Ostatnie pół roku spędził w Krylii Sowietow Samara. Zdobył pięć bramek i miał osiem asyst. W ostatnich sezonach częściej asystuje niż strzela. Włosi, którzy z nim współpracowali, pytani, jaka pozycja jest jego ulubioną, odpowiadają: „trequartista”, czyli ofensywny pomocnik. Może grać też jako nominalny środkowy napastnik. – W fazie ofensywnej daje dużo jakości. Jest dynamiczny. W ataku może pełnić różne role i grać na kilku pozycjach – czytamy w „Przeglądzie Sportowym” o nowym ofensywnym pomocniku Legii Cristianie Pasquato, który ma w stolicy otrzeć łzy po odejściu Vadisa Odjidjy-Ofoe.
FAKT
Następcą Vadisa w Legii ma być Włoch Cristian Pasquato znany z tego, że kluby zmienia jak rękawiczki. W Legii zadomowi się na dłużej?
– Wielki talent Trochę niespełniony. Pamiętam go jako solidnego zawodnika. Ma odpowiednią mentalność do pracy i jakość. Skuteczny pod bramką rywali, dobrze wykonuje stałe fragmenty gry. Ich wykonywania uczył się od Del Piero. Ma dobre uderzenie na bramkę. Na treningach zachowywał się dobrze, nie sprawiał problemów, nie wywoływał skandali. Pochodzi z dobrej rodziny. Dobrze pracuje na treningach. Czego mu zabrakło? No cóż… Może takiej piłkarskiej złości, przebojowości – wspomina trener Primavery Juventusu w latach 2003-08 Vincenzo Chiarenza.
Nenad Bjelica tłumaczy, że mało który trener na świecie dałby radę w trzy tygodnie poskładać drużynę, mając tak wielu nowych piłkarzy.
Wiem, że w Lechu wszystko od razu musi być perfekcyjne, że liczy się tylko to, co dzisiaj, ale nie jestem w stanie tego zagwarantować na tak wczesnym etapie. Mamy wielu nowych zawodników. Musieliby pracować tutaj Carlo Ancelotti albo Jose Mourinho, żeby po trzech tygodniach zespół grał idealnie. Ja tego nie potrafię, nie jestem tak dobry jak oni – wypalił Bjelica.
– Początek sezonu to falstart. Brakuje nam szybkości, znów mamy za dużo kontaktów z piłką zamiast grać dynamicznie. Naprawdę potrzebujemy czasu. Musimy czekać. Za dwa albo trzy tygodnie będziemy już grać świetnie. Ja myślę o całym sezonie i przygotowuję drużynę tak, aby wytrzymała cały rok – zapowiedział Chorwat.
GAZETA WYBORCZA
Piłki nożnej brak. Lecimy dalej.
SUPER EXPRESS
Igor Angulo mówi, że nie chciał zrobić krzywdy Arkadiuszowi Malarzowi.
Jak oceniasz sytuację z Malarzem? U wielu kibiców Legii pozostał niesmak…
To była absolutnie przypadkowa sytuacja! Nie było z mojej strony żadnej intencji, aby skrzywdzić bramkarza Legii. Patrzyłem na piłkę, moim celem było posłanie jej do siatki, na tym się skupiłem. Potem nastąpiło zderzenie, ale przecież nie zrobiłem tego specjalnie! Byłem bardzo zadowolony z wyniku meczu, ale gryzła mnie ta sytuacja z bramkarzem Legii. Dlatego dziś zdobyłem jego numer od ludzi z Górnika i skontaktowałem się z nim. Upewniłem się, że wszystko jest w porządku i odetchnąłem z ulgą. Mam nadzieję, że będzie gotowy na środowy mecz Legii w eliminacjach Ligi Mistrzów.
Niektórzy zarzucają ci jednak działanie pod publiczkę i pytają: dlaczego nie podszedłeś do Malarza zaraz po zdarzeniu, gdy leżał na murawie?
Przecież wszyscy wiedzą jak wyglądała ta sytuacja. Pojawiła się karetka, bramkarz Legii był otoczony wianuszkiem ludzi, z których część zajmowała się udzieleniem mu pomocy. To nie był dobry moment, abym się tam kręcił. Jak mógłbym wtedy pomóc?! Po meczu przejmowałem się sytuacją, myślałem o tym. Stąd kontakt z Malarzem.
Robert Lewandowski ubezpieczył swoje nogi na 340 milionów złotych.
Gdyby zawodnik nie miał ubezpieczenia prywatnego, mógłby liczyć tylko na to, co się należy w Niemczech „z urzędu”, czyli 2966 euro zasiłku chorobowego na miesiąc. Jako że Lewandowski zarabia w Bawarii ponad 1,5 mln euro na miesiąc, gołym okiem widać różnicę. Dlatego, jak mówią fachowcy od ubezpieczeń, ponad 90 procent piłkarzy Bundesligi zawiera ubezpieczenia na własną rękę. Pakiety są przeróżne, można się ubezpieczyć między innymi na 50 % pensji, 75%, czy 100%. Z moich informacji wynika, że kapitan polskiej kadry wybrał najwyższy pakiet – ubezpieczył cały swój kontrakt z Bayernem Monachium. Co to oznacza? (…) Jego kontrakt z Bayernem obowiązuje jeszcze przez cztery lata. Rocznie Polak zarabia około 20 mln euro, a zatem ewentualna wypłata odszkodowania oscylowałaby w granicach 80 mln euro – około 340 mln złotych.
