Czasem mówi się o derbowych remisach: lepiej dwóch rannych, niż jeden zabity. No więc bilans po derbach Łodzi jest zgoła inny: jeden ranny, jeden zmuszony do zajęć z matematyki abstrakcyjnej. ŁKS stracił dwa punkty do lidera, czyli upuścił trochę krwi przed ostatnim okrążeniem, a Widzewowi pozostały matematyczne szanse na awans do drugiej ligi. Tak naprawdę mieliśmy do czynienia z pierwszymi derbami Łodzi, które wygrała Drwęca Nowe Miasto Lubawskie.
Źródło: 90minut
Wiedzieliśmy, że to tylko trzecia liga, że choć grają uznane marki, to rzeczywistości nie da się zatuszować. Ale przecież jesienne derby na ŁKS-ie, choć też nie były piłkarską finezją, tak przyniosły wiele emocji. Dzisiaj niestety otrzymaliśmy typową kopaninę, tyle, że przy osiemnastu tysiącach widzów.
Zarówno Robaszek jak i Cecherz zapowiadali przed meczem walkę o pełną pulę. Tylko trzy punkty, tyko zwycięstwo, niemal łazarkowe “ura bura ciocia Agata”. Okazało się to zwykłym biciem piany, bo wbrew opowieściom obie drużyny grały, jakby 0:0 dawało im co najmniej awans do finału Copa Libertadores. Jeszcze da się zrozumieć ŁKS w końcówce, bo przecież stracił zawodnika – głupia czerwona kartka Pyciaka – a remis mogli potraktować jako mniejsze zło. Ale Widzew? Ile stworzył okazji grając w przewadze i czemu żadnej? Walił głową w mur tak samo jak wcześniej. Cecherz do samego końca grał czterema defensorami, tak jakby w ataku gości nie grał Radionow, tylko Maradona.
Możemy jednak śmiało polecić nagranie z tego meczu wszystkim trenerom w szkółkach młodzieżowych. Daniel Mąka wykonał dzisiaj dokładnie sto tysięcy stałych fragmentów gry. Taki sobie był może jeden, reszta beznadziejna – idealny materiał, który może nauczyć młodzież, jak nie wykonywać rzutów wolnych i kornerów. Poza tym zaskakiwała wiara w grę górą – widzieliśmy mecze siatkówki, w których mniej było gry powietrznej. Prawdziwego futbolu niewiele, ot, może strzał Kazimierowicza, może okazja Golańskiego, może jedno uderzenie Mąki głową, słupek Radwańskiego. Ale tak naprawdę 0:0 w pełni odzwierciedla przebieg meczu. Jest wręcz brutalnie sprawiedliwe.
ŁKS pozostaje na polu boju. Dwa punkty na pięć meczów do końca – wszystko jest w grze. Widzew? Rozwiązania są dwa: następcy dawnych gwiazd musieliby sobie przypomnieć czym jest widzewski charakter. Jeśli tego nie zrobią, to bardzo możliwe, że odegrają maksymalnie rolę języczka u wagi – w 32. kolejce Widzew podejmuje Drwęcę…