W sierpniu 2016 roku Adrian Zieliński stał się w Polsce wrogiem publicznym numer 1. Mistrza olimpijskiego z Londynu złapano wówczas na dopingu, co oczywiście uruchomiło lawinę złośliwych teksów pod jego adresem. – Ludzie mieli powód, żeby nazywać mnie koksiarzem, bo wyniki były jednoznaczne. Ale teraz udowodniłem im, że nie jestem nieuczciwy. Oczyściłem swoje nazwisko – mówi Weszło sztangista. Dlaczego doszedł do takich wniosków? Bo przeszedł badanie wariografem.

Dziś Zieliński zamieścił na Facebooku post, w którym znalazły się m.in. takie zdjęcia:
Kiedy pytamy Adriana, dlaczego pokazał światu ten wynik dopiero teraz, skoro był znany już w sierpniu, ten odpowiada:
– Bo jakiś czas temu dowiedziałem się, że kolejne spotkanie Panelu Dyscyplinarnego przy POLADZIE (Polska Agencja Antydopingowa) dotyczące mnie odbędzie się 24 października. Uznałem, że jeśli upublicznię efekt spotkania z wykrywaczem kłamstw tuż przed nim, to ludzie tego tak szybko nie zapomną. Gdybym zrobił to miesiąc czy dwa przed panelem, dziś nikt by o tym nie pamiętał.
– A dlaczego w 2016 roku nie zgodził się pan na badanie wariografem, do którego namawiał Super Express?
– Bo gazeta proponowała mi je na swoich łamach, a do mnie osobiście nikt nie zadzwonił.
Zieliński liczy na to, że Panel Dyscyplinarny uzna wreszcie to, o co walczy od miesięcy – iż nieświadomie naruszył przepisy antydopingowe.
– Za takie przewinienie grozi od nagany do dwóch lat zawieszenia. Mam wielką nadzieję, że dostanę naganę, a co za tym idzie już dzień po panelu mógłbym wrócić na pomost – ekscytuje się mistrz olimpijski, którego zawieszono po wpadce z nandrolonem na cztery lata (dyskwalifikacja obowiązuje od dnia pobrania próbki A).
Czy rychły powrót do sportu Zielińskiego jest faktycznie możliwy? Z tym pytaniem dzwonimy do Michała Rynkowskiego, pełniącego obowiązki dyrektora POLADA:
– Trudno odnosić mi się do tej sprawy, ponieważ do nas formalnie nie wpłynęły jeszcze wyniki testów wariografem pana Zielińskiego. Pytanie: kiedy ma zamiar je przedstawić? Możliwe, że właśnie 24 października, podczas Panelu Dyscyplinarnego drugiej instancji. Jeśli tak się stanie, będziemy potrzebować czasu, aby zweryfikować to badanie. Najistotniejsze będzie to, jakie dokładnie pytania zadano panu Adrianowi na wykrywaczu kłamstw. Na dziś tego nie wiem, więc nie chciałbym spekulować o jego przyszłości.
Zieliński gra o naprawdę wysoką stawkę – jeśli dzięki wariografowi przekona panel do swoich racji, a co za tym idzie jego dyskwalifikacja zostanie skrócona, będzie mógł wystąpić na IO w Tokio. Jeśli tego nie zrobi, jego kariera będzie właściwie skończona…
Fot. FotoPyk
To jakiś żart? Badanie takie ma sens, jeśli wiadomo kto je przeprowadził i przede wszystkim jakie pytania były zadawane(wiadomo, że można zadać niewłaściwe, źle zinterpretowane, itd., ja w sumie wymyśliłbym pewnie kilkadziesiąt związanych z dopingiem).
Przecież Panel Dyscyplinarny będzie wiedział, kto i kiedy je przeprowadził oraz jakie zadał pytania. Zieliński na razie tego publicznie nie ujawnił, ponieważ to dowód w sprawie.
Nie wyobrażam sobie tego. Organ, który prowadzi postępowanie w/s tego koksa sam powinien wskazać gdzie i kiedy odbędzie się takie badanie, i kto będzie je wykonywał. A nie jakiś facet wyskakuje z papierkiem. Dodatkowo, umówmy się, to nie jest badanie w 100% wiarygodne, ale to już inna kwestia.
Podejrzewam, że jakby Panel Dyscyplinarny powiedział „ok, wierzymy, zrób to badanie jeszcze raz tu i tu (tu podają datę i miejsce) i jak wynik wyjdzie ten sam, to jesteś czysty”, to Zieliński by się zgodził… koksiarz czy nie (a w tym sporcie wszyscy biorą, pytanie ino kto wpada…), zależy mu na starcie na IO…
Takie badania to można kupić w sklepie, dlaczego ten pan nie chce badań przeprowadzonych przez fachowców wybranych przez dziennikarzy?
Bo dziennikarz nie ma zadania wyjaśniać sprawę od A do Z tylko szukać sensacji.
Piłkarzy Legii pobili kibole a piłkarze się wypierają i mówią że to nieprawda. Czy weźmiesz pomoc od „dziennikarza”?
