeść, że na koncie zostało mi 153 zł, bo klub nie płacił mi przez trzy miesiące. W sobotę wieczorem, przed meczem z Legią, przyjechali moi rodzice. Mama o godzinie 23 zrobiła zupę, najadłem się. Rano kolejny talerz, po południu wyszedłem na to prestiżowe spotkanie i dostałem zegarek dla najlepszego zawodnika Widzewa w tym meczu – wspomina czasy gry w Łodzi, z której trafił do Malagi.

Zrzut ekranu 2017-11-24 o 06.37.52

GAZETA WYBORCZA

Michał Szadkowski rozmawia z Rafaelem Buschmannem, współautorem książki „Brudna Piłka”, powstała we współpracy z autorem Football Leaks. Buschmann mówi między innymi, że Robert Lewandowski prawdopodobnie jest… poza brudnym systemem.

Robert Lewandowski jest wymieniony w książce raz, w pozytywnym kontekście. Więc może się da?
Nigdy nie można być niczego pewnym na 100 proc., ale w materiale, który przeanalizowaliśmy, jego nazwisko nie pada. Nie dał się wciągnąć w system.

Sam zadaję sobie jednak pytanie, czy można dojść do poziomu Ligi Mistrzów i pozostać czystym. Po tym wszystkim, co przeczytałem, uważam, że cały futbol ma problemy z transparentnością i kryminalnymi powiązaniami. Cristiano Ronaldo, Leo Messi, Neymar mają problemy z prokuraturą, bo unikali płacenia podatków. Zachowywali się albo nieuczciwie, albo nieetycznie.

Unikanie podatków to wybór piłkarzy czy firm, które opiekują się należącymi do nich pieniędzmi?
Na początku sądziłem, że za wszystko odpowiadają agenci, doradcy finansowi. Ale gdy analizowaliśmy dokumenty, okazało się, że pod umowami przenoszącymi pieniądze do rajów podatkowych podpisywał się sam Ronaldo. A chodziło o ponad 100 mln euro. Owszem, można powiedzieć, że to tylko piłkarz, że wszystkiego nie rozumie. Ja też nie rozumiem tego, co mówi mi mój doradca podatkowy. Ale zadaję pytania. Ronaldo, kiedy widział, że ma dla niego pracować firma z Brytyjskich Wysp Dziewiczych, powinien zapytać: po co mi ona? Przecież urodziłem się w Portugalii, żyję i gram w Hiszpanii. Skoro Ronaldo tego pytania nie zadał, musi wziąć odpowiedzialność za to, co podpisał.

Jak Besiktas stał się niezniszczalny i czy to sensacja, czy właśnie że nie.

Istnieją powody, by sądzić, że piłkarze ze Stambułu wywołali sensację wybitnie niesensacyjną.

Besiktas to bowiem (…) przedsięwzięcie trochę jak hollywoodzki hit „Niezniszczalni”, w którym spotykają się heros kina akcji – często już podstarzali (…) – by wykonać jeszcze jedną misję. Rambo alias Sylvester Stallone, Terminator alias Arnold Schwarzenegger, Punisher alias Dolph Lndgren czy John McClane alias Bruce Willis tym razem działają wspólnie, na tym samym filmowym planie. Choć niektórzy odgrywają tylko epizody.

Besiktas rekrutował identycznie. Ściągnął lidera defensywy Pepe (34 lata), który w Realu Madryt trzykrotnie triumfował w LM. Lewego obrońcę Adriano (32), który to samo trofeum zdobywał w Barcelonie. Niekonwencjonalnego skrzydłowego Ricardo Quaresmę (34), złotego medalistę Euro 2016, zatrudnianego już w Barcelonie, Interze Mediolan oraz Chelsea. Dryblującego na przeciwległej flance Ryana Babela (31), holenderskiego srebrnego medalistę mundialu 2010. Napastnika Alvaro Negredo (32), który z Manchesterem City został mistrzem Anglii, z Hiszpanią wygrał Euro 2012, a w lidze hiszpańskiej nastrzelał 112 goli. A także Gary’ego Medela (30), dwukrotnego mistrza Ameryki Południowej.

