I już się z Wami żegnałem, misie kolorowe. Napisałem ostatni odcinek na Trybunie, już wsiadłem do prywatnego Jumbo Jeta, podstawionego na Modlin przez samego sułtana Brunei, kiedy zadzwonił do mnie pewien sympatyczny redaktor.

– Halo, dzień dobry Panie Trenerze. Z tej strony…
– Wiem kto mówi.- przerwałem już na wstępie.
– Skąd?
– Skąd? Misiu kolorowy, ty Wuja pytasz skąd? Trenowałem w każdym zakątku świata, piłem ze wszystkimi szychami, od komunistycznych dyktatorów po patriarchów Kościoła Prawosławnego. I Ty, misiu-Krzysiu, myślisz że nie mam Twojego numeru? Powiem jedno: jak dałem na chwilę mój telefon satelitarny „Świrowi”, żeby się pobawił, to się chłopak później w Canal + przez cały program chwalił jakich to on nie ma kontaktów. Dobrze, że nie doszedł do tych na „W”, bo by jeszcze w Rosji został ministrem sportu. Ale mniejsza z tym. No, streszczaj się tam, w jakim celu do mnie dzwonisz?
– Wujo, bez owijania w bawełnę. Odkąd zacząłeś pisać na trybunie, wyświetlenia Weszło skoczyły niczym ceny ropy podczas kryzysu naftowego.
– No to chyba dobrze?
– Dobrze! Było dobrze, bo właśnie skończyłeś tam pisać, i momentalnie wyświetlenia strony spadły jak Mateja na bulę za najlepszych czasów. Jak wyświetlenia idą w dół, to wiadomo, kasa z reklam też pikuje. A ja już się przyzwyczaiłem do określonego stylu życia. Samochody, hajlajf, piękna hacjenda w Barcelonie… i kredyt we frankach. Wujo, krótko: wróć. Płacę jak za prezydenta.
– Ehh… – zamyśliłem się przez chwilę. – Dobra, chuj tam, poradzimy coś. Ja jestem honorowy człowiek. Sułtan Brunei mnie wzywa do siebie, nie wystawię tego misia. Akurat jest przerwa na reprezentację. Potrenuję tą jego drużynę nosaczy, opierdolimy jakichś pawianów, czy tam inne małpy, po czym wsiądę w samolot, wysiądę na Modlinie, i biorę się za ratowanie tego portalu. Ale! Do warunków umowy dopiszemy jeden warunek. Raz w roku wypożyczasz mi swoją barcelońską chawirę na miesiąc. Z pełnym barkiem. Barkiem bez dna.
– Co to znaczy „bez dna”? – zapytał Stan, z niepokojem w głosie.
– To znaczy, że wieczorem wyciągam z niego parę butelek whisky na dobry sen, i kiedy budzę się rano, to dziwnym, magicznym sposobem, te butelki wracają do barku. I to pełne! Taki barek bez dna. – Powiedziałem, stosując swój szelmowski akcent numer trzy.
W słuchawce usłyszałem tylko głośne przełknięcie śliny. Ale jak widać, negocjacje zakończyły się sukcesem, i na łajbie pojawił się nowy Bosman! Załoga, ręce na pokład i przygotujcie się na to, co tygrysy lubią najbardziej: opowieści z lat minionych, wejście za kulisy wielkiego futbolu i komentarze do spraw bieżących.
Czy będzie to najmniej piłkarska seria felietonów na Weszło? Tak. Bo widzicie, drodzy Czytelnicy, za wieloma zwycięstwami poszczególnych drużyn zwykle stoi coś więcej, niż jedenastu facetów biegających w krótkich spodenkach przez półtorej godziny. Nie wierzycie? To spytajcie Pazdka, jak zareagował na wieść, że prezes Darek zerwał ze mną rozmowy dotyczące przejęcia drużyny. Albo po prostu obejrzyjcie jego ostatnie dwa mecze w Legii, i jeden w reprezentacji. Jak rozeszły się plotki, że jadę na rozmowy do Monachium, to Pazdek do dziś myślami jest na Oktoberfeście.
To co? Kiełbasy do góry, żółto-czarna na maszt, i zaczynamy golić frajerów!
Skoro już jesteśmy przy Pazdku, reprezentacji Polski oraz goleniu frajerów, to Duńczycy ogolili nas bardziej, niż koszarowy fryzjer kota w wojsku. Jako człowiek starszej daty, powiem jedno: dawniej istniało takie pojęcie, jak wpierdol wychowawczy. I tak należy potraktować to spotkanie. To był mecz, po którym Adamos powinien wejść do szatni i powiedzieć „Widzicie panowie? Jak nie będzie agresji i jazdy na dupach przez całe spotkanie, to nam żadne rankingi nie pomogą.” Wiem co mówię, bo tak się składa, że kiedy prowadziłem kadrę olimpijską, to zagraliśmy takie samo spotkanie. Co za ironia losu, również z Danią.
