Kamil Stoch przez długi czas był liderem klasyfikacji generalnej Pucharu Świata. W końcówce sezonu Stefan Kraft narzucił jednak mniej więcej takie tempo, jak Barcelona w ostatnich minutach meczu z PSG. Polak, podobnie jak piłkarze z Paryża, zdecydowanie go nie wytrzymał. Dziś był piąty, Austriak znów wygrał i robi się coraz mniej ciekawie…
Po zwycięstwie w Sapporo, nieco ponad miesiąc temu, Stoch miał nad Kraftem aż 140 punktów przewagi w Pucharze Świata. Ta jednak topniała, topniała, aż nie zostało z niej nic. Co gorsza, teraz to Austriak zaczął odjeżdżać. Po dwóch zwycięstwach z rzędu Kraft ma już nad mistrzem olimpijskim z Soczi 86 punktów przewagi. Do rozegrania zostały jeszcze cztery konkursy indywidualne. Nie ma się co czarować: szanse na wywalczenie przez Stocha Kryształowej Kuli są dziś tylko iluzoryczne, bo Kraft jest w genialnej formie. Polak dziś był piąty, skakał naprawdę dobrze. W pierwszej próbie poleciał nawet o półtora metra dalej swojego najgroźniejszego rywala (choć w lepszych warunkach). W drugiej Kraft odpalił jednak prawdziwą bombę – 142,5 metra, czyli zdecydowanie najdalej w całych zawodach i było pozamiatane.
O ile szanse na zwycięstwo Stocha w Pucharze Świata wciąż się tlą, o tyle wygrana, a nawet podium w inauguracyjnej edycji Turnieju RAW Air są niemal zerowe. W tej imprezie liczą się wszystkie skoki, także z kwalifikacji i konkursów drużynowych. Niestety, można się spodziewać, że przewaga Austriaka będzie tylko rosła.
Stoch skacze nieco gorzej niż w najlepszym okresie sezonu. A co dopiero powiedzieć o pozostałych biało-czerwonych? Polacy zdecydowanie żałują, że sezon nie skończył się po mistrzostwach świata. Tam udało się wywalczyć złoto w drużynie i brąz Piotra Żyły na dużej skoczni. Od tego momentu nasi jednak cieniują. Dziś Maciej Kot był dopiero 13., Żyła – 23., a pozostali nie zdołali nawet awansować do drugiej serii. Trochę słabo, jak na mistrzów świata…
Polacy wiąż prowadzą w Pucharze Narodów, ale zapas nad Austriakami niebezpiecznie się kurczy. Teraz to już tylko 188 punktów. Nie trzeba już się poddawać, ale lepiej wziąć pod uwagę drugie miejsce na koniec sezonu.
Jutro kolejny konkurs – na mamucie w Vikersund.