Zrzut ekranu 2017-11-24 o 06.38.46

SUPER EXPRESS

Jan Urban nie boi się, że zostanie pogoniony ze Śląska.

Nie boi się pan, że derby z Zagłębiem Lubin będą meczem o pańską posadę?
Co to za pytanie?! Nie słucham głupich plotek, czego mam się bać?! Nikt z władz klubu nie przedstawił mi ultimatum, żadne negatywne sygnały do mnie nie docierają. Pracuję najlepiej, jak potrafię. A boję się tylko o zdrowie zawodników, bo urazy mocno przetrzebiły mi kadrę.

Kto nie zagra?
Nie zagrają leczący się Jović, Mak, Kokoszka i Dankowski oraz Dodre Cotra. Do tego dochodzą: pauzujący za czerwoną kartkę Augusto, za żółte Kuba Kosecki i kilku innych. W sumie wypadło mi 11 piłkarzy. W tej chwili mam do dyspozycji tylko 13 zawodników. Moja głowa w tym, żeby byli przygotowani i zmotywowani.

Guilherme odejdzie z Legii? Turcy dają mu pieniądze znacznie większe niż te, jakich może oczekiwać w Warszawie.

Jak dowiedział się „Super Express”, na Guilherme zagięli parol szefowie Kasimpasy i Osmanlisporu, którzy są gotowi zaoferować mu nawet milion euro za rok gry. Na taki wydatek nie stać mistrzów Polski, którzy wciąż maja nadzieje, że pomocnik zostanie przy Łazienkowskiej.

– Kiedy Gui przez dwa miesiące leczył kontuzję, był gotów przystać na propozycje Legii. Kiedy wyzdrowiał i wrócił do wysokiej formy, nagle zażądał – jak na początku negocjacji – pół miliona na rękę za sezon – twierdzi nasze źródło. – To znak, że Brazylijczyk musiał dostać bardzo dobre propozycje z innych klubów – dodaje nasz rozmówca.

Zrzut ekranu 2017-11-24 o 07.38.38

Trwa najbardziej szalony rok w życiu Roberta Lewandowskiego.

To rok pełen sukcesów Lewandowskiego. Z kadrą awansował na mistrzostwa świata, co jeszcze nigdy mu się nie udało. Na świat przyszło jego pierworodne dziecko (Klara ma dziś pół roku), po raz pierwszy zdecydował się też na… zmianę fryzury (przefarbował się na siwo). W przyszłym roku czeka go pierwszy występ na mistrzostwach świata i – mamy nadzieję – pierwszy mundialowy sukces.

Zrzut ekranu 2017-11-24 o 07.38.49

PRZEGLĄD SPORTOWY

Zrzut ekranu 2017-11-24 o 06.39.26

Śląsk ranny i nieobliczalny. Z jednej strony Jan Urban ma kłopot, bo wypadła mu masa podstawowych zawodników, z drugiej – to Zagłębie czeka niespodzianka, jaki skład i jak ustawiony przyjdzie mu zatrzymać. Możliwe, że znajdzie się w nim miejsce dla „projekcji marzeń” kibiców Śląska, czyli Sebastiana Bergiera, najlepszego strzelca CLJ.

– Nie mieszajmy w głowach młodym chłopakom. Na razie niech każdy skoncentruje się na swojej pracy. Najlepszy okres na przenosiny do pierwszego zespołu to przerwa w rozgrywkach – mówił zaledwie tydzień temu Jan Urban, dopytywany w kontekście pierwszej drużyny właśnie o Bergiera. Już wtedy skład mu trzeszczał w szwach, ale chyba w najczarniejszych koszmarach nie podejrzewał, że w spotkaniu z Arką będzie miał taką „kumulację”. Na derby wykartkowało się aż czterech piłkarzy jednocześnie. Gdyby nie dodatkowe zgłoszenie do gry w ekstraklasie Bergiera, które nastąpiło w czwartek, w niedzielę Urban miałby do dyspozycji tylko trzynastu graczy z pola. Wliczając snajpera CLJ jest „aż” czternastu. W tym trzech obrońców.

