– Chciałem trafić do dużego klubu i jestem w dużym klubie. Mam już swój wiek i wypadałoby osiągnąć coś większego niż granie tylko w Serie B – powiedział Błażej Augustyn na oficjalnej stronie Lechii Gdańsk. W pełni się zgadzamy, bo Augustyn w styczniu skończy 30 lat i to już najwyższy czas, aby obrońca kojarzony był tylko z dobrej gry, a słynny wywiad, w którym obnażył słabości Diego Simeone, pozostał jedynie mało znaczącą anegdotką.
W Gdańsku wreszcie przypomnieli sobie, że jakiś czas temu wypożyczyli Janickiego i Malocę, czyli ważny i bardzo ważny element układanki biało-zielonej defensywy, z kolei zastępstwa w postaci Nalepy, Nunesa i Vitorii nie gwarantują specjalnego spokoju. Przy częstej grze trójką obrońców, to newralgiczne miejsce na boisku. Ściągnięcie środkowego obrońcy stało się więc priorytetem. Padło na Augustyna, który bywał tu i tam, ale tak jak sam mówi, nie były to Himalaje futbolu. Oczywiście nie zamierzamy oceniać poziomu Serie B i porównywać go do ekstraklasy, bo pewnie moglibyśmy się zdziwić (albo i nie), gdyby doszło do pojedynku pomiędzy Piastem a Perugią. Jednak fakt, że Augustyn był podstawowym zawodnikiem w 16. drużynie zaplecza Serie A, jakoś nie zwala nas z fotelów, obrońca będzie po prostu musiał zapracować na nazwisko i udowodnić swoją wartość w Lechii.
Z Polski pamiętamy go bowiem przede wszystkim z niezbyt długiego epizodu w Górniku, w którym grał dość ostro i często na pograniczu faulu. Przez taki sposób gry zbierał sporo kartek – sześć żółtych i dwie czerwone w 22 meczach. Za granicą tylko się w tej materii rozkręcił, 22 spotkania w barwach Heart of Midlothian przyniosło mu osiem żółtek, 30 w barwach Ascoili trzynaście i jedną czerwoną kartkę.
Może więc stąd szokujące ogłoszenie Peszki, że już nie będzie łapał wykluczeń, bo musi zrobić etat Augustynowi. A tak serio: po prostu życzymy powodzenia. Fajnie, że po wyprzedaniu trzydziestu ośmiu zawodników Lechia postanowiła mimo wszystko kogoś dołączyć do kadry.
Fot. FotoPyK