Dzwoni Arkadiusz Gumieniczuk. Może go pamiętacie – jest właścicielem firmy „Trawnik Producent” i największej plantacji trawy w tej części Europy. Mówi, że musi się publicznie pochwalić, bo jak on tego nie zrobi, to nikt tego nie zrobi. Rozmawiamy więc o murawach w Ekstraklasie.
– Podobno chcesz się zareklamować?
– A żebyś wiedział, że chcę. Gdzie mam się pochwalić? We „Wprost”? W „Gazecie Wyborczej”. To tutaj siedzą na stronie wszyscy prezesi klubów.
– No to dawaj. Z tego co mówiłeś wcześniej, chcesz pochwalić się płytą w Gdańsku i porozmawiać o murawach.
– W Gdańsku, ale nie tylko, bo np. w Legnicy też. Dzwonili do mnie dzisiaj dziennikarze z tego miasta, pytali o co chodzi, bo takiego boiska jeszcze nie widzieli. Po dwóch spotkaniach nie było żadnych uszkodzeń. Tam zainstalowana jest murawa naturalna wzmocniona włóknami. Dla mnie to jest ekspozycja, reklama. Ciągle słyszę, że w Polsce nie da się zrobić porządnej murawy, więc powiedziałem sobie, że udowodnię – da się! I teraz pracuję w trochę innym systemie. Wcześniej mieliśmy problemy, bo sprzedawaliśmy klubom trawę, a tam nikt nie potrafił o nią zadbać. Na koniec obrywałem ja i moja firma – że sprzedaję lipną nawierzchnię. To nonsens. W Gdańsku postanowiłem wszystko zrobić po mojemu.
– Co to znaczy, że po twojemu?
– Nie sprzedaję im trawy, tylko usługę. Wynająłem im płytę na pięć lat i powiedziałem: cokolwiek się z nią stanie, jest na mojej gwarancji. Ja o nią dbam. I mają teraz najlepszą płytę w lidze. Nie zarabiam na tym, bo chcę mieć reklamę. Pokazywać – patrzcie, tak wygląda boisko, gdy ktoś wie, jak się za nie zabrać. Powiem ci więcej – już teraz ci mówię, że za rok to ja dostanę światową nagrodę za najlepszą, najbardziej innowacyjną płytę na zakrytym stadionie. W Gdańsku zamontowaliśmy hybrydę, ale nie taką jak ludzie myślą. Cała trawa na zewnątrz jest naturalna, natomiast my syntetycznie wzmocniliśmy korzenie. Dzięki temu trawa trzyma się niesamowicie mocno. Owszem, czasami kawałek jej się da urwać, jak zawsze, ale bardzo, bardzo rzadko.
– Na czym polega problem z murawami w Polsce?
– Jest złożony. Przede wszystkim mało kto myśli strategicznie. To jak z butami. Możesz kupić porządne buty raz na pięć lat za 400 złotych, albo słabe buty co roku za 100 złotych. Co się bardziej opłaca? U nas wygrywa koncepcja numer dwa. Non-stop wymieniana jest trawa, zamiast zainwestować w coś lepszego. Ja przez pięć lat w Gdańsku – cokolwiek się będzie działo, koncerty, nie koncerty – trawy nie wymienię. Bo wiem, co zrobić, aby nie być do tego zmuszonym. Ponadto operatorzy stadionów przeznaczają za małe środki na utrzymanie płyty boiska. Bayern Monachium na prąd do lamp naświetlających wydał około sześć milionów złotych, a u nas cały budżet na murawę to często ok. dwieście tysięcy rocznie, wliczając w to nawożenie, sprzęt i wynagrodzenia dla osób zajmujących się murawą. W Anglii tylko manager ds. rozwoju i utrzymania murawy zarabia tyle co u nas wynosi cały budżet przeznaczony na pielęgnację płyty. Przepaść, nie ma czego porównywać. Natomiast jeśli chodzi o brak wiedzy, to dotyczy całej branży, ja sam się tego uczyłem. Nie mieliśmy w Polsce zakrytych stadionów i nie mieliśmy muraw do nich dostosowanych. Nie mamy żadnych szkół dla osób zajmujących się pielęgnacją trawy. Nikt się na tym nie znał, bo i nikt nie musiał się znać.
– Podobno chcesz taką szkołę otworzyć?
– Tak, wystąpiliśmy o dofinansowanie z Unii Europejskiej. Myślę, że się nam to uda.
– Naprawdę to aż tak skomplikowane?
