Król lekkoatletyki abdykował w mało efektownym stylu. Usain Bolt miał dziś zdobyć swoje czwarte, ostatnie mistrzostwo świata na 100 m. Nie udało się. Ba, Jamajczyk nie był nawet drugi – po tym jak zaspał na starcie niczym licealista na pierwszą lekcję, dobiegł na metę dopiero na trzeciej pozycji. Pierwszy był Justin Gatlin, co doprowadziło kibiców w Londynie do wrzenia. Wygwizdali niemiłosiernie Amerykanina i w sumie można ich zrozumieć: przecież to gość, który przez swoje dopingowe wpadki pauzował łącznie przez cztery lata. Nie zdziwimy się więc jeśli za kilka lat wyjdzie na jaw, że wygrał ten bieg na koksie.

Gatlinowi trzeba przyznać jedno: po wszystkim potrafił się zachować. Kilkanaście sekund po biegu oddał hołd Boltowi. Dosłownie. Justin zaczął bić mistrzowi pokłony, a Usain również odwdzięczył mu się zachowaniem z klasą – dał znak angielskiej publiczności, żeby przestała jechać po zwycięzcy. Życzenie mistrza zostało wysłuchane, fani po chwili skupili się na tym, żeby go oklaskiwać. W oczach Jamajczyka widać było wdzięczność, ale i smutek – przecież nie tak chciał się pożegnać w indywidualnym występie (w Anglii wystąpi jeszcze w sztafecie) z bieżnią. Pewnie liczył, że jednak wygra, chociaż po prawdzie w obecnym sezonie nie prezentował wybitnej formy, można więc było się spodziewać, iż któryś z rywali mu zagrozi. Bolt 2017 nie jest bowiem tym geniuszem, który w 2009 momentami pruł po tartanie w Berlinie z prędkością ponad 44 km/h, co w efekcie dało mu czas 9.58, będący do dziś rekordem świata. Tamten sportowiec był z zupełnie innej galaktyki, był Leo Messim lekkoatletyki. Usain z dziś to – niestety – cień wielkiego mistrza, mimo że ma dopiero 31 lat. Dla porównania – Gatlin jest od niego o cztery lata starszy!
Komentatorzy TVP zastanawiali się po finale, czy ta spektakularna porażka nie zmobilizuje więc nie tak wcale starego Jamajczyka do zmiany decyzji o zakończeniu kariery po tym sezonie. Naszym zdaniem to się nie zdarzy – Bolt nie wygląda na gościa, który zmieniałby co chwilę kluczowe dla swojego życia decyzję. Oczywiście chcielibyśmy być w błędzie – byłoby fajnie, gdyby ten długonogi kozak podniósł się po dzisiejszej klęsce (nie bójmy się tego słowa) i zdobył złoto MŚ w 2019 a potem spuentował swoją karierę zajebistym występem na IO w Tokio. Pomarzyć dobra rzecz, ale na dziś szanse na to są mniej więcej takie, jak na to, że Bartosz Rymaniak dostanie powołanie do kadry Adama Nawałki.
„długonogi kozak”, „tajemnica bruk-bet mountain” … hmm…
Janis, spuentujesz to i owo, bo jakoś dziwnie tęczą zaleciało… (???)
Treść usunięta
pajac skompromitował się na koniec kariery, a babiarz z włodkiem na skraju samobójstwa w studio oj warto było oglądać sesje wieczorną
Oj żeby nasi sportowcy się tak kompromitowali będąc w końcówkach karier…
Słów kilka o komentowaniu tego show. Cenię Włodzimierza Szaranowicza. Siedzi w tej publicznej od czasów Konopackiej, wiedzę o latach minionych ma ogromną, ale od dłuższego czasu odpierdala pańszczyznę. Drażni. Irytuje. Boss! Nieprzygotowany do zajęć. Mylący fakty, nazwiska, no i przede wszystkim usypiająco nudny. Po raz 438 wspominający Zatopka, Nurmiego, Sebastiana Coe, Gebreselasie…i tak do zajechania. Zaczynają trójskok – bo Edwards to, bo Szmidt tamto, lecą 2 setki – był taki Marcin Urbaś co miał dłuższe włosy od Woronina, wzwyż – pamiętają państwo Artura Partykę? Do zajechania! Ta sama płyta od lat. Babiarz kręci, lawiruje, próbuje ogarniać, ale to jeszcze nie on jest nestorem TVP, a szkoda. Jóźwik jest kompetentny, ale też potrafi odpłynąć. Mają dobrego Sebastiana Chmarę, ale nie ma on najmniejszych szans przebić betonu. Lata z mikrofonem po stadionie, albo komentuje poranne eliminacje. No i przyjaciel sportowców – Dzięciołowski Aleksander. Reporter „na gorąco”. Nawet ogarnięty, ale miękki w uszach (Kszczot go pojechał jak dzieciaka – najebało do główki vicemisiowi świata notabene) Ale rządzi i dzieli red.Szaranowicz. Może wyjść i wrócić na Bolta (uroczo go zatkało gdy Gatlin wygrał, a całe stronnice o Alim i Jordanie poszły się czesać) Może wszystko. A mi się to może bardzo nie podobać. Jutro wracam do Eurosportu.
