
weszlo.com / Weszło
Opublikowane 09.11.2017 13:15 przez
redakcja
Kojarzycie zapiski Żewłaka? Kojarzycie człowieka znanego jako Lord Koks? Kojarzycie komiksy z serii La Famillia? Od dziś gość jest w naszej ekipie, dostał wolną rękę i będzie co jakiś czas raczył was tekstami w swoim unikalnym stylu. Od razu ostrzegamy – tekst nie zawiera analiz ustawienia zespołów Ekstraklasy, nie porusza ważkich tematów szkolenia młodzieży między 13 a 15 rokiem życia, nie ma też w nim zwrotu „asymetryczne ustawienie wahadłowych”, jest za to słowo „pierdololo” i to dwukrotnie. Reklamacji nie przyjmujemy.
*
#PROLOG
Zapiski Żewłaka odeszły w niepamięć niczym krótkie Stołeczne w miękkim opakowaniu, a i komiksy bez Mordziatych na pokładzie to nie to samo. Całe szczęście tematów by kontynuować obserwacje przy Ł3 w podobnym stylu, nie brakuje. W związku z czym pragnę Państwa zaprosić do nowego cyklu „Szpenio & Mordelas”.
Nowa formuła, którą chcę Wam przedstawić to radosny storytelling, historie, czy jak tam wolicie, zwyczajne pierdololo. To nieistotne, bohaterami tego będą Szpenio i Mordelas. Dwóch ziomków, po prostu. Ryje, które od zawsze reprezentują warszawski rejon. Wychowani w kroplach Warszafskiego Deszczu i cieniu Drzewa Mor W.A. Dwa pierwiastki tego miasta lubiące podciąć szyjsona i puścić coś z dymem. Godzinami mogliby dyskutować o Legii Warszawa, żyją tym każdego dnia. A w trakcie okienka transferowego, szaleństwo i wielogodzinne dyskusje, do tego naturalnie spekulacje na telefonie. Darek powiedziałby: nowe klasyczne klubowe DNA. Żyli tym każdego dnia, Po odejściu Necida? Tygodniowa, zakrapiana stypa. Po transferze obrońcy stulecia to samo. Też tydzień, z tym, że na wesoło. Sanogo? Do dziś na strychu mają transparenty – „Sanogo Vamara to nasz Carlos Valderrama”.
A jak już zobaczyli u bram Astiza z tragarzami, to można śmiało powiedzieć, że ich radości nie było końca.
#DzieńDobry
W ten jesienny poranek, kiedy to sikor wskazywał 9.40, Szpenio po montażu bez czarnej skrzynki, sumiennie sklejał jeszcze oko z poduchą. W jego bebechach melanż trwał w najlepsze. Przepierka, kawizna i gotowy na kolejny wygrany dzień i pasmo niekończących się sukcesów. Dziś na wszelki wypadek za kółko nie wsiadał. Wykręcił cierpa, w międzyczasie schodząc do sklepu po pety. 11.20 zameldował się w biedaszybie, choć… sikor nadal wskazywał 9.40. widocznie te kolekcjonerskie po 2 koła tak mają. Na nikim wrażenia to nie zrobiło. Taki już był i taką miał kulturę pracy.
#Kierat
A tyrał w jebanym korpo. Za coś trzeba celebrować życie. Praca jak praca, pierdololo, przekładanie z pustego w próżne, forwardowanie maili i przeklejanie Exceli. Czyli radosny styl pracy popularny na służewieckim Mordorze. Miejscu, w którym młodzi ludzie realizują swój amerykański sen. W miejscu, które 25 lat temu pachniało wędzonymi wędlinami z lokalnych masarni. W miejscu, gdzie prężnie lana w szkło była Mazowszanka. W tej chwili z tej miejscówki nie zostało już nic. Są za to wieżowce, w których Frank Kowalski zapierdala do utraty tchu na dożywotni kredens za kwadrat na wilanowskim Lemingowie. Większość koleżanek leciało na psychotropach, żeby po całodziennym jebaniu łba przez korpo, zacisnąć piąstki i usnąć wcześniej niż o 3 w nocy. Koledzy z pracy natomiast preferowali tradycyjne środku otumanienia czyli wóda i wracanie nasranym z torbą od laptopa przewieszoną przez szyję, jak worek z piłkami.
