Marcin Animucki został dziś nowym prezesem Ekstraklasy SA. Ostatni raz tak zdziwieni byliśmy bodaj wtedy, gdy na Dworcu Centralnym natknęliśmy się na ludzi z walizkami. Chyba nie ma sensu udawać, że to dla nas jakkolwiek niespodzianka, bowiem kilka dni temu dość dokładnie przewidzieliśmy rozwój wypadków.
Po pierwsze dlatego, że żadnych szans nie mieli kandydaci z „drugiego szeregu”. W konkursie wystartowało pięć osób, wspomniany tytuł można było przyznawać trójce: Tomasz Półgrabski (polityk PO, który zarządzał spółką PL2012), Łukasz Gontarek (zarządzał ligą piłki ręcznej), Grzegorz Komsta (dość enigmatyczna dla nas postać).
Po drugie dlatego, że ostateczną, bardzo wyrównaną batalię o fotel prezesa stoczyli ze sobą Marcin Animucki i Bogusław Biszof (był szef ESA). Pierwszy wygrał stosunkiem głosów 4:3.
Dzisiaj wysłuchano trzech kandydatów: Biszofa, Animuckiego i Półgrabskiego. Ten ostatni nawet nie był głosowany, wybierano między Biszofem i Animuckim. Nie musimy chyba dodawać, który zaprezentował się lepiej podczas prezentacji (oczywiście, że Biszof), ale to w ogóle nie było decydujące.
Zwyciężył gość, któremu od początku dawaliśmy większe szanse, ale nie dlatego, że jest lepszy od rywala, ale dlatego, że jest bardziej sterowalny. Kluby uznały, że wolą jednak nie mieć na fotelu prezesa zbyt mocnej osobowości, tylko kogoś, kto będzie wykonywać nakreślane zadania bez zbędnego szemrania. Kim jest Animucki? Rocznik 1979, wykształcenie prawnicze. Działał w koszykówce i tak się złożyło, że dzięki temu (Dominet Bank Ekstraliga) jego drogi skrzyżowały się z Sylwestrem Cackiem (założyciel Dominet Banku). Ten wziął go do Widzewa i się zaczęło… Widzew to dla Animuckiego oczywiście totalna porażka – ale trzeba na jego obronę dodać, że nie miał łatwo – więc przeskoczył z niego do Ekstraklasy SA. Tutaj się trochę pokręcił, zakręcił, aż został wiceprezesem i w końcu prezesem.
Pod koniec miesiąca przekonamy się, jakimi ludźmi będzie chciał otoczyć się Animucki. Nie jest tajemnicą, że Legia bardzo by chciała, by wziął do zarządu Marcina Mastalerka (PiS). I nie jest tajemnicą, że takie rozwiązanie nie wszystkim odpowiada.
Fot. FotoPyK