Treść usunięta
„Twój trener powiedział, że lepszy niż w Rio już nie będziesz, tutaj taki wynik. Jak to skomentujesz?” – za co tu w ryj? Kszczot ma dużo słabsze wyniki niż rok temu, a telewizji zawdzięcza sporo.
Aktualnie jest słabszy ale powiedzenie sportowcowi w zasadzie „no w tamtym roku zjebałeś życiową szansę i będziesz tylko gorszy a w tym wyjątkowo nie skończyłeś kariery tylko biegasz dalej. Szok” to chamstwo a Dzieciolowski to kurwa nie mam słów na niego. Niewyzyty idiota
Treść usunięta
Weźcie się puknijcie w łeb! Wiecie dlaczego Dzięciołowski tak przeprowadza wywiady? Bo spadała na niego taka fala hejtu na RIO, gdzie chwalił w wywiadach sportowców, którzy przegrywali zawody, że poszedł w drugą stronę.
I brawo, o to chodzi, a wy byście się tylko lizali nawzajem
Treść usunięta
Lepiej bym tego nie ujął, cwaniak wiecznie bierze dla siebie najlepsze kąski, zupełnie jak ze skokami. Kiedy Małysz był średniakiem to komentowanie miał w dupie i zlecał to Miklasowi, jak tylko Małysz odpalił to z miejsca pogonił Miklasa i sam zaczął komentować i to dokładnie na tym samym patencie co wczoraj z Boltem – wieczne wspominanie Nykanena czy Weißfloga i oczywiście legendarnego konkursu w Thunder Bay (jakby w historii nie odbył się inny konkurs). TVP to beton, a spoiwem tego betonu są Szpakowski i Szaranowicz
Szaranowicza nie da się słuchać już od wielu lat. Totalny nudziarz. TVP to w ogóle kopalnia irytujących i monotonnych komentatorów. Jasina, Jońca, Szpakowski, Szaranowicz, Żewłakow. Można kurwa usnąć.
Jedynie Laskowski i Babiarz trzymają poziom.
Jóźwik jest kompetentny? O jezu. Przecież to najgorszy dziennikarz sportowy w tym kraju. Zero wiedzy, pomyłki, mylenie nazwisk a już przeszedł siebie jak na narodowym nie zauważył rekordu Anity
Dzięciołowski już nie pierwszy raz pokazuje, że jest kretynem. Takich rzeczy nie mówi się na imprezach Mistrzowskich, zwyczajna ludzka normalność takich rzeczy zabrania.
Dowalił zresztą także Swobodzie, że w zasadzie to po kiego wała tam przyjechała, kij z tym że awansowała do półfinału co już jest dobrym wynikiem patrząc na jej obecne możliwości.
Później wręcz obscenicznie seksistowsko rozmawiał z Sofią Ennaoui, facet jest naprawdę jakąś totalną pomyłką.
Szranowicz? Do usranej śmieci będzie nam przypominał o tym co działo się w roku 76 na mistrzostwach w kuźwa Antatanarywie, ale jak przychodzi do ogarnięcia biegu, który obecnie widzi to kompletnie nie wie co ma mówić. Zwyczajnie nie zna uczestników, jego wiedza kończy się na IO w 1956 w Honolulu.
Jóźwik kompetentny? :V Przecież ten człowiek nawet nie potrafi przeczytać polskich nazwisk z kartki. Podczas takiego biegu nawet nasze nazwiska podaje w dziesięciu różnych wersjach. Dlatego robię dokładnie to samo i nazywam go „Jóźwikiem-Jóźwiakiem czy jakoś tak”
Babiarz ma jakąś wiedzę, ale nie przebije się przez tony pierdzielenia Szarana i Jóźwika-Jóźwiaka :V
W tym i nie tylko w tym przypadku Eurosport pod względem komentarza niszczy Publiczną. Błędów oczywiście również się zdarzają, ale potrafią się momentalnie poprawić oraz mają wiedzę o zawodnikach i zwyczajnie wiedzą z czym się to wszystko je.
Szaranowicz ma spory atut w postaci wiedzy historycznej i umiejętności wytworzenia klimatu. Z bieżącymi sprawami radzi sobie nieco gorzej, ale i tak o niebo lepiej od takiego Szpakowskiego, który o dzisiejszym futbolu nie wie nic. Szaran nadal wie sporo, ale często zdarzy mu się coś przeoczyć czy pomylić.
Babiarz z kolei ma chyba jeszcze większą wiedzę historyczną i ten specyficzny styl, za który nie da się go nie lubić 🙂 Przynajmniej ja tak mam. Tak jak i Szaranowicz popełnia czasami błędy, ale wszystko nadrabia klasą, pokorą i tym sympatycznym głosem.