On sam traktował to fedrowanie w mazowieckim biedaszybie jako najmniej przyjemną cześć jego 24 godzinnego dnia. Po prostu, iść odsiedzieć swoje w korpo-krzesełku i punkt 17 rozpocząć szeroko rozumiane „bawim-bawim”. Wiadomo, o 17.15 stał już na przystanku, odpalał fungla aby spokojnie zatarabanić do ziomeczka i kompana podcinek – Mordelasa, i ustalić dalszy plan dnia.
– Elo Mordello, jaki gry plan?
– Siemano, dawaj za godzinę na Rozdrożu, zrobimy szybkie dwieście wiśni i się pomyśli.
– Trudno o lepszy pomysł na czwartkowy wieczór. Elo
– Elo
#Mordelas
Mordelas, dobry koleżka Szpenia, znają się od małolata, z dzielni. Razem śmigali do podstawówki na Ursynowie. Pierwsze piwerka, salceson i wonsy robili w swoim towarzystwie. Jakoś na początku liceum. Mordelas – zawód syn. Banan, ale Szpenio nie miał z tym problemów. Łączył ich melanż i szeroko rozumiana rozrywka. Jak zabierali się za walenie nafty, to ze szkłem wyglądali jak teoria naczyń połączonych. Tankowali równo, a i potrafili. Tam gdzie dla innych był sufit, tam dla nich zaczynała się podłoga. Uzupełniali się jak bliźniaki jednojajowe, jeden kochał melanż bardziej od drugiego.
Dlaczego Mordelas? A dlaczego nie, grunt, że zawsze Morda lubił się napić.
#CzekającNaDwiejście
Plac na Rozdrożu, 18.15
Szpenio, jak miał zwyczaj zawszę się spóźniać, tak na takie spotkania był przed czasem. Czekał na winklu przy Parku Ujazdowskim nerwowo paląc szluga. Co by było blisko do alkoholowego w podziemiach. Miał smaka i ambicje zajebać coś więcej niż dwieście zanim dojdą do knajpy. Wszystko w myśl zasady „ To, że weekend zacznie się wcześniej, wcale nie znaczy, że wcześniej się skończy”.
Mordelas już z autobka widział nerwowo kręcącego się Szpenia. Na przystanku wyleciał jak z procy. Też miał smaka. Szybkie zbicie piątki i bez słów zbiegali po trzy schodki po salceson do alkoholowego 24 w podziemiach.
– Pani kierowniczko, pół kilo wiśni i czerwone Marlborki – zaaferowany rzucił Szpenio.
Mordelas nawet nie protestował. Po chwili dumnym krokiem maszerowali z butelką niczym Złotym Grallem. Tradycyjnie zatrzymali się na tyłach Ujazdowskiego i zaczęła się rzeźba.
#PółKiloPodPeta
Odpalili flakon bez zbędnej kurtuazji. Szpenio złapał sportowego łyczka o pojemności średniej literatki, zaciągnął się funglem i z uśmiechem powiedział:
– No, w końcu słońce wyszło zza horyzontu.
– Ta, a co tam w klubie? Jakieś kumate?
– No dziś dostały pitos na to laboratorium Dextera. 1,2 bańki na nowe.
– I co oni tam będą eksperymentować?
– Chuj wie. Z tego co widziałem, to da się tam zrobić nawet z Chukwu Drogbę. I będą tam projektować nowe płaszcze Orlando Sa – odparł z pełnym spokojem Szpenio.
– A co z Rado? Jakaś eksperymentalna kuracja?
– Taki jest plan, Ajax czy belgijskie kluby od lat ją stosują.
– Nawijaj.
– No wynaleźli w tym laboratorium Dextera tzw. „Programowanie neurolingwistyczne”. Ponoć rewelacja. Idzie to jakoś tak: godzinami będą mu puszczać prezentacje LegiaLab jak w filmie Mechaniczna Pomarańcza. I on im częściej i dłużej będzie je oglądał to będzie wiedział, które kolano bardziej go boli.
– Niesamowite.
– Poważnie, do lutego będzie chodził jak zegarek Legia Błonie.
– To znaczy jak?
– Nie będzie potrzebował wskazówek… Pana Jozaka.
– Mają rozmach. Pewnie wstęgę na otwarciu będzie przecinał Vrdoljak.
– Skoro obok stadionu z tragarzami mógł przechodzić Astiz i został, to wszystko jest możliwe. Przecież tam ponoć straszy!!!