Kim jest pospiesznie namaszczony na zawodnika pierwszej drużyny Bergier? „Dziesiątką”, o którą zdążyły już poważnie zapytać Genoa CFC oraz beniaminek Serie A – SPAL, ale i jednocześnie projekcją marzeń Śląska, by wreszcie mieć w pierwszym zespole wychowanków.

Zrzut ekranu 2017-11-24 o 06.39.52

Jak Gino Lettieri zrobił z Korony rewelację rozgrywek, przyjrzał się Łukasz Grabowski.

Żaden z naszych rozmówców nie wskazuje jednego konkretnego wydarzenia, w którym współpraca piłkarzy z trenerem zaczęła się układać. – To był długofalowy proces – uważa trener Kielczan.

Na pewno sporo zmieniła kolacja po jednym ze sparingów w trakcie zgrupowania w Bremie, na którą do ekskluzywnej włoskiej restauracji wszystkich zaprosił właściciel klubu Dieter Burdenski. Było smaczne jedzenie, piwo, rozmowy. Ciśnienie powoli spadało, ale dystans pozostawał. – Zauważyłem, że zawodnicy nie byli gotowi na tak szybkie zmiany, więc musiałem nieco zwolnić. Dać piłkarzom trochę przestrzeni, by przyzwyczaili się do nowej rzeczywistości – mówi Lettieri.

Dni mijały, a włoski szkoleniowiec poznawał struktury klubu coraz lepiej. Powoli zaczynał się przystosowywać do polskich warunków i dostosował do nich swoje zasady. Piłkarze nadal mieli ciężko zasuwać na treningach, ale powoli nawiązywała się nić współpracy.

Putiwcew do Niecieczy uciekł przed wojną. A wcześniej zagrał w historycznym, ostatnim meczu Tawriji Symferopol w ukraińskiej lidze.

Putiwcew uchodził w ojczyźnie za duży talent. Z rok młodszymi od siebie Jewhenem Konoplanką (dziś Schalke) i Andrijem Jarmołenką (Borussia Dortmund), grał w 2010 roku na mistrzostwach Europy U-21. – Nie wykorzystałem swojego potencjału na sto procent. Może za wcześnie uwierzyłem, że jestem dobrym zawodnikiem? – pyta sam siebie. Środkowy obrońca nie miał łatwego wejścia do seniorskiej piłki. Jest wychowankiem Metalista Charków, który w czasie, gdy Putiwcew zaczynał grać w ekstraklasie, był trzecią siłą ligi ukraińskiej i ściągał zagraniczne gwiazdy. – Trudno się było przebić, więc poszedłem do Ilcziwca Mariupol – wspomina. Grał tam cztery lata i wyrobił sobie markę w lidze. Bywał nawet kapitanem zespołu. Wtedy na Krymie wybuchła jednak wojna z Rosją, która całkowicie zdestabilizowała kraj i ligę. – Brałem udział w historycznym meczu. Graliśmy na Krymie, w Symferopolu, w ostatnim spotkaniu, jakie tamtejsza Tawrija rozegrała w ukraińskiej ekstraklasie. Dziś ten teren należy już do Rosji – zwraca uwagę Putiwcew.

Bartłomiej Pawłowski w wywiadzie z cyklu „Chwila z…” opowiada o tym, jak zmienił się na przestrzeni lat i z wybuchowego gościa stał się spokojnym człowiekiem.

Ojciec nie był zadowolony z pana, teraz pan nie potrafi być zadowolony z siebie. Czasem trzeba umieć się też nagradzać. 