Natomiast Jóźwik to totalne dno. Facet w przeciwieństwie do Babiarza i Szaranowicza zachowuje się jakby pozjadał wszystkie rozumy, a liczbą błędów przewyższa wszystkich pozostałych komentatorów lekkoatletyki razem wziętych. No po prostu mam alergię na tego gościa, nie mogę go słuchać. Typ kompletnie nie ogarnia, a próbuje stwarzać pozory, jakoby wszystko miał pod kontrolą. Do dzisiaj ogarnia mnie wkurwienie, jak sobie przypomnę zeszłoroczne igrzyska – wysłali tego idiotę na kajakarstwo górskie, siedział tam cały dzień, miał do skomentowania przejazd (czy jak to tam się nazywa) kilkunastu zawodników, jasne i banalne zasady kwalifikacji, i nawet z tym sobie nie radził! Więc jak można się łudzić, że gość będzie w stanie ogarnąć na stadionie lekkoatletycznym kilka konkurencji toczących się jednocześnie? A wkurwia tym bardziej, że ten swój bełkot wygłasza przemądrzałym tonem i robi to nawet wtedy, gdy na ekranie dzieje się coś naprawdę istotnego. Wczoraj podczas biegu Swobody przez kilkanaście sekund walił swoje brednie nie dając dojść do głosu Chmarze, który chciał od razu powiedzieć, że wynik Polki daje awans do półfinału. W ogóle Chmara daje radę, widać, że młodszy i bardziej ogarnięty od reszty ekipy, świetnie przygotowany merytorycznie i na bieżąco z każdymi wynikami, dlatego zawsze od razu jest w stanie powiedzieć co daje rezultat startującego akurat Polaka, jakie ma perspektywy, czy co jeszcze musi się stać, żeby awansował.
A Dzięciołowski akurat mnie bawi 😀 Chociaż przyznaję, ten tekst do Kszczota niezbyt trafiony.
Tylko co nam po wiedzy historycznej Szarana skoro on naprawdę kompletnie nie ogarnia tego co się dzieje na stadionie. Pierdololo o historycznych występach Ireny Szewińskiej i o Mistrzostwach Świata w Zimbabwe z 1962 roku naprawdę dziś nie bardzo kogokolwiek interesują. Kiedy przychodzi do przedstawienia zawodników leci banałami w stylu „No i na torze 8 Bababinga Rigidinga z Kenii” i tyle, koniec jego wiedzy. Zero jakichkolwiek informacji o jego wynikach z tego sezonu, zero obeznania w jego obecnej formie, zero jakiegokolwiek wprowadzenia do biegu czy danej dyscypliny.
Eurosport zjada swoimi relacjami TVP na śniadanie. Co prawda walą co chwilę reklamami, ale przynajmniej komentatorzy wiedzą o czym mówią i mają jakiekolwiek pojęcie o tym kto aktualnie startuje, jakie ma szanse, jak startował w ostatnim czasie, największe sukcesy. Wszystko natychmiastowo podawane.
Dzięciołowski za to mógł być zabawny za pierwszym razem, gdy wleciał z grubej rury. Dziś jest zwyczajnie żenujący i kompletnie pozbawiony taktu. Szacunek dla Kszczota za to, że zniszczył tego parodystę w sekundę, szkoda że inni tego nie robią przy tych idiotycznych pytaniach.
Przykład z dzisiaj; Po biegach na 400m, gdzie odpadły w eliminacjach dwie z trzech naszych zawodniczek, użył jakże pięknego stwierdzenia w stosunku do jednej z wyeliminowanych; „…wszystkie jesteście w rewelacyjnej formie.” Kurtyna…
Żebyście z tym Rymaniakiem się nie zdziwili. Nie takie wynalazki były już u Nawałki. Dodatkowo sympatyczny Bartek ma w klubie fachowca niemiecko-włosko-szwajcarskiej myśli szkoleniowej, równie sympatycznego Gino.
Dla mnie sprawa jasna. Zakończenie kariery + brak „formy”, to nic innego jak odstawienie pewnych specyfików(lub ich ograniczenie) i świadomość, że ktoś drepcze mu po piętach(czy to dociekliwy dziennikarz, czy ktoś w komisji zajmującej się zwalczaniem dopingu). Facet był kurą znoszącą złote jajka i każdy zarabiał na tym, że wygrywał. To samo co w przypadku Armstronga. Kwestia czasu kiedy wyjdzie na jaw najbardziej zaawansowany program dopingowy w historii sprintów(dla przypomnienia, to kilka koleżanek i kolegów z Jamajki już wpadło). Tym bardziej kuriozalnie brzmiały te przemowy Szaranowicza(Babiarz próbował go tonować, ale facet lubi tworzyć legendy…).
W ogóle te mistrzostwa, doping… Oglądałem 10000m, jak jakaś afrykanka wyprzedziła pozostałe afrykanki(więc nie białe, żółte, zielone) o 300m :D… Wszystko pewnie na witaminkach. Dajta spokój.
Kozie mleko, bez kitu. Ja jej wierze
Taaa, bo Husain na czysto biega !!!!! Bez pierdolenia proszę !!!!!!!
A co w tym dziwnego że Bolt zaspał na starcie? Robił tak całą karierę. Zresztą nie zaspał tylko po prostu ma słaby start bo jest wielki i ciężko się pozbierać