– Jak to kurwa straszy? – spytał mocno zdziwiony Mordelas.
– No, ponoć na klubową imprezę Halloween ktoś wpadł przebrany za Bodka. Darek jak to zobaczył, to w moment blady jak Kuba Czerwiński i od razu do asystentki:
– Pani mnie połączy z Ghostbusters!
A ona:
– Szefie, ale oni są z Ameryki. Jak my ich znajdziemy?
– Motyla noga, to pani łączy mnie do mojego herbatnika Obamy, on tam wszystkich zna.
Tak było, mówię ci.
– Nieźle
– Nieźle? Nieźle to było u Bodka, też w Halloween. Żewłak przyszedł w peruce z lokami, ale tak zrobiony, że aż Bodek prawie połknął gwizdek trenerski.
– Dlaczego?
– Bo myślał, że Darek się rozmyślił i że trzeba mu będzie oddać te 19 baniek!
– No to chyba dobrze?
– Niby tak ale Bodek już część przejebał na nowe sanki i rower górski.
– Haha, co ty pierdolisz?
– Nie no, świrki. Ale sam widzisz. Tam wszystko jest możliwe.
Obaj kręcąc głowami, skończyli wiśnie i Szpenio spytał:
– To co ?
– Zawsze mocniej! – odparł Mordelas.
To oznaczało jedno – transfer do lokalu gdzie alkoholu nie zabraknie.
#PoważneRozmowyPoważneTematy
Panowie usiedli w zaprzyjaźnionej pijalni wódek, gdzie nikomu nie przeszkadzał festiwal pieśni kibicowskiej, który z reguły rozpoczynał się w połowie drugiego 0,7.
– Wiesz co Szpeniu, tak sobie myślę o tych naszych piłkarzach. I wciąż nie mogę zrozumieć co Chukwu robi jeszcze w klubie… – powiedział zatroskany Mordelas.
– No akurat Chukwu to typowy przypadek syndromu Vadisa. Początkowo nikt nie zakładał, że Chukwu troszkę zakocha się w Warszawie.
– No tak, w sumie zanim dojechał na pierwszy trening zwiedził Stadion Narodowy, Muzeum Kopernika i opierdolił kuraka w Renesansie na Francuskiej. A co z tymi jego ciżemkami? Ponoć dostał za małe.
– Bzdura Mordo, dostał nówki, na rozmiar, te co je reklamują na stronie klubu.
– No i co?
– No i , na pierwszym treningu okazało się, że jest szybszy nawet od Kuchego, a Krzepocie pierdolnął stoper jak zaczął mu łapać czas interwałach. Kurwa, nawet GPS zaczął przerywać. I w historii Google Maps nasz Chukwu raz był na środku boiska, by po chwili znaleźć się w Muzeum Ziemi a w kolejnej sekundzie biec w kierunku bramki.
– Swojej przynajmniej?
– Tego GPS już nie pokazał.
– Dobre!
– I wtedy chłopaki wsadzili mu do butów w palce dodatkowe nadajnik GPS, żeby były dokładniejsze pomiary.
– Niegłupie, i co? To wynalazek z tego laboratorium Dextera? Co one te GPSy pokazują?
– Nie wiem to chyba zagraniczne. Piszczą te GPSy jak pajączki, np. jak się garbisz przy jedzeniu w stołówce.
– I co? Piszczą?
– Już nie.
– Dlaczego?
– Bo teraz chłopaki przynoszą własne kanapki i termosy. Oszczędność czasu i nerwów.
– Dobre! No powiem ci robi to wszystko wrażenie. – przyznał Mordelas.
Panowie walnęli po lufie i zadzwonił telefon Mordelasa. „Kurator” wyświetlił się jako osoba dzwoniąca. Chłopaki trochę się zdziwili godzina jeszcze młoda, tym bardziej, że zegarek Szpenia wskazywał 9:40. W przypływie czarodziejki gorzałki zapomniał, że jego kolekcjonerski zegarek zawsze pokazuję 9:40.
– No cześć kochanie, jeszcze nie śpisz? – wysapał już lepiej porobiony Mordelas.
– Kiedy wrócisz?
– Wróóóccęęę……
– Kiedy?
– Wróóócęęęę…
– Kurwa, ale kiedy?
– Nie wiem, ale wróóóceeee sziiilniejszy!!!!
CDN.
Szpenio i Mordelas.
