Reklama

Syryjczycy nie mają zamiaru się poddać – wciąż są w grze o mundial!

redakcja

Autor:redakcja

05 września 2017, 20:01 • 4 min czytania 16 komentarzy

Futbol już niejednokrotnie pokazywał, że historie w nim pisane potrafią być nieprawdopodobne, ale gdyby Syria, kraj opanowany przez wojnę, dostał bilety na mundial… To byłaby kapitalna sprawa, gotowy scenariusz na film, tylko go wziąć, spakować w kopertę i słać do Hollywoodu. Ze znaczkiem pocztowym jeszcze można się wstrzymać, ale warto mieć taki w gotowości – Syria zremisowała z Iranem na wyjeździe i wystąpi w kolejnej rundzie eliminacji.

Syryjczycy nie mają zamiaru się poddać – wciąż są w grze o mundial!

Gdyby wygrali z Iranem, a Uzbekistan zabrałby punkty Korei, zagraliby na mistrzostwach od razu, bez konieczności przedzierania się przez baraże. Jednak, cholera, kto w ogóle ich podejrzewał, że na kolejkę przed końcem będą się liczyć w walce o cokolwiek? Przez wojnę swoje mecze domowe muszą grać w Malezji, część piłkarzy odmówiła występów w kadrze, którą finansuje Bashar al-Assad, głowa państwa. Lecz zwyczajnie dawali radę, regularnie gromadzili punkty, a po ostatniej wygranej z Katarem, 3:1, było jasne, że mają wielką szansę. – Wierzę, że damy radość naszym rodakom, oni tej radości potrzebują – mówił Omar Al-Soma przed meczem z Iranem.

Nie rzucał słów na wiatr, choć to gospodarze prowadzili grę bliżej pola karnego Syrii, to właśnie goście otworzyli wynik. Rzut wolny ze znacznej odległości – może i 35 metrów – wykonywał go wspomniany Al-Soma, bramkarz interweniował nieporadnie, tak, że wypluł piłkę wprost pod nogi Tamera Haja, który już wpakował prezent do siatki.

Reklama

Iran, choć miał pewny awans przed meczem, zareagował. Może nie były to jeszcze huraganowe ataki, ale z każdą minutą gospodarze chcieli bramki wyrównującej coraz mocniej. Jeszcze Azmoun zmarnował sam na sam, jeszcze Pouraliganji nie trafił z głowy po wrzutce z rożnego, ale Syryjczycy bardziej skupili się na dotarciu do przerwy niż grze w piłkę, co się na nich zemściło. Przyszedł kolejny korner – wrzutka znów okazała się dobra, pierwsze uderzenie głową Taremiego bramkarz zbił na poprzeczkę, ale futbolówka odbiła się tak niefortunnie, że zatańczyła na linii i z kilkudziesięciu centymetrów dobił ją do Azmoun. Właściwie to Syryjczycy powinni się cieszyć, bo po golu w 45. minucie Iran nie miał dość. Doliczony czas pierwszej połowy też chciał wykorzystać, ale choćby strzał z wolnego w dobrym stylu obronił Alma, a dobitka, choć kuriozalnie niecelna, poszła ze spalonego.

Druga część gry przebiegała spokojniej i może to, a może brak większego doświadczenia, uśpiło Syryjczyków. Dostali bowiem bramkę najgłupiej jak się da, po aucie. Wrzutka, zgranie i gol, znów Azmoun. Goście co prawda bardzo chcieli odrobić, naprawić prosty błąd, ale brakowało im argumentów z przodu – mimo wielkiej pracy Al-Somy – i szczerze mówiąc, w pewnej chwili można było już pomyśleć, że to koniec. Wzruszający, ale jednak zostawiający Syryjczyków z pustymi rękami. Jednak oni znów zaskoczyli – gospodarze stracili piłkę w środku pola, poszła kontra, Mardikian przytomnie zagrał do wspomnianego Al-Somy, a ten jakoś zmieścił strzał w bramce.

Z „syryjskiej” grupy do mundialu bezpośrednio awansowały Iran i Korea Południowa, największym frajerem okazał się jak zwykle Uzbekistan. Pisaliśmy:

Podczas kampanii o brazylijski mundial wygrali pierwszą rundę w cuglach, lejąc nawet Japonię. W decydującej fazie zajęli trzecie miejsce za Iranem i Koreą, a o braku awansu zdecydował gorszy o JEDNEGO GOLA bilans bramek. Przeszli do baraży, gdzie przegrali z Jordanią po jedenastu seriach karnych.

Reklama

I tak w 2006 miała miejsce większa tragedia. Baraże z Bahrajnem. Pierwszy mecz, Uzbekistan prowadzi 1:0, sędzia dyktuje dla Uzbeków karnego, którego wykorzystują. Jeden z Uzbeków wbiega zbyt wcześnie w pole karne, na co arbiter… anuluje gola. Każe grać Bahrajnowi rzut wolny pośredni. Kardynalny błąd, za który na B Klasie czekałby lincz – w takim wypadku sędzia ma obowiązek powtórzyć jedenastkę. Uzbekistan domaga się walkowera. Zamiast tego FIFA każe… powtórzyć mecz. W rewanżu tego piłkarskiego pokera Uzbekistan ledwie remisuje u siebie 1:1. Na wyjeździe 0:0 i do domu.

Teraz skończyli na czwarty miejscu w grupie, ustępując Syrii gorszym bilansem bramkowym. Klasyka. Natomiast z grupy B na mundial jedzie Japonia, ważą się losy Australii i Arabii Saudyjskiej. Jeśli ci drudzy ograją dziś Japonię, zepchną do walki z Syrią Australię. Jeśli nie, podejmą dzielnych rywali sami. To nie będzie koniec drogi – zwycięzca baraży zagra jeszcze jeden dwumecz, z przedstawicielem Ameryki Północnej.

*

Jeśli chcecie szerzej poczytać o syrijskim futbolu zapraszamy do naszych starszych tekstów: TUTU

Najnowsze

Komentarze

16 komentarzy

Loading...