Reklama

Powrót Gliwy i pierwszy poważny test Jozaka. Niedziela z ekstraklasą

redakcja

Autor:redakcja

24 września 2017, 11:56 • 5 min czytania 21 komentarzy

Miło nam zakomunikować, że widzieliśmy gorsze kolejki ekstraklasy niż ta, która rozpoczęła się w ten piątek. Może i sam start był trochę toporny, ale później zobaczyliśmy, jak lider ogrywany jest przez drużynę będącą w gazie, a Marcin Robak strzela byłemu klubowi. Dalej – zwycięski debiut Bartoszka. Górnik, który coraz bardziej przypomina nam naszych szczypiornistów, specjalistów od dramatów w końcówkach. No i jeszcze jeżdżący na tyłkach aż miło piłkarze Korony, którym nie dorównali zawodnicy Wisły. Jasne, to wszystko jeszcze można spieprzyć. Wiecie – nawet podczas najlepszej biesiady może znaleźć się gość, który uzna, że wywalenie stołu do góry nogami jest nie najgorszym pomysłem. Randka i plan na resztę wieczoru mogą lec w gruzach na każdym etapie. Nawet trzybramkową zaliczkę można roztrwonić. Ale jeśli mamy być szczerzy, to jesteśmy dobrej myśli. 

Powrót Gliwy i pierwszy poważny test Jozaka. Niedziela z ekstraklasą

Zagłębie Lubin kontra Sandecja Nowy Sącz. Jagiellonia Białystok podejmująca Legię Warszawa. To nie jest plan niedzieli, który wywołuje w nas niepokój oraz chęć przerzucenia się na siatkówkę plażową.

Jeśli oglądaliście pucharowy mecz Miedziowych z Cracovią, to wiecie, że to gwarancja jakości. Każdy z nas pewnie ma grupę reżyserów, na których filmy do kina idzie w ciemno, wiedząc, że się nie zawiedzie i nawet przepłacony popcorn będzie smakował nieźle. Może i powinniśmy zostawić takie porównania na mecze Realu, Barcelony, Borussii Dortmund (wstaw dowolną nazwę kozackiej drużyny), ale ekipa Piotra Stokowca też zasłużyła na zaufanie. Hulające ustawienie z trójką obrońców to w naszych realiach taka rzadkość, że po prostu warto na to zerkać. Liga dzięki takiemu Zagłębiu jest ciekawsza.

Możecie powiedzieć, że “to była tylko Cracovia”. Możecie też dorzucić oczywisty fakt – w lidze Miedziowi nie wygrali żadnego z trzech ostatnich spotkań. Porażka z Legią, wypuszczenie z rąk zwycięstwa z Wisłą Płock, remis z Arką po średnim meczu – to tworzy znak zapytania. Jednak trzeba dodać, że Sandecja potrafi przyjąć zaproszenie do zabawy. Niby jest murowanko, bo w środku pola wychodzi dwóch wirtuozów pokroju Grzegorza Barana i Michala Pitera-Bucko, ale jak przyjdzie co do czego, to uaktywniają się boki obrony i jakoś to wygląda. Tydzień temu Mariusz Rumak walczył o życie, ale mogło się wydawać, że to posada Radosława Mroczkowskiego jest zagrożona. Tylko jeden gol, ale aż 15 okazji strzeleckich Sandecji. Odrobienie dwóch goli straty do Górnika? Proszę bardzo! Liczba punktów Sandecji mówi sama za siebie.

Chyba trochę przesłodziliśmy, prawda? Ale tylko trochę.

Reklama

Są piłkarze, dla których powrót do Lubina będzie szczególny. Wojciech Trochim zrobił tam zawrotną karierę. Rozegrał minutę przez całą rundę. Do Michała Gliwy właśnie w starych czasach “Lubin Shore” przylgnęła łatka bramkarza z talentem do puszczania farfocli. Sami się do tego przyczyniliśmy, wytykaliśmy te “gliwki”, ale czy bramkarz nie dawał nam powodów? Dostarczał je z taką regularnością jak Angulo przy strzelaniu.