Fot.FotoPyK
Opublikowane 09.11.2017 13:15 przez
Nie podoba mi się, na trybunie można się było pośmiać, ale to jakiś taki humor na siłę.
Treść usunięta
Treść usunięta
Chyba wolę teksty Trollosiewicza na trybunie.
chyba??
Chciałem złagodzić przekaz.
Treść usunięta
Co to za gówno? Przeczytałem „#prolog”, to jakiś shittalk.
Treść usunięta
Jeszcze kilka dni temu też bym marudził. Ale dzisiaj rozumiem decyzje redakcji o podawaniu takich „specjałów”. Przecież „taki mamy klimat”. Beka, heheszki to są najbardziej chodliwe towary.
Bardzo trudno jest złapać balans między tekstami głupimi (cieszącymi się popularnością) a tekstami z treścią (prawie nikogo nie interesującymi).
Red. Olkiewicz którego tak krytykowałem napisał tekst który mógł być zaczynem ciekawej dyskusji ale nikt nie miał nic do powiedzenia na ten temat.
No to ja rozumiem redakcję że rzuca jakiś tekst który ma wywołać kontrowersje i klikalność.
Redakcja orze jak może i jeśli działa to czemu nie? Przecież oni tez mają rodziny i muszą je utrzymywać. To jest jak metoda rozwścieczania psów, wystarczy przejechać patykiem po płocie a te debilne psy zaczynają ujadać. Szkoła prof. Pawłowa.
To mi trochę przypomina poziom naszej Ekstraklasy bo niby kasa leci ale satysfakcja z gry wątpliwa.
Nie miejcie pretensji do redakcji, miejcie pretensje do siebie.
ale to nie są heheszki tylko żenadeszki. Do heheszków temu daleko.
Treść usunięta
Nie rozumiem tego fenomenu Lorda Koksa. Humor na poziomie Kac Vegas albo gorzej. Wykorzystując słowo-klucz – taki pierdololo bez sensu.
zgadzam się z przedmowcą gdyż ma on rację. Zasadniczo.
To było dobre:
– No akurat Chukwu to typowy przypadek syndromu Vadisa. Początkowo nikt nie zakładał, że Chukwu troszkę zakocha się w Warszawie.
zieeeeew….
podszywki wróćcie!!!!!
Za dużo takich sf na weszło.To plus Wujo.Nie czytam.
Treść usunięta
Rany, są pewne granice, które przekraczać nie należy.
Których…?
Wujowi było smutno, bo ostatnio dość mocno użytkownicy go krytykowali, więc chytre weszło postanowiło dać jeszcze większe badziewie, by odwrócić od trenera tysiąclecia uwagę? Sprytne… A nie! Tak naprawdę słabe. Naprawdę nie ma chętnych, by na tym portalu pisać teksty na JAKIMKOLWIEK poziomie? Chyba aż tak wiele nie oczekujemy?
Gino, wyjątkowo będę bronił redakcji. Tekst mi się nie podoba ale powiedz, jaki poziom, to znaczy jakie tematy są jadalne dla czytelników?
Może za ogólnie to ująłem, gdy użyłem liczby mnogiej. Wypowiadam się jednak we własnym imieniu. Jaki poziom? Nie wiem, jak to pisać. Wyższy. To jest jakieś szambopisanie, tekst o niczym, niby ma być śmiesznie, niby obrazoburczo, wszystko tu jest niby. Może się i czepiam, ale najbardziej irytuje mnie to, że nie widzę najmniejszego sensu, by taka twórczość się na weszło pojawiała.
Gino. Zgadzam się oczywiście z twoją opinią a ten mój komentarz był wynikiem rozczarowania że teksty które mają w sobie jakiś potencjał do ciekawej dyskusji są olewane a takie gówna dają jednak klikalność a więc punktu widzenia redakcji działają.
W myśl zasady że w gównie musi coś być, miliony much nie mogą się mylić
„w gównie musi coś być, miliony much nie mogą się mylić”
Kolega parafrazuje „Cenę” Łysiaka? Szanuję!
Jeżeli rzeczywiście chodzi tylko o klikanie, to niedługo na weszło powinny pojawić się niesławne slajdy…
Muszę się zgodzić. O ile lubię Weszło, to tutaj dali przysłowiowej dupy. Szkoda czasu.
Patryk Vega/10
Jest pięknie.
Treść usunięta
Na Trybunie niech nie zostaje. Tam też bywają wartościowe wpisy, po co tam robić śmietnik z takimi pierdołami jak to?
