Na liście powołanych na Euro U-21 zabrakło Kamila Grabary (to ten zdolny 18-latek z Liverpoolu). Nie było to dla nas zdziwieniem – niby dlaczego miałby dziwić nas brak w kadrze akurat Kamila Grabary? Facet nie rozegrał jeszcze ani jednego meczu w klubie, nie był powoływany do U-21, a najwyższym rocznikiem do jakiego doszedł w młodzieżówkach było U-18. Jeśli miałby się znaleźć w tej kadrze – byłby to tylko fajny gest i forma docenienia za dobrą pracę.
Dokładnie w ten sposób postanowił postąpić Marcin Dorna: zrobić ukłon wobec zdolnego bramkarza i zaprosić go na czerwcowy turniej. Grabara pewnie nawet by nie zagrał, bo i Drągowski, i Wrąbel mają w tej kadrze większy staż, większe doświadczenie i wszystkie racjonalne przesłanki na tu i teraz wskazują na nich. Ale może Grabara spisywałby się na treningach tak, że nie pozostawiłby Dornie żadnego wyboru? Tego przecież nikt nie może wykluczyć. Obecność na takim turnieju nawet na ławce to spore doświadczenie – obycie z kadrą, obycie z mediami, atmosfera. Fajna przygoda, po prostu.
Młody Grabara stwierdził jednak, że… ten turniej go nie interesuje. Gdyby dostał zapewnienie, że to on będzie bronił – o, pewnie wtedy chęci na przyjazd by się znalazły. Ale że bluzy numer jeden nikt nie był w stanie zapewnić – Kamil stwierdził, że w czerwcu czasu nie znajdzie. Oficjalnie: nie dostał powołania. Jednak nie jest specjalną tajemnicą, że sam miał ogromny wpływ na tę decyzję i gdyby tylko nad to…
Rest pic.twitter.com/ID5hbolZiD
— Kamil Grabara (@Kamil_Grabara1) May 30, 2017
…przełożył turniej, na pewno znalazłoby się dla niego miejsce.
Czy Grabara zachował się ładnie? Nie do końca. Ktoś zaraz powie: a Milik i Zieliński też nie jadą, i co, oni mogą? Sytuacja jest trochę inna – kto jak kto, ale Grabara nie ma jeszcze takiej pozycji w polskiej piłce, by wybierać sobie turnieje, na które pojedzie, a które opuści. Poza tym Milik i Zieliński grają na co dzień mecze na najwyższym poziomie, są w pierwszej reprezentacji, mogą powiedzieć jasno: „chcemy teraz odpocząć, bo udział w turnieju oznaczałby, że trzy sezony z rzędu nie będziemy mieli normalnego urlopu, zajedziemy się”. I nikomu nic do tego – gracie na takim poziomie, że macie do tego prawo. Niby mieli do tego prawo – a i tak zdecydowali się jechać na turniej (przyblokował ich klub). A Grabara? Niby czym ma być zmęczony? Derbami z Evertonem U-23 rozegranymi 8 maja? Bo według strony Liverpoolu to był ostatni występ tego zespołu.
Dziwi nas to tym bardziej, że nie mówimy przecież o jakimś paździerzowym turnieju na Łotwie w trakcie sezonu, a o mistrzostwach Europy rozgrywanych raz na dwa lata, których jesteśmy gospodarzem. Naprawdę nie byłoby fajnie poczuć tej atmosfery? Naprawdę udział w czymś takim nie jest czymś prestiżowym?
Chcieliśmy zresztą zapytać, jak on to wszystko widzi, ale uznał, że „nie chce mu się gadać i właściwie nie ma o czym”, bo nie dostał powołania i tyle.
Mamy więc do czynienia z gościem wyjątkowo pewnym siebie, który uznał, że ani ławka na młodzieżowym Euro, ani logiczne uzasadnienie swojej decyzji nie są mu w karierze potrzebne. Nie ma się na co szczególnie oburzać – widzieliśmy dziesiątki kozaków, którzy kroczyli podobną drogą i osiągali kolosalne sukcesy na murawie – by wspomnieć, że kiedyś w podobny sposób odmówił Kamil Grosicki. Ale widzieliśmy też setki kozaków, którym gra w kraju nie była potrzebna, do momentu, gdy wrócili do niego z podkulonym ogonem. Dlatego z krytyką bądź chwaleniem tego posunięcia trzeba się powstrzymać do czasu, gdy Grabara zaistnieje w dorosłej piłce – w Liverpoolu, jeśli pewność siebie idzie w parze z umiejętnościami, lub w Bytovii, jeśli nie do końca.
Na decyzji Grabary skorzystał Maksymilian Stryjek z Sunderlandu, który zresztą – w odróżnieniu od Grabary – już Premier League powąchał, siadając na ławce Sunderlandu w meczu z Southamptonem.