Światowe media znowu huczą dziś o Therese Johaug. Dla niezorientowanych – to ta niebrzydka blondynka ze zdjęcia, która strasznie szybko śmigała na nartach. Okazało się jednak, że – co za zaskoczenie! – Norweżka była na dopingu. W efekcie grozi jej wykluczenie z przyszłorocznych igrzysk olimpijskich, co Skandynawka, podobnie jak jej otoczenie, uważa za skandal. My za skandal uważamy natomiast fakt, że ta dziewczyna w ogóle jest rozpatrywana w kontekście występu w Pjongczang.

Przypomnijmy jej historię: w organizmie Johaug wykryto clostebol, który znajdował się w maści na poparzenia użytej przez Thereskę. Na jej opakowaniu znajduje się taki oto napis:
Żeby go nie zauważyć, Johaug musiałaby mieć założoną opaskę na oczy do spania podczas wcierania. Ewentualnie: przechodzić ostre zapalenie spojówek i poprosić, żeby ktoś inny użył za nią maści. Jakoś nie chce nam się wierzyć, że którakolwiek z tych sytuacji miała miejsce, więc wychodzimy z założenia że:
a) Norweżka użyła tej maści wiedząc, że zawiera niedozwolony środek
b) jest kompletną kretynką: wtarła ją sobie w usta ignorując napis z opakowania
c) jest najbardziej roztrzepaną sportsmenką na świecie: wzięła ją od lekarza nie sprawdzając zawartości
d) szprycowała się wcześniej, a cała ta historia została wymyślona, by to zatuszować
Którakolwiek z tych wersji nie jest prawdziwa, pewne jest jedno: za głupotę/oszustwo trzeba płacić. W przypadku Johaug musi to być najwyższa możliwa cena: należy bezwzględnie wykluczyć ją z igrzysk olimpijskich. Pierwotna kara jaką otrzymała, czyli trzynaście miesięcy zawieszenia, to kpina. Po tym czasie Therese zdąży wrócić do ścigania, przetrzeć się przed IO i zapewne wywalczyć w tej imprezie medal albo nawet kilka. Mamy nadzieję, że do tego nie dojdzie, że komisja dopingowa FIS, która uważa, że narciarka powinna pauzować przez 16 miesięcy, będzie konsekwentna i dociągnie sprawę do końca. I kiedy inne zawodniczki będą startować w Korei Południowej, to Johaug obejrzy ich występy na wakacjach, w telewizji. Tylko żeby nie jechała odpocząć w zbyt ciepłe miejsce: gdyby nie daj Boże się poparzyła, to jeszcze zechciałaby sięgnąć po jakąś maść…
Treść usunięta
Wygląda na taką, która lubi takie rozrywki, to spojrzenie nie może kłamać 🙂
Co za bzdety z tymi możliwymi sytuacjami. Najprawdopodobniej było inaczej: clostebol zażywała od dawna. Nie w żadnej dziwnej maści. Kiedy go wykryto w organizmie linią obrony została wersja, że clostebolu to ona nigdy, przenigdy, tylko raz się posmarowała jakąś dziwną maścią (o ja głupia ci…a) i teraz wszyscy myślą, że się szprycowałam. A ja przecież chciałam tylko ładnie wyglądać.
No rzeczywiście widać jakby nie jedno kicholem wciągała. A tak na serio wiadomym jest że szprycowała się tym środkiem a teraz ta maść to tylko słaba wymówka.
’to ta niebrzydka blondynka ze zdjęcia’
w porównaniu do Bjoergen to jak Beyonce do Grodzkiej.
tak czy inaczej, doping = dyskwalifikacja. zresztą wszystkie te biedne i chore astmatyczki powinny być, parafrazując Janka T., wypierdolone dyscyplinarnie z jakiegokolwiek udziału w jakiejkolwiek dyscyplinie sportowej.
Na szachy bym im pozwolił…
w szachy to oni grają na codzień, kombinując co zażyć, by nie wpaść.
pieprzona zaraza.
No niestety. Ostatnio w boksie jest tego wysyp.
czyli Twoim zdaniem Justyna Kowalczyk też powinna być dożywotnio zdyskwalifikowana?
nie rozumiem, Kowalczyk też 'choruje’ na astmę?
napisałeś, że „doping=(…)wypierdolone dyscyplinarnie z jakiegokolwiek udziału w jakiejkolwiek dyscyplinie sportowej” – czyli rozumiem, że również justyna Kowalczyk nie powinna była zdobyć wszystkich medali i nