Reklama

Od organizacyjnej fuszerki do szans na puchary. Wisła w końcu na prostej

redakcja

Autor:redakcja

26 kwietnia 2017, 16:32 • 4 min czytania 20 komentarzy

Gdybyście latem powiedzieli nam, że Wisła Kraków zakręci się po trzydziestu kolejkach wokół podium – popukalibyśmy się w czoło. Zresztą, nawet zimą ten scenariusz wydawał się absurdalny, a wystarczyło by minęło kilka tygodni i… “Białą Gwiazdę” musimy rozpatrywać pod kątem gry w pucharach.

Od organizacyjnej fuszerki do szans na puchary. Wisła w końcu na prostej

Nie ma co się kryć – zatrudnienie anonimowego trenera z Hiszpanii nie zwiastowało na pierwszy rzut oka sukcesów. Postrzegaliśmy to raczej jako opcję ekonomiczną, a nie rzeczywiste wzmocnienie zespołu. Tymczasem…

1. Wisła ogarnęła defensywę. Ekipa z Małopolski wygląda na zespół, który w pierwszej kolejności jest poukładany w tyłach i potwierdza to w ostatnich spotkaniach. Stracone gole w tej rundzie? Dziesięć w dziesięciu spotkaniach. Bilans? Sześć zwycięstw, remis i trzy porażki. To bardzo dobry okres, a już zwłaszcza gdy przypominamy sobie choćby ligową serię krakowskiej drużyny z rundy jesiennej, czyli siedem porażek od połowy lipca do połowy września.

Potwierdza się więc to, co w rozmowie z nami przed kilkoma tygodniami mówił analityk taktyczny Wisły, Mariusz Kondak.

Gdybym w skrócie miał określić trenera, to powiem po prostu, że wprowadził bardzo dużą merytorykę. Jestem nie tyle zaskoczony, ale po prostu gdy widzę jego nastawienie i podejście do treningów, uważam że na dłuższą metę jest to świetna droga. Trener ma świadomość tego, co jest najważniejsze pod kątem taktycznym, ma swoją wizję, więc ma bazę. Jak to się potoczy? Jednoznacznie zadeklarować się nie mogę, ale jestem nastawiony optymistycznie.

Reklama

2. Znakomicie w swoich rolach odnajdują się kolejni zawodnicy. Świetnie jako prawy obrońca spisuje się Tomasz Cywka, o którym pisaliśmy nie tak dawno w ten sposób:

Zapchajdziura w końcu ma swoje miejsce na boisku. O ile Wisła szybko załatała wyrwę po Guzmicsu, kontraktując Gonzaleza, a o tyle wybór zastępcy Jovicia tak oczywisty nie był. Naturalnym kandydatem był Jakub Bartosz. Do rywalizacji sprowadzony został Jakub Bartkowski z Wigier, który grać może po obu stronach obrony. Ramirez zdecydował się jednak na opcję numer trzy i nie ma prawa żałować. Ta strona jest zabezpieczona, Cywka jeszcze nie zaliczył żadnego słabszego spotkania. Ostatnio po jego akcji i strzale padła bramka samobójcza Putiwcewa. Wspominamy, bo w grze do przodu było ciągle widać rezerwy, ale wygląda na to, że liczby też przyjdą. Nie było piłkarza, jest piłkarz.

A pamiętać też należy choćby o Petarze Brleku, który sprawił, że Ramirezowi wcale nie paliło się do tego, by postawić na Semira Stilicia. Generalnie Hiszpan mało kiedy podejmował błędne decyzje personalne.

3. Strata do podium jest tylko pozornie duża. Jasne, sześć punktów do Lecha to nie w kij pierdział, ale w ostatnich siedmiu kolejkach każdy gra w końcu ze sobą, więc siłą rzeczy drużyny czołówki będą traciły punkty. Czy to tworzy szansę dla Wisły? Na pewno, bo ta gra już bez żadnej presji. Oczekiwania są zerowe – nikt nie marzy o mistrzostwie, nikt nie myśli o pucharach, bo przecież jeszcze kilka miesięcy temu klubem trząsł burdel organizacyjny i w sferze pragnień było co najwyżej załapanie się do górnej “ósemki”. A ten cel zrealizować udało się w całkiem niezłym stylu.

4. Ogarnął się Patryk Małecki. Skrzydłowy Wisły od dawna postrzegany był jako piłkarz, który tyle samo energii co na futbol, poświęca na działania pozaboiskowe. Tymczasem “Mały” w końcu wziął się za piłkę, a przestał pajacować za boiskiem. Efekt? Doskonały. Średnia not od Weszło w tym sezonie to 5,36, co wynika z wielu świetnych spotkań w jego wykonaniu, siedmiu zdobytych goli i dwóch asyst.

Poziom zresztą trzyma też hasający po drugiej stronie boiska Rafał Boguski, który w klasyfikacji kanadyjskiej natłukł już… trzynaście punktów (dziewięć goli plus cztery asysty).

Reklama

5. Znakomitą robotę między słupkami wykonuje Łukasz Załuska. Zaczynał dość przeciętnie a dziś jest czołowym zawodnikiem zespołu z Reymonta. Nie zawala bramek, gwarantuje spokój i stabilizację, a to wszystko ma swoje przełożenie w poszczególnych ocenach za jego występy (tylko jedna dwójka i dwie trójki w tym sezonie).

Jeśli natomiast mielibyśmy wskazać element, który Kiko Ramirez pownien w najbliższych tygodniach poprawić, to na pewno skuteczność napastników. “Biała Gwiazda” w teorii dysponuje naprawdę niezłymi snajperami, ale ani Brożek, ani Ondrasek, ani też Zachara nie potrafią zapewnić zespołowi regularnego strzelania. Każdy z nich zanotowął podobną liczbę spotkań w tym sezonie, każdy z nich zanotował podobną liczbę goli (odpowiednio – pięć, trzy, cztery), ale brakuje nam w tym wszystkim regularności. Jeśli ta znienacka dojdzie i w ostatnich siedmiu kolejkach któraś z krakowskich “dziewiątek” weźmie się do roboty – może być ciekawie.

Najnowsze

Komentarze

20 komentarzy

Loading...