Treść usunięta
Treść usunięta
Treść usunięta
dobre 🙂
Co to znowu za gówno?
Treść usunięta
Za dużo Legii na tym portalu. Jak artykuł jest np. o Reprze to i tak traktuje o najzajebitniejszych w jej szeregach kopaczach z Ł3.
Treść usunięta
Treść usunięta
Treść usunięta
Treść usunięta
Treść usunięta
Nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie, nie… To jest coś okropnego. Serio, nie wiem, co mnie tu jeszcze trzyma… Chyba tylko ciekawy wywiad raz na jakiś czas… Nawet felietony Leszka Milewskiego staczają się po równi pochyłej…
Jak ktoś chce pisać w takim stylu to niestety, ale musi mieć to coś.
sorry nie dałem rady
Przy drugim pierdololo skończyłem. Mam nadzieję, że CDNienastąpi.
do redaktorów, którzy akceptują puszczenie na portal takich tekstów: jak wam, kurwa nie wstyd?
Treść usunięta
Ten portal schodzi na psy. Co za gówniany tekst. Jedynie Stanowski i Milewski trzymają poziom,a reszta to dno.
Zmartwię autora nocnego w podziemiach przy parku ujazdowskim już nie ma….
No, stary, byłoby inaczej, ale rozumiesz, my tu na weszło przeżywamy niejakiego Wujo. Co poniedziałek. Ja się uśmiechnąłem ze dwa razy, to i Ty nie daj sobie samopoczucia tym odbiorem zepsuć, powodzenia. Choć nie wiem, czy z tym konkretnym cyklem.
Treść usunięta
Co za gówno.. Totalna porazka. Kariery nie wroze…
Chcialbym jako staly czytelnik poczytac cos w stylu co dzis robia np byli pilkarze klubu X lub cos o klubach ich histori itd ( ostatnio dobry tekst o blackburn) . co u sosina , piechny, jelenia , bronowickiego itd.. A tu same teksty dla idiotow… Przez takowych napisane.. O czytelnika trzeba dbac a nie pisac bo pisac…
Przykre toto, szkoda czasu, szczególnie autora, chyba że też zawód ‚syn’
Właśnie doszło do zmiany warty przy Grobie Nieznanego Autora – to jest jeszcze chujowsze niż to co było najchujowsze do tej pory.
Zawsze broniłem Weszło, ale przez takie teksty naprawdę odechciewa się tu wchodzić. Stano, Leszek i Kuba wg mnie nie schodzą poniżej pewnego poziomu, Wuja od biedy da się chociaż czytać, ale to… No nie, no po prostu kurwa no nie. Błagam, róbcie jakąś selekcję przy zatrudnianiu ludzi do pisania artykułów… No chyba że robicie. To by znaczyło że robicie ją źle.
Eee, bez przesady, nie jest to takie złe.
„Zawsze mocniej” było bardzo dobre, Chukwu „troszeczkę zakochujący się” też niczego sobie.
„I on im częściej i dłużej będzie je oglądał to będzie wiedział, które kolano bardziej go boli.” naprawdę zacne.
Opis mordoru elegancki…
Momenty są… trochę ciężko się czyta przez napakowanie slangiem lub radosną słowotwórczością autora, no i nie wszystkie fragmenty są sensowne (jak ten o GPSie, co piszczy jak pajączek i przejście do termosów).
Generalnie – ja bym cyklu nie skreślał.
faktycznie nie jest takie złe … jest tak chujowe , że zęby bolą
Treść usunięta
wyrozumiały jesteś…
Możliwe…
Tak czy inaczej nie jest to moim zdaniem aż tak złe jak można by wywnioskować czytając komentarze.
Zobaczę co autor natworzy w kolejnej części… ewentualnie wtedy zakrzyknę „daj kamienia!”.