Ale było, minęło. Dziś obaj są czołowymi graczami Sandecji. I ewentualne zwycięstwo powinno mieć dla nich wyjątkowy smak.

FOT Michal Stawowiak / 400mm.pl 2013-03-13 PILKA NOZNA - PUCHAR POLSKI RUCH CHORZOW - ZAGLEBIE LUBIN 1 - 0 MICHAL GLIWA

My fajnych doznań poszukamy jeszcze w meczu Jagi z Legią, dzisiejszym daniu głównym. Spotkania tych drużyn to kawał najnowszej historii ekstraklasy, ale odwoływanie się do niej… chyba nie ma większego sensu. I w Białymstoku, i w Warszawie trwa właśnie realizacja nowych projektów.

Na razie więcej wiemy o tym pierwszym. Buty po Michale Probierzu nie okazały się dla Ireneusza Mamrota za duże. Przynajmniej na razie takie mamy wrażenie – ci, którzy wróżyli mu szybki powrót do pierwszej ligi, na razie nie powinni się afiszować ze swoimi prognozami. Oczywiście, ta maszyna nie pracuje na pełnych obrotach. Po raz ostatni Jagiellonia wygrała w połowie sierpnia (trzy remisy i porażka od tego czasu). Ale okoliczności są ważne. Awaria w tyłach, bo trzeba było wymienić zarówno bramkarza, jak i najlepszego środkowego obrońcę. Przy czym to i tak pikuś przy zagadkowym zniknięciu Cilliana Sheridana. Sporo pudeł. Kilka niewytłumaczalnych przy piłkarzu tej klasy. W Gdańsku Jaga potrafiła jednak strzelić trzy razy, oczywiście z pomocą Augustyna. Wypada tylko liczyć, że to sygnał, że cierpienia z powodu nieskuteczności powoli dobiegają końca. A to chyba największa bolączka Mamrota, bo też i rzecz, która nie wydaje się od niego zależna. Przecież Cillian na pustą bramkę załadował by dziewięć z dziesięciu piłek. Pech chce, że ostatnie pięć razy cały czas wypada mu ta feralna, dziesiąta próba.

Mamrot poprowadzi dziś Jagiellonię po raz piętnasty. Romeo Jozak Legię po raz trzeci. Suche wyniki na razie ma bardzo dobre. 1-0 z Cracovią, 4-0 z Ruchem Zdzieszowice. Ale jeśli znów odwołamy się do okoliczności, to już tak fajnie nie jest. Pierwsze koty za płoty skakały koślawo. Przydało się szczęście w postaci kilku dziur w ogrodzeniu. W meczu pucharowym z trzynastą drużyną III ligi zawiedli głównie statyści tacy jak Chukwu czy Moneta, ale trzeba przyznać, że środek pola stworzony z piłkarzy istotnych również nie funkcjonował dobrze na tle słabego przeciwnika.

Reklama

Zaliczenie pierwszego etapu to dla Chorwata formalność, wpis do indeksu po udanym egzaminie. Legia Jozaka zrobiła swoje. Ale poważne sprawdziany zaczynają się dopiero dzisiaj:

– wyjazdowy mecz z Jagiellonią,
– wyjazdowy mecz z Lechem,
– domowe spotkanie z Lechią,
– wyjazdowy mecz z Wisłą Kraków.

Dopiero w końcówce października będziemy mądrzejsi. Na razie czekamy na pierwsze autorskie pomysły Jozaka – ot, choćby Sebastian Szymański pokazał przed chwilą, że warto o nim pomyśleć w kontekście pierwszej jedenastki i większej odpowiedzialności. No bo skoro – jak oficjalnie twierdzą piłkarze Legii – poprzedni trener nie był problemem, to trzeba szukać, zmieniać.

Fot. 400mm.pl

Najnowsze

Komentarze

21 komentarzy

Loading...