Niezłomni. Nie do zdarcia. Mistrzowie do stawiania czoła wszelkim przeciwnościom. Prawdopodobnie powyższy opis mógłby pasować do polskiej reprezentacji w piłkę nożną z Lewym i Kubą na czele, ale wyjątkowo nie im poświęcimy te komplementy, a naszym reprezentantom w… amp futbol. Nasza kadra jednonogich bandytów przebywa właśnie w Turcji, gdzie bierze udział w mistrzostwach Europy. I radzi sobie naprawdę doskonale.
Nieprzypadkowo nazwaliśmy ich bandytami, bo do tej pory skutecznie odzierają ze złudzeń każdego, kto stanie na ich drodze. To jest już ten moment turnieju – półfinał na horyzoncie – gdy możemy podsumować ich dotychczasowe zmagania w rozgrywkach. Aż chciałoby się zażartować, że nasi są jedną nogą w finale, ale byłoby to zbyt odważnym zlekceważeniem półfinałowego rywala, którym okaże się ktoś z pary Rosja – Turcja. Jeśli nie jesteście zorientowani w realiach amp futbolu: obie ekipy to absolutny top topów.
Tak czy siak ampy mogą podchodzić do tego meczu bez jakichkolwiek kompleksów, bo dotychczasowych rywali… Nie, nie pokonywali. Nie, nie górowali nad nimi. Oni wręcz zmietli ich z powierzchni ziemi. Ich ćwierćfinałowy przeciwnik – Irlandia – nie wiedział, co się dzieje na boisku i dostał pięć sztuk. Zresztą zobaczcie sami, jak Polacy panowali nad wydarzeniami boiskowymi.
Perfekcyjna kontra, perfekcyjne strzały z dystansu, perfekcyjne rozegranie stałego fragmentu, perfekcyjnie założony pressing – tak można streścić to, co zrobili w ćwierćfinałowym meczu z Irlandią. Jeśli wątpiliście, że mecz niepełnosprawnych może też mieć swoją jakość i piłkarskie atuty, to… już chyba nie wątpicie. Taktyka, przemyślane akcje, jakość. Nic tylko bić brawo.
Forma z meczu z Irlandią to żadne zaskoczenie, skoro już w fazie grupowej ampy urządziły sobie po swoich rywalach jazdę walcem. Rozjechali bowiem:
– Francję (5-1)
– Belgię (4-0)
– Włochy (3-0)
W momencie, gdy Polska będzie jutro stawiać kropkę nad “i” przy wyjeździe na mundial w Rosji, nasza reprezentacja w amp futbol będzie walczyła o awans do finału mistrzostw Europy. Panowie, niech was kule niosą!
Fot. Bartłomiej Budny