PRZEGLĄD SPORTOWY
Na zdecydowanie większy materiał o Cristianie Pasquato niż w „Fakcie” pozwolił sobie „Przegląd”. Pomocnik zajął czołówkę i dwie pierwsze strony dziennika. Czy tułacz z Włoch odnajdzie się w Polsce?
Ostatnie pół roku spędził w Krylii Sowietow Samara. Zdobył pięć bramek i miał osiem asyst. W ostatnich sezonach częściej asystuje niż strzela. Włosi, którzy z nim współpracowali, pytani, jaka pozycja jest jego ulubioną, odpowiadają: „trequartista”, czyli ofensywny pomocnik. Może grać też jako nominalny środkowy napastnik. – W fazie ofensywnej daje dużo jakości. Jest dynamiczny. W ataku może pełnić różne role i grać na kilku pozycjach – charakteryzuje zawodnika Mutti.
Czy Legia może stanowić dla wiecznego wędrowca miejsce, w którym wreszcie pozostanie na dłużej? Niewykluczone. Magnesem ciągnącym go do Warszawy są występy w europejskich pucharach, które jako zawodnik Juve mógł obserwować jedynie z ławki.
Jeszcze w maju w wywiadzie dla włoskiego serwisu itasport.it deklarował, że chce zostać w Rosji. Krylja jednak spadła z ligi, więc priorytety Włocha musiały ulec zmianie.
Dalej mamy rozmowę z Marcinem Broszem. I pytanie, które nurtuje każdego kibica Górnika, czyli…
Jak długo zabrzanie utrzymają taką intensywność, jaką prezentowali w sobotę?
To najważniejsze pytanie. Od odpowiedzi na nie zależą nasze nastroje w tej rundzie. Dlatego tak ważni są konkretni ludzie, z odpowiednim charakterem. Rzadko kto wyszedłby po przerwie na boisko z takim urazem, jaki przydarzył się Michałowi Kojowi. Na takich ludziach budujemy zespół. Musimy wziąć jednak pod uwagę, że na takiej intensywności nie można grać ciągle. Pewne rzeczy niwelujemy właśnie liczbą przebiegniętych kilometrów. Ale to wszystko ma swoje granice i w pewnym momencie organizm jednego, drugiego, trzeciego zawodnika powie: „stop”. Przyjdzie kontuzja albo regres formy. I wtedy trzeba będzie mieć następcę. Tu się kryje tajemnica dobrej kadry: dwóch rywalizujących ze sobą chłopaków na każdej pozycji plus zdolny junior w odwodzie.
Wisła Płock chce Aleksandra Wasjutina, bramkarza Zenitu wypożyczonego w tej chwili do FC Lahti.
Były golkiper juniorskich reprezentacji Rosji obecnie jest zawodnikiem FC Lahti (trzeci zespół tamtejszej ekstraklasy po 17. kolejkach w systemie wiosna-jesień). W barwach tego zespołu występuje na zasadzie wypożyczenia. W trwającym sezonie w Finlandii rozegrał już 17 spotkań, w których siedem razy zachowywał czyste konto (puścił 11 goli). W tej samej drużynie Wasjutin występował już w 2016 roku (12 występów, z czego zaledwie cztery mecze bez straconego gola).
Oprócz tego:
– Wojciech Szczęsny poleci z Juventusem na obóz do USA.
– Joe Hart będzie bronić bramki West Hamu
– Sergio Aguero zostaje w Manchesterze City mimo zainteresowania Chelsea.
– Michał Gliwa wrócił do ligi z przytupem. Został bohaterem meczu z Lechem.
Polacy na rynku transferowym – Rybus zmienia Francję na Rosję (konkretnie na Lokomotiw Moskwa).
Rybus już dziś ma podpisać kontrakt ze zdobywcą Pucharu Rosji, który zapłaci za niego 1,5 mln euro. Tym samym reprezentant Polski wraca do Rosji po niezbyt udanej przygodzie z francuską Ligue 1. Jeszcze jesienią miał miejsce w podstawowym składzie, ale od grudnia jego sytuacja się pogorszyła i mimo licznych zmian w kadrze zespołu, do jakich doszło latem, Polakowi dalej groziło, że nie odzyskałby miejsca w pierwszym składzie (…).
O miejsce w składzie na lewej obronie będzie konkurować z Uzbekiem Witalijem Denisowem, który obecnie leczy kontuzję, i doświadczonym Rosjaninem Władisławem Ignatiewem. Z kolei w pomocy może konkurować z innym niemłodym Rosjajinem Ałanem Kasajewem i Portugalczykiem Manuelem Fernandesem (dziewięć meczów w kadrze mistrzów Europy), który jednak lepiej czuje się w środku niż na skrzydle. Małym problemem może być limit obcokrajowców. W lidze rosyjskiej może występować sześciu zawodników z innych państw, podczas gdy w kadrze Lokomotiwu jest 10 cudzoziemców.
A Krychowiak może zostać podopiecznym „Cholo” Simeone.
To byłby zaskakujący transfer, bo po prawie pół roku bez gry, Grzegorz Krychowiak trafiłby do wcale nie gorszego klubu niż Paris Saint-Germain. I wcale nie nierealny, bo jak podaje wiarygodny hiszpański dziennikarz Joaquin Rodrigez, Atletico Madryt zaproponowało już szefom PSG 18 milionów euro za transfer definitywny reprezentanta Polski.