To było podczas europejskich kwalifikacji do Igrzysk Olimpijskich w Barcelonie. Fazę grupową przeszliśmy jak burza. Mieliśmy 6 wygranych na 6 spotkań, w tym dwa razy skasowaliśmy Anglików! U nich w składzie grali tacy piłkarze jak Alan Shearer, David James (których chyba nikomu przedstawiać nie trzeba), przyszła legenda Evertonu, John Ebbrell, czy też Lee Sharpe, wtedy największa nadzieja Manchesteru United, o którym mówiono że jest lepszy niż Ryan Giggs. A w piątek nasze młode orły do lat 19. dostały od Angoli 7 bramek. Niech te wyniki posłużą za porównanie na jakim poziomie jesteśmy dziś, a na jakim poziomie byliśmy wtedy, kiedy to odpowiednie osoby prowadziły młodzież.
Ale wracając do tematu, w fazie pucharowej trafiliśmy na Duńczyków. Tylko po takich wynikach w grupie ci moi gwiazdorzy zaczęli myśleć, że są pierdolonymi mistrzami świata! Mówiłem im, cały czas powtarzałem, jazda na dupach, agresja, orać boisko tak, żeby kości trzeszczały. I nic do nich, kurwa, nie docierało! Jakby mieli klapki na oczach i zatyczki w uszach. Graliśmy systemem mecz-rewanż, i pierwszy mecz był na wyjeździe. Wiecie jak się skończyło?
5:0 w plecy. Słownie: pięć do zera. DO PRZERWY! Pamiętam, jakby to było wczoraj. Wszedłem do szatni, popatrzyłem na swoich chłopców i powiedziałem:
-Są tu jeszcze jacyś mistrzowie świata, czy mają nam, kurwa, zapakować jeszcze drugą piątkę, żeby wszystkim w końcu korony pospadały z głów?
Nikt się nie odezwał. Wszyscy mieli miny jak zbite psy. Wtedy powiedziałem do nich:
– Chłopcy, cały czas powtarzam, walka, agresja, to jest nasza główna broń! Jak wychodzicie na boisko, to przeciwnicy mają czuć, że chcecie ich zabić! Że oni grają o punkty, a wy gracie o życie! Na nich, kurwa! Strzelicie pierwszą bramkę, to i druga wpadnie. A wtedy będzie 5:2. I w rewanżu ich pykniemy trójką do ucha. To jest, kurwa, możliwe!
W piętnaście minut zmotywowałem ich na tyle, że chociaż zagrali jak równy z równym i zremisowaliśmy drugą połowę. W rewanżu również był remis. Ale, jak to się mówi, był to zwycięski remis, który zapewnił nam bilet do Barcelony. Pojechaliśmy tam, ze względu na lepszy współczynnik zwycięstw w całych eliminacjach niż Czechosłowacja, Holandia i Niemcy. Co jest w tej historii najważniejsze, od tego meczu, przegranego z Danią, chłopcy nigdy więcej nie zlekceważyli moich rad. Byłem pewien, że nieważne czy będziemy grali mecz z mistrzami świata, czy z zakładową drużyną fabryki urządzeń dźwigowych w Bolęcinie, moja załoga wyjdzie i wypruje sobie żyły na boisku. Dla mojej drużyny ta porażka była właśnie takim wychowawczym wpierdolem. W Barcelonie, bogatsi o tę nauczkę, grając każdy mecz na maksa, doszliśmy do finału Igrzysk Olimpijskich, gdzie tylko sekundy dzieliły nas od złota.
Ta historia pokazuje dwie rzeczy. Po pierwsze, bolesna porażka może być podłożem wielkiego sukcesu. Po drugie, jeszcze raz potwierdziła się stara prawda, że lepiej przegrać jeden mecz 5:0, niż pięć meczów po 1:0. Zwycięstwa z Kazachstanem i Armenią są warte w tabeli tyle samo, ile wygrane z lepszymi zespołami. Tego życzę Adamosowi, żeby w dzisiejszym meczu z Kazachstanem, przy tysiącach Polaków na Stadionie Narodowym, i milionach przed telewizorami, chłopcy dali z siebie wszystko. Biało-czerwona na maszt!
WUJO
*Wszelkie podobieństwo do osób i zdarzeń jest przypadkowe.
Wu-jo! Wu-jo! Wu-jo! 🙂
Jak się cieszę że wróciłeś. 🙂
Treść usunięta
Treść usunięta
Stan Borys?
Wiedziałem, że nas nie zostawisz, Wójcie! Szkoda że po meczu z Danią, ale przynajmniej pomóż naszym z Kazachami!
Jest! Wujo jest niezastapiony-oby znowu nie uciekl i raczyl nas dalej swoimi opowiesciami! 🙂
A więc mamy kontynuację mitomańskiego stylu poniedziałkowych felietonów. Nawet bardziej w stylu weszlo, bo anonimowo.
