Reklama

Panowie Hiszpanie, to nie był podstęp. To ranking FIFA jest głupi

redakcja

Autor:redakcja

17 listopada 2017, 16:27 • 4 min czytania 29 komentarzy

Dwa dni temu hiszpański dziennik Marca opublikował tekst, według którego Polska miała podstępem wedrzeć się do pierwszego koszyka przed losowaniem grup mistrzostw świata, i to właśnie kosztem La Furia Roja. Na Półwyspie Iberyjskim podskórnie czują bowiem, że ich reprezentacja nie jest gorsza od naszej i – co więcej – my również to czujemy. Inna sprawa, że fakt ten nie przeszkadza wypinać piersi po ordery najważniejszym ludziom naszej piłki, którzy obecność w pierwszym koszyku zgodnie traktują jako ogromny sukces polskiego futbolu.

Panowie Hiszpanie, to nie był podstęp. To ranking FIFA jest głupi

Zasadniczy problem jest jednak taki, że ranking FIFA, na podstawie którego ustala się podział na koszyki, jest – za przeproszeniem – z dupy. Fajnie, że tak się akurat złożyło, iż jego bezmyślne reguły nam sprzyjały, fajnie też, że potrafiliśmy wykorzystać jego ułomność. Tyle że warto twardo stąpać po ziemi i rozumieć, że sprawy mają się tak:

– Czy jesteśmy 6. reprezentacją na świecie? Nie, to ranking FIFA jest z dupy.
– Czy weszliśmy do 1. koszyka podstępem? Nie, to ranking FIFA jest z dupy.

I właściwie ciężko zrozumieć, że o podziale na grupy na mundialu decyduje tak głupawa klasyfikacja. Dokładne zasady działania rankingu opisywaliśmy TUTAJ, ale jego absurdy najlepiej pokazać na kilku przykładach, mogą być nawet te polsko-hiszpańskie:

1. Mecze towarzyskie są bardzo nisko punktowane.

Reklama

Mecze eliminacyjne do mistrzostw świata lub Europy są punktowane 2,5 raza wyżej niż mecze towarzyskie. Kiedy zeszłego października, ocierając się o kompromitację na Narodowym, cudem pokonaliśmy Armenię, zdobyliśmy 653 punkty. Kiedy kilka miesięcy później Hiszpania wygrała towarzysko w Paryżu z naszpikowaną gwiazdami Francją, zdobyła 576 punktów. Jakkolwiek spojrzeć, według rankingu FIFA to nasz „sukces” w większym stopniu potwierdził klasę naszego zespołu, bo to my zarobiliśmy więcej punktów.

Jako że na koniec wyciągana jest średnia z meczów, dla zespołów z czołówki rankingu nawet zwycięstwo z najlepszą drużyną świata w meczu towarzyskim ZAWSZE oznacza obniżenie średniej i, co za tym idzie, spadek w rankingu.

2. Porażki zawsze oznaczają zero.

Kiedy na początku kadencji Adama Nawałki przegraliśmy u siebie z przeciętną Słowacją w meczu towarzyskim (tak, ten mecz wciąż ma znaczenie), dostaliśmy zero punktów. Kiedy w fazie pucharowej Euro 2016 Hiszpania przegrała z rozpędzonymi Włochami, dostała zero punktów.

W obliczu obowiązujących zasad przegrana z San Marino ma dokładnie taki sam skutek jak przegrana z Brazylią czy Niemcami. Minimalna porażka nawet z najlepszą drużyną świata ZAWSZE będzie słabiej punktowana niż szczęśliwy remis z najgorszą drużyną świata. Francja, przegrywając po dogrywce finał Mistrzostw Europy z Portugalią, dostała zero punktów. A kiedy dwa miesiące temu zbłaźniła się remisując u siebie z Luksemburgiem, dostała 63 punkty. Dla matematyków FIFA udział w finale EURO w mniejszym stopniu potwierdził klasę Francuzów niż remis ze 136. drużyną świata. I tu też dochodzimy do punktu trzeciego…

3. Sukcesy nie są punktowane, liczą się same mecze.

Reklama

Kiedy w 2014 roku Hiszpania pojechała na mundial, nie dostała z tego tytułu żadnej dodatkowej premii. Przegrywając w grupie dwa mecze i jeden wygrywając, gracze La Furia Roja poważnie zredukowali za to swoją średnią punktową. Polacy oglądający turniej przed telewizorem żadnego spadku wtedy nie zanotowali.

Jeżeli drużyny z tego samego miejsca w rankingu FIFA zagrają w barażach o mundial, w jednym meczu drużyna A wygra 1:0, a w rewanżu drużyna B zwycięży 5:0 i awansuje na turniej, punktów do rankingu dla obu ekip będzie dokładnie tyle samo. A później jeszcze – trafiając do trudnej mundialowej grupy – drużyna B może tylko sobie mocno obniżyć średnią.

* * *

Nie ma żadnej racjonalnej przesłanki broniącej rankingu, który kompromitujący remis z Luksemburgiem wycenia wyżej, niż pechową porażkę w finale imprezy rangi mistrzowskiej. Nie ma żadnej racjonalnej przesłanki broniącej rankingu, który odejmuje czołówce punkty z tytułu samego rozgrywania meczów towarzyskich (i który tych punktów by nie odejmował, gdyby łamano w tych meczach przepisy i np. przekraczano limit zmian). Nie da się też obronić sensu rankingu, który – bazując na debilnych algorytmach – raz na jakiś czas wciąga średniej klasy drużynę do światowej czołówki, jak dziś robi to z Polska, i jak niegdyś robił to ze Szwajcarią czy Walią.

W pewnym sensie rację mają więc Hiszpanie, bo to oni powinni być losowani z pierwszego koszyka, a nie drużyna, której selekcjoner woli dodatkowe jednostki treningowe zamiast meczów towarzyskich. I przy sprawiedliwszych zasadach punktacji tak właśnie by było. Naprawdę trudno zrozumieć, jakim cudem coś tak poważnego, jak podział na koszyki przed mundialem, może zależeć od czegoś tak niepoważnego, jak ranking FIFA. Światowa federacja sama sztucznie stwarza sobie problemy, a takim byłaby mundialowa grupa złożona z Polski, Peru, Iranu i Panamy. Grupa, dla której poza Polską, Peru, Iranem i Panamą nikomu nie chciałoby się wstać z kanapy po pilota.

Apelujemy więc o zejście na ziemię, a także o nie wyciąganie żadnych daleko idących wniosków z rankingu FIFA. Super, że udało nam się wykorzystać jego ułomność, co jednak nie zmienia faktu, że cała kwalifikacja oraz te wszystkie reguły punktacji wymagają zmian.

Najnowsze

Komentarze

29 komentarzy

Loading...