Zajebiście, naprawdę fajnie, że łapiecie takich gości jak Wujo czy Koks. Ale niestety jak na razie pomysł z piłkarską wersją blok ekipy o dwie galaktyki gorszy od fantastycznych „zapisków Żewłaka”
A mnie się podoba. Czytałem z bananem na ustach. Choć faktycznie, gdyby to nie były warszawskie klimaty, tylko poznańskie czy wrocławskie, też bym marudził…a raczej nie marudził, tylko więcej nie czytał ;-D
niezbyt dobre sobie świadectwo wystawiasz
Nie będę się wyżywał na autorze, jak to niektórzy mają tutaj w zwyczaju, ale faktycznie to jest kiepskie, nieśmieszne i tak właściwie nie wiadomo o czym. Jak zechcę obcować z warszawskimi półgłówkami kibicującymi Legii to włączę sobie Blok Ekipę, która, coś mi się wydaje, była inspiracją dla tego tekstu. „Wujo” jest z każdym tekstem coraz słabszy, ale jeszcze można się przy tym czasem uśmiechnąć, tutaj niestety nie ma nic zabawnego.
Treść usunięta
Treść usunięta
I chuj, wydało się… Więc było tak…
Pewnego dnia siedziałem sobie popijając piwerko i trollując w sieci, zadzwonił do mnie telefon, patrzę – numer nieznany. Nie odebrałem, bo nie lubię gadać przez telefon. Po pięciu minutach dostałem smsa: „Dobry wieczór, z tej strony Szopen, możemy pogadać”. Zdziwiłem się, skąd mnie zna Szopen? Skąd ma mój numer? Ale przecież ludzie majętni tak mają…. Odpisałem „ok”, zadzwonił:
– Jest pan, panie Trollosiewicz znanym trollem, czy także płatnym? – Zaczął prezes.
– Ano, głównie płatnym, muszę przecież z czegoś żyć. – Odpowiedziałem.
– Jest zlecenie… Trzeba zdyskredytować Zagajnikowskiego, rozsadza mi Ległę od środka, jako zawodowiec działam na wielu frontach. Potrzebuję również internetowych trolli, ale takich, którzy ośmieszą go z klasą. Co pan na to, panie Trollosiewicz?
– Hmmm….
– Płacę jak za prezydenta!
– A no to ok.
jedyne tego typu teksty z Trybuny, które nadawałyby się na główną stronie Weszło, to „Piłkarska Ruletka” Trollosiewicza, ale żeby ją tutaj przenieść, Stano musiałby mieć odrobinę dystansu do siebie.
Treść usunięta
Dzięki 😉
O kurwa, ale gówno. Nie dość, że o niczym to jeszcze chujowo napisane, za długie co najmniej 10 razy. I jeszcze ta ostra krytyka społeczna rujnującego życia w korporacji na początku. Chyba po to, żeby autor czuł dobrze, że pisze o ważnych rzeczach.
kiepskie w chuj, nie przebrnąłem przez całosc
Widzę ,że wszyscy mają podobną opinię, dawno tak nie było , ja po kilku zdaniach miałem napisać co to za gówno ,ale zostałem uprzedzony . Stano pojebało cię ? Wypierdol gościa zanim dojdzie do linczu
Treść usunięta
Treść usunięta
Czytanie tego jest strasznie męczące. Kopsnijcie lepiej parę groszy Trollosiewiczowi i wrzucajcie „Piłkarską ruletkę”
Panie, daj pan spokój 😉
litości … takie gówno ma zagościć tu na stałe ??? przecież to jest może śmieszne dla przeciętnego tumana z gimnazjum
W teksie pada słowo „winkiel”. Zawsze myślałem, że tak się mówi w Poznaniu…
KIlka pytań:
1) Kiedy to coś pojawiło się na trybunie?
2) Kiedy to coś w ogóle było przyzwoite?
3) Dlaczego tyle kiepskawych historyjek o Legii zniechęciły do pracy Trollosiewicza, jedynego śmiesznego(w miarę) autora treści o życiu wielkich sław z Ł3? Bo tego zrobiło się za dużo i znacząco obniżyło poziom.
Ad. 3. Dopiero teraz to zobaczyłem, więc prawie po 2 mc… Może nie tyle co mnie to zniechęciło, ale różnie bywa, nie zawsze mam zapał do pisania, a nie chcę na siłę „być śmieszny”.
mam na wschodniej karnecik obok lorda koksa i jego ziomali więc z przyzwoitości napiszę tylko, że ten tekst to absolutny niewypał. Komiksy były super i proponuję powrót do tej formy publikacji, bohaterów z pewnością można łatwo dopasować nowych, bo barwnych Dyzmowatych bohaterów w naszej piłce nie brakuje.
Nie wiem kogo może interesować los 2 zapijaczonych zwykłych ludzików z Warszawy. może jakiś 15 latków którym melanż jako taki imponuje i ich śmieszy nie mam pojęcia.