Póki co, Wujo, do Zarzecznego startu nie masz, ale może się wyrobisz, kto wie.
Gratuluję awansu z trybuny na główną, będę śledził co tydzień.
Bo Wujo w pisaniu mitów na swój temat ma ten problem, że stara się jeszcze trzymać jakichkolwiek faktów 🙂
do Zarzecznego nie ma startu? kieeeedyś to poniedziałkowe wpisy się czytało (gdzieeee jest Grubas?!?!) – głównie dla komentarzy. Potem jak wprowadzili zmiany i komentarze poznikały to wpisy omijałem szerokim łukiem. Nie jestem odosobniony w tym poglądzie. Kilku wiernych fanów pozostało, ale większość te felietony, często pisane na odczepne, nie pociągały. Jak dla mnie na 10 tekstów Ś.P. redaktora było kila dobrych zdań. U naszego Wuja – perełki są praktycznie w każdym tekście.
Nadtrenerze! Przedzwoń proszę do Adamosa i udziel mu kilku rad. Tylko wtedy możemy wygrać!
Godny następca Pawła Zarzecznego, jeśli chodzi o styl i rzetelność artykułów.
Wujo !
wszystko ładnie ale czemu na maszt wciągamy ” żółto-czarną ” ??
:
Treść usunięta
Treść usunięta
Ponoć przed tym meczem z Danią w 1991 (5:0), dostali dużo za dużo koksu i stąd taki wynik…
Już odniosłem się do tego absurdalnego oskarżenia, nawet na łamach Weszło. I powiem jedno: pan Jagodziński nie wie co mówi, z zazdrości rzucając pomówieniami.
http://weszlo.com/2017/04/10/wiedzialem-ze-sedzia-nawalony-nim-pilem/#comment-39323
Kurwa mać. Przecież to musi być prawdziwy Wójcik.
Treść usunięta
Kurvinox rządził…
Szanuję bardzo ale nie w poniedziałek. Sadomski już spierdolil, ty Janusz też możesz.. To powinien być zastrzeżony dzień coś jak numer
Dokładnie, żaden pajac nie powinien być jak co poniedziałek.
trzeba koniecznie zastrzec imie „Paweł”, juz nigdy zaden Polak nie powinien nosic tego imienia.
Próbowałem się do tego przekonać, ale nie, jednak nie. Taki felieton-opowiastka dobry jest najwyżej na raz. Każdy następny to kalka poprzedniego. Ja podziękuję.
Zgadzam się w 100%. Na raz ok. Później rzygasz tymi samymi tekstami. Dużo lepszy jest kolo, który pisze o Legii, Cukrzynskim, Zakolskim. Znacznie lepszy. Ten tu, prymitywny. Potraktujmy ten szajs jak artykuły o carlingu.
Bez kitu, jakimś przebierańcem chcecie zastąpić Pawła? Chyba was pojebało, już lepiej by było gdyby Stan pisał w poniedziałek, bo to chyba teraz jedyny godny następca. A reszta niech pisze gdzie chce i kiedy chce.
Wujo, genialny artykuł ,tylko nie zapomnij bardzo proszę komentarza po meczu z Kazachstanem
Ktokolwiek chce za mną ?! https://mybasketteam.com/pl
ale kurwa jaja
Liczyłem na to, że jak już znajdzie się poniedziałkowy felietonista po Panu Pawle to będzie to jednak mocne uderzenie, ktoś z doświadczeniem, sympatią…
Ale nie krytykuje, Wuja jednak dobrze się czyta, powodzenia!
Weszło szacun za docenienie talentu tego Pana… ^^ Ciężko o dobrą, autentyczną podszywkę w tych czasach. „Wujo” na Trybunie to było mistrzostwo, którego ten portal nie zaznał od czasów Staszka Levego. Dobrze, że zostaje. Będe czytał 😉
Fabryka urządzeń dźwigowych w Bolęcinie pozamiatała 🙂
Lol. Jeszcze wczoraj czytając wpis trollosiewicza pomyślałem że to ta sama osoba co Wujo i że z czasem te jego wpisy z Trybuny przeniosą się na główną Weszło.
Co prawda z Wujem mamy dobry kontakt, wódeczka się chłodzi, ale funkcjonujemy jako odrębne byty.
Kurwa nawet wujo próbuje tłumaczyć i powielać teorie Stana na temat porażki z Dunami. Wujo i Trollosiewicz to chyba jakieś alter ego Stana czy tam innego Milewskiego.
Piotrze, musisz wiedzieć, że pierdolić głupoty to wiele osób może, nie trzeba być alter egem Stana 😉
Godne zastąpienie Pawełka.
Myślę, że Pan Paweł u góry zaklaskał.
Treść usunięta
wcześniejsze były chyba lepsze , jeszcze dajcie Trolosiewicza