Lubimy sobie ponarzekać na to, że piłkarze najchętniej w ogóle nie zabieraliby głosu przed kamerą, a gdy już to robią to zazwyczaj przynudzają. Bla, bla, bla, musimy wyciągnąć wnioski, pokazać kibicom że nam zależy, odkuć się w kolejnym meczu i tak dalej. Ot, klasyczna papka, która dociera do naszych uszu weekend w weekend. Niegłupi powiedział jednak, że lepiej mądrze milczeć niż głupio gadać. Albo chociaż: wyrecytować kurtuazyjne formułki niż pleść pierdoły, czego najlepszym dowodem jest obrońca Podbeskidzia – Martin Baran.

Różne są teorie co do gry w przewadze jednego zawodnika. Są tacy, co twierdzą nawet, że gdy piłkarz wylatuje z boiska na skutek otrzymania czerwonej kartki, to jego koledzy wkładają jeszcze więcej wysiłku w mecz i koniec końców wychodzą na tym dobrze. Natury jednak oszukać się nie da. Jakkolwiek spojrzeć – przyjemniej szarpać się w 11 na 10 niż wtedy, gdy w obu drużynach jest po równo. Plac jest wielki, piłka jedna, więc przy odrobinie sprytu i pomyślunku można doprowadzić do tego, że rywala zepchnie się do defensywy i zwyczajnie zabiega. A na koniec strzeli gola i zgarnie trzy punkty.
Okazuje się jednak, że I liga polska rządzi się zupełnie innymi regułami. Regułami wedle których stracić piłkarza, to wręcz zyskać w perspektywie całego spotkania.
Przykład z ostatniej kolejki. Chojniczanka podejmuje na własnym stadionie Podbeskidzie. 20. minuta spotkania, Paweł Zawistowski wylatuje z boiska. No, wydawać by się mogło, że gospodarze mają przekichane. Ponad godzina gry w osłabieniu, rywal teoretycznie wie co się święci, więc nawet punkt wyszarpany w takich okolicznościach będzie sukcesem. I pewnie gdybyśmy włączyli telewizor po tej feralnej dwudziestej minucie, to nawet nie kapnęlibyśmy się, że coś jest nie tak. Że któryś z tych zespołów ma o jednego gracza mniej na placu. Goście bowiem nijak nie potrafią wykorzystać przewagi, a mecz kończy się polubownym 1:1.
Na to jednak rezolutnie odpowiedź znalazł Martin Baran, obrońca Podbeskidzia.
Nadrabiam wczorajszy Magazyn 1. Ligi. M.Baran tłumaczy właśnie kiepską grę Podbeskidzia zaskoczeniem spowodowanym grą w przewadze. Naprawdę. pic.twitter.com/4PbLEMu6HZ
— Adam Delimat (@a_delimat) 21 marca 2017
Rywal dostał czerwoną kartką – rzeczywiście, niesamowite zaskoczenie! Takie rzeczy przecież się w piłce nie dzieją! No dobra, może się dzieją, ale raz na sto lat. Element dezorientacji naprawdę mógłby się wkraść w szeregi, ale na przykład wtedy gdyby sędzie zaczął klepać w środku pola z piłkarzami Chojniczanki, albo któryś z kibiców podmienił futbolówkę na piłeczkę do tenisa stołowego. No, wtedy to serio byłaby sytuacja nie do przewidzenia.
Automatycznie nasuwa się więc prosty wniosek, ale i wspaniała (darmowa!) rada dla przyszłych rywali Martina Barana i jego zdumionej paczki. Panowie, ekipa z Chojnic rozkminiła właśnie znakomity fortel, który stosować można co kolejkę. Pierwsza minuta, wycinacie przeciwnika, gracie w osłabieniu i tym sposobem… paradoksalnie zyskujecie przewagę! Ha, jakie to proste! Podbeskidzie zdezorientowane, Podbeskidzie w amoku, zawodnicy co rusz niepewnie spoglądający na rywala. Skrupulatnie liczą, doszukują się mankamentów, coś się nie zgadza… Zaraz, ich jest dziesięciu! Kurwa, co robić?! Przecież w piłce gra się po jedenastu!
Doprawdy, piękne w swojej prostocie.
fot. 400mm.pl
Treść usunięta
Tylko pamiętaj, że nie każdy mecz w którym ktoś gra 11 na 10 musi skończyć się wygraną tych co mają jednego zawodnika więcej, a pierdolenie że jest się zaskoczonym, bo w meczu ktoś dostał czerwień, to już wyższa szkoła jazdy
Treść usunięta
W końcu to Baran przez duże B, to co on może powiedzieć…
Naprawdę strasznie obniżyliście poziom. Teraz takich tekstów z dupy jak ten wyżej jest dużo za dużo.
Treść usunięta
Treść usunięta
Daj spokój – co Ty wymyśliłeś ???
Taktyka na rywala grającego tylko w pełnym składzie, zwłaszcza, że była to dopiero 19min meczu – sorry, ale możesz przybić „pionę” z M.Baranem…
Pewnie tą taktyką jak zresztą dajmy na to 95% polskich drużyn była gra z kontry. A tak co? Gramy w przewadze i cały misterny plan…
I jak tu atakować? 🙂
Coś w tym jest, może nie tak jak opisałem, ale plus minus.
No jeśli trenerzy w Polsce mają z drużyną „wypracowaną” tylko taktykę na grę z kontry, to po prostu ręce opadają.
Choć moim zdaniem to wszystko zależy od trenera drużyny grającej w przewadze liczebnej.
Ale też i racja, bo u nas to rzadkość, by szkoleniowiec spróbował zaryzykować i nakazał grać o całą pulę, bo przecież można nadziać się na kontrę i zamiast założonej przed meczem walki o 1pkt , może to się skończyć porażką i pożegnaniem z pracą…
I tak ostatnio nic nie przebije Bolonii, która tłamsiła – do czasu – Milan. Po dwóch czerwonych kartkach dla Milanu, grając w przewadze 11-9 nie dość, że nie potrafili strzelić gola, to jeszcze w samej końcówce stracili bramkę i przegrali mecz xD
Zrozumiałbym tę wypowiedź, gdyby Baran występował w drużynie np. Górnika Wałbrzych (III liga, 3 grupa) albo niżej, ale jednak gość trochę profesjonalnej piłki jednak liznął…
Mega słaby, ten zlepek zdań. Tematów chyba brakuje, że takimi nieistotnymi pierdołami się zajmujecie, na siłę, i bez stylu.