Dziennikarze i politycy to najbardziej fałszywy zawód a spece wybrani przez ludzi fałszywych są takimi samymi specami jak oni.
Zieliński niech wróci do sportu bo żadnemu Polakowi nie zależy aby skończył karierę!!!
Trzeba brać przykład z innych krajów. Żaden Amerykanin, Chińczyk i Ruski nie będzie zabiegał aby ich sportowiec skończył na bruku ,tylko w Polsce tak jest że swojego się utopi w łyżce wody. U tamtych jeszcze mu pomogą robić w chuja cieci z komisji antydopingowej a tutaj sami doniosą aby być sprawiedliwymi wśród narodów świata.
Na bruku? Fajny bruk, Polska jest jedynym krajem, który funduje medalistom olimpijskim specjalne emerytury, takim złapanym na koksowania też…
Treść usunięta
Przecież wariograf nie bada prawdomówności tylko reakcję organizmu na kłamstwo. Przypuszczam, że gdyby jakiś chory psychicznie człowiek twierdził że pił z ufoludkami wódkę, to też mogłoby nie wyjść nic. On w to wierzy, więc nie wykazywałby oznak kłamstwa.
Zieliński koksował na bank – taki ten sport jest. Problem polega na tym, że laboratorium które dostarczało mu koks spierdoliło sprawę i fiolka z koksem była zanieczyszczona nandrolonem.
Koks w tym sporcie i tak nie daje żadnej przewagi. Na koksie jest każdy, tylko jednych złapią, a innych nie. Nie biorąc skazujesz się na porażkę.
Jak ktoś ma znajomych którzy biorą, to wam powiedzą jakiego kopa siłowego daje choćby sam testosteron. O ile ciężej i częściej można trenować, a wciąż się odpowiednie regenerować. W latach 60 czy 70 popularny był metanabol i primobolan. Ten pierwszy jest bardzo silny, badań jako takich nie robiono, trening nie zmienił się jakoś bardzo mocno od tego czasu, a mimo to rekordy są ciągle pobijane. To co? Wtedy na koksie dźwigali mniej niż teraz na czysto?
Bujdy na resorach.
Bracia Zielińscy bystrością umysłu nigdy nie grzeszyli i nic się nie zmieniło. Wyniki badań na wariografie nie są uznawane za dowód a jedynie materiał pomocniczy taki kwitek nic nie znaczy. Pomijam już fakt, że reprezentuje sport, w którym bez koksu ani rusz.
Nie ma to żadnego znaczenia. Po pierwsze, to nie jest dowód przeprowadzony w żadnym postępowaniu w oparciu o określone przepisy, Po drugie, taki „dowód” nie jest miarodajny. Gdyby tak było, to np. wszystkie procesy karne trwałyby 5 min.
A te syfy na mordzie i plecach to skąd? Chciałbym zobaczyć wynik wariografu na pytanie o krótkiego teścia czy coś podobnego. Ile razy mój dawny ziomek wziął zabrudzony jakąś inną substancją klen to nie zliczę.
Jest tak samo czysty jak Brudny Harry….
Tylko Brudny Harry łamał prawo w słusznej sprawie
Z tego co pamiętam to bracia Z, przygotowywali się do zawodów w Oseti, gdzie kontrola antydopingowa nie mogła ich złapać
A moze to Osetia go wyeliminowała? Konkurencja wkońcu
Cwane, oj cwane…. nie zażywał od …. a co przed
Treść usunięta
A czemu nie po prostu …. nigdy nie zażywałem środków dopingujących… tylko gra słowami
Treść usunięta
Zieliński przeszedł badanie wariatografem
Długo musiał mazać w tym paincie nasz sztangista. Dobrze, że nie wydrukował zdjęcia, zamazał długopisem i nie zrobił kolejnego.
Syfy na mordzie i plecach to dowód ze sie szprycował. Każdy mój znajomy który się koksował takie „objawy” miał. A poza tym co do wariografu: „W rzeczywistości dowód z opinii biegłego dokonującego interpretacji wyniku badania wariografem jest dopuszczalny, niemniej jednak jego wartość dowodowa jest niewielka. Art. 192 a § 1 i 2 k.p.k. stanowi, że przeprowadzenie tego dowodu jest dopuszczalne w celu ograniczenia kręgu osób podejrzanych lub ustalenia wartości dowodowej ujawnionych śladów. „
ja z kolei slyszalem o typie, ktory mial syfy na plecach mimo ze sie nie szprycowal
To świetnie, ale porównaj zdjęcie Adriana na poprzednich zawodach (gładka śliczna cera) a zdjęcie podczas kontroli antydopingowej która wykazała nandrolon (zajebany ryj przede wszystkim czoło w ohydnych syfach). Co jak co ale jakbym ja nagle dostał takiego gówna w takim wieku to bym się zbadał.
http://ocdn.eu/pulscms-transforms/1/HLzktkqTURBXy84YjJiYmJkMmMzNDdjYjc5ZTI1MWZmNjYzMDU0Yzc2NS5qcGVnkpUCzQPAAMLDlQIAzQPAwsM
a tu przed:
http://ilarge.lisimg.com/image/4061280/900full-adrian-zielinski.jpg
Treść usunięta