– Tak, mówimy o biologii, żywym organizmie. Mamy murawy w systemie z lat siedemdziesiątych. Patrzymy na boiska w Anglii i w Niemczech i myślimy: tu trawa, tam trawa, u nas też trawa. A to zupełnie co innego. Tam wszyscy sztucznie wzmacniają korzeń, dodatkowo nawożą, naświetlają, mają wyedukowanych specjalistów, a nie ogrodników z pobliskiego osiedla.
– Kto ma teraz najgorszą płytę w lidze?
– Trudno ocenić, która jest najgorsza, bo jest ich wiele. Powiem ci coś – jeden z klubów straszył nas procesem. Daliśmy im trawę, po jakimś czasie zrobiło się kartoflisko. Typowa sprawa. Zmienili trawę, wzięli inną firmę – znowu mają kartoflisko. Mogą tak się bawić do końca świata. Tłumaczysz ludziom w czym rzecz, a oni nie chcą słuchać. Weźmy pod uwagę warstwę wegetacyjną (gleba na której rośnie trawa), to również żywy organizm, w którym miliony mikroorganizmów oddziaływają na zdrowie i kondycję murawy. U nas wszyscy uczą podejścia rolniczego, gdzie najważniejszy jest płodozmian. Na zakrytych obiektach procesy gnilne przebiegają znacznie szybciej. Jeśli w warstwie wegetacyjnej zagnieżdżą się patogeny chorobotwórcze, to możesz zmieniać trawę sto razy i za każdym razem gdy trawa zapuści korzeń, to od razu też zachoruje. Dlatego jak już dochodzi do wymiany, to trzeba też wymieniać warstwę wegetacyjną, ale to jest drogie. W Bayernie mieli problem. Jedna trawa, druga, w końcu musieli wymienić właśnie tę warstwę, bo trzymała choroby. A u nas nawet jest problem z tym, żeby taką warstwę zbadać. Jak wyślesz próbkę do analizy, to w Anglii wychodzą zupełnie inne wyniki. Zresztą, o czym my mówimy, u nas problemy są nawet z dobrym drenażem, a trawa nie lubi wody, trzeba ją szybko odprowadzać.
– Czego jeszcze brakuje?
– Płyt treningowych podgrzewanych. Gramy coraz wcześniej, a boisk treningowych nie ma. Wiele klubów ma z tym problem, piłkarze wchodzą na płytę główną, żeby potrenować. Trawa zaczyna wegetować w kwietniu. Jak ją do kwietnia zniszczysz, to już nie urośnie, bo co ma urosnąć? Będzie zdychać. Jeśli grasz mecz w lutym czy marcu, to musisz ubytki uzupełnić trawą. W tym okresie nie ma dostępnej murawy, bo leży śnieg albo ziemia jest zamrożona, to z czego uzupełnisz ubytki? A w przypadku murawy hybrydowej w Gdańsku uszkodzeń nie ma.
– Mówiąc krótko – masz wrażenie, że sprzedawałeś trawę, a obrywałeś za nieswoje winy.
– Dokładnie tak było. Dlatego teraz wolę to załatwiać kompleksowo. Jak oberwę to będę wiedział, z jakiego powodu i będę wiedział, że gdzieś popełniłem błąd. Namierzę go i więcej nie popełnię. A sprzedawanie trawy i później świecenie oczami? To tak jakbyś dawał samochód komuś bez prawa jazdy, a on potem narzekał, że ma błotnik obity.
– Strasznie się wciągnąłeś w piłkę, mimo że pieniądze robisz na sprzedawaniu trawy do klientów indywidualnych.
– Tam są pieniądze, a tu emocje, coś się dzieje. Lubię to. Tylko, że jak ja coś robię, to chcę to robić jak najlepiej. Ściągnąłem do firmy ludzi z Anglii, Irlandii, Belgii, Hiszpanii i Norwegii. Chcę być najlepszy. To znaczy moja firma teraz jest już najlepsza, ale chcę być najlepszy bez cienia wątpliwości. Niepodważalny. W ten weekend jest mecz Lechia – Legia, proszę popatrzeć na boisko. Tak samo wyglądało miesiąc temu. To się da zrobić, mało tego – to się da zrobić nawet taniej, tylko trzeba mieć otwartą głowę. W Gdańsku w trzy lata wydaliby na murawę i wszelkie opłaty tyle, co teraz wydadzą w pięć. A dodatkowo mają najwyższą jakość i mogą zaczynać rozgrywki ligowe już w styczniu! Przy takich murawach moglibyśmy ligę rozpoczynać w styczniu i może w meczach jak z Ajaksem nasze kluby miałyby większe szanse.
– No dobrze, muszę ci przyznać, że się nieźle zareklamowałeś.
– Sama prawda. Mam nie mówić prawdy, nie chwalić się? Pamiętaj – nagroda dla najlepszej płyty w Europie za rok jest moja.
Rozmawiał STAN