Promotorzy robią co mogą, więc regularnie słyszymy zapowiedzi o walce roku, dekady, czy nawet stulecia. Oczywiście, najczęściej kończy się właśnie na słowach. Tym razem to, co widzieliśmy w ringu, w stu procentach pokrywało się z obietnicami. W najlepszej od lat walce o mistrzostwo świata wagi ciężkiej Anthony Joshua znokautował Władimira Kliczkę, choć sam był na skraju nokautu.
W tej walce było wszystko. Jak w „Rockym” i innych kultowych filmach o boksie, a nawet jeszcze lepiej. Emocje sięgały zenitu nawet nie od pierwszego gongu, ale dużo wcześniej. Nie mogło być zresztą inaczej. Naprzeciw siebie stanęło dwóch złotych medalistów olimpijskich: młody, aktualny mistrz świata i stary, wracający po porażce, ale wciąż głodny zwycięstw. Władimir Kliczko był genialnie przygotowany, najlżejszy od lat, piekielnie zmotywowany. Z drugiej strony Joshua: niewiarygodnie wytrenowany, wyglądający jak młody bóg i robiący wszystko, by nie zawieść kibiców.
Właśnie, kibice: 90 tysięcy na trybunach Wembley (bilety wyprzedane w trzy dni), miliony przed telewizorami. I jedno pytanie: czy to w końcu będzie taka walka, na którą czekamy, taka, którą będziemy długo pamiętać?
Była! Od samego spektakularnego wejścia obu bokserów, przez oprawę, scenerię, liczbę byłych mistrzów świata (z Lennoksem Lewisem i Evanderem Holyfieldem na czele) i celebrytów (Arnold Schwarzenegger) na najdroższych miejscach, aż po to, co działo się w ringu.
Pierwsze starcia były bardzo spokojne, żaden z bokserów nie chciał zaryzykować i odsłonić się. W czwartym coś się ruszyło, a od piątej była już jazda bez trzymanki: Kliczko ląduje na deskach po świetnej akcji Anglika. Wydaje się, że to koniec starego mistrza. Joshua atakuje i wydaje się, że zaraz wykończy robotę. Andrzej Kostyra ocenia, że Ukrainiec jest jedną nogą w grobie, a drugą na skórce od banana. Wszyscy czekają na nokaut, aż tu nagle… to Joshua jest na skraju porażki przed czasem po niesamowitej kombinacji Władimira!
Runda szósta: Kliczko atakuje potężnym prawym krzyżowym. Ten cios ucisza 90 tysięcy Anglików, a jednego z nich posyła na dechy. Joshua na miękkich nogach, w zasadzie bez obrony, cudem daje radę dotrwać do gongu.
W kolejnych starciach Kliczko genialnie wykorzystuje swoje ogromne doświadczenie. Punktuje lewym prostym, mądrze zaznacza swoją przewagę. Wembley robi się coraz cichsze, bo coraz mocniej pachnie wygraną starego czempiona na punkty. Aż do 11. rundy. Joshua rusza od samego początku, trafia rywala mocnym prawym sierpowym, a potem odpala potężny podbródkowy. Pamiętacie komiksy o przygodach Asteriksa i Obeliksa? Ten drugi dysponował nadludzką siłą i jednym ciosem masakrował rzymskich legionistów. Jego ulubiony cios: piąchą w podbródek, po którym Rzymianie wyskakiwali z sandałów. Joshua coś takiego zafundował Kliczce! Nogi Ukraińca po tym strzale odmówiły posłuszeństwa. Wszystko, co wydarzyło się potem było już konsekwencją miażdżącego podbródkowego. 35 sekund przed końcem rundy sędzia przerwał pojedynek, doprowadzając Wembley do ekstazy.
– Nie jestem idealny, ale jestem zwycięzcą. Gigantyczne podziękowania dla trenerów i oczywiście dla 90 tysięcy kibiców – mówił tuż po walce Anthony Joshua. – Ogromny szacunek dla Władimira, to przykład wielkiego sportowca.
Joshua ogłosił także, że nie ma nic przeciwko walce rewanżowej. Kliczko z kolei bezdyskusyjnie udowodnił, mimo porażki, że stary człowiek też może. Choć ma 41 lat na karku, był o włos od znokautowania niepokonanego Anglika. – Obaj daliśmy z siebie wszystko, wygrał lepszy – skomentował Władimir. – To było niewiarygodne widowisko.
Trudno się z nim nie zgodzić. Spektakl na Wembley udowodnił, że informacje o zmierzchu wagi ciężkiej były mocno przesadzone.
Co dalej? Anthony Joshua wygrał znacznie więcej niż pasy mistrza świata. Dziś ma otwartą drogę do wielkiej kariery, na miarę legend wagi ciężkiej. W najbliższym czasie można spodziewać się jego walki w Stanach Zjednoczonych, za jeszcze większe pieniądze. Wydaje się, że Kliczko także jeszcze nie powiedział ostatniego słowa i podejmie kolejną próbę powrotu na szczyt.
– Jedna z najlepszych walk, jakie kiedykolwiek widziałem. Gratulacje dla Joshuy za zwycięstwo i dla Kliczki za fantastyczną bitwę. Mam nadzieję, że będzie rewanż – napisał na Twitterze Arnold Schwarzenegger, wyrażając myśli milionów kibiców.