No właśnie… Ja robię to bardzo rzadko. Po debiucie w Maladze w meczu z Barceloną wszedłem do szatni wściekły. Przegraliśmy 0:1. Rzuciłem butem, zacząłem przeklinać. Wszyscy patrzyli na mnie, jak na idiotę. A ja na nich, zastanawiając się, czy złamałem jakieś zasady. Zaczęli dopytywać, czy stało się coś złego w mojej rodzinie, czy tata i mama są zdrowi. Gdy powiedziałem, że jestem wkurw…, bo przegraliśmy, kompletnie zdziwieni stwierdzili: „Daj spokój, to Barcelona, przegraliśmy tylko 0:1, to dobry wynik”. Ja nie rozumiałem ich, oni mnie. Uważali, że powinienem być szczęśliwy, bo zadebiutowałem w meczu z Barcą. Nie potrafiłem. Inna sytuacja. Mecz z Realem Valladolid. Przegrywaliśmy 1:2, trener wpuścił mnie na boisko, strzeliłem gola, po którym ani przez sekundę się nie cieszyłem. Od razu wziąłem piłkę, pobiegłem na środek, by wznowić grę. Chciałem strzelić drugiego. Po meczu koledzy z drużyny mówili: „Co ty wyprawiasz? Na twoim miejscu każdy z nas pobiegłby do chorągiewki, wariował ze szczęścia. A w tobie nie było żadnej radości”. To prawda. Kiedy oglądam powtórki, widzę, że zdobyłem bramkę, którą będę pamiętał do końca życia, ale nie wycisnąłem z tego momentu nic dla siebie, bo chciałem więcej.

Kiedy ostatnio rzucał pan butami w szatni Zagłębia?
Bartłomiej Pawłowski: Już tego nie robię. Jestem na tym etapie, że siadam, muszę ochłonąć. Wolę pobyć chwilę w samotności, niż inni mieliby widzieć moją reakcję. Licho nie śpi, lepiej uważać. Nauczyłem się mniej pokazywać swoje słabości.

Son marnotrawny. Czy Sonny Kittel ma szanse, by pojechać z kadrą Nawałki na mundial? Raczej niewielkie.

Czy ma realne szanse na grę w kadrze Adama Nawałki? Bardzo wątpliwe. Stosunek władz naszej piłki do zawodników, którzy przypominają sobie o polskich korzeniach w wieku dwudziestu kilku lat jest bardzo sceptyczny. Niedawno przekonał się o tym inny zawodnik z 2. Bundesligi, urodzony w Kędzierzynie-Koźlu obrońca Heidenheim Mathias Wittek. Były reprezentant Niemiec U-17 i U-18 zgłosił się do PZPN trzy lata temu nie wywołując większych emocji. Rok później na łamach „PS” gotowość do gry dla Polski zgłaszał James Tarkowski. Dziadek 25-letniego dziś obrońcy Burnley był Polakiem, a James w tym sezonie jest wśród najlepszych stoperów Premier League. W jego przypadku skończyło się na rozmowach ze skautem na Anglię, selekcjoner nie był nim zainteresowany. Z kolei gdy do kadry zaczęto przymierzać Williego Orbana z RB Leipzig, temat szybko uciął Zbigniew Boniek. – Nie będziemy robili Polaka z kogoś obcego tylko dlatego, że jest dobry – powiedział prezes PZPN na antenie Polsatu.

fot. FotoPyK

Najnowsze

Hiszpania

Xavi: To odpowiedni moment, żeby powiedzieć dość. Nie będę tolerował kłamstw

Damian Popilowski
1
Xavi: To odpowiedni moment, żeby powiedzieć dość. Nie będę tolerował kłamstw
Niemcy

Bayern sonduje dwóch szkoleniowców. Kto zastąpi Thomasa Tuchela?

Piotr Rzepecki
0
Bayern sonduje dwóch szkoleniowców. Kto zastąpi Thomasa Tuchela?

Komentarze

28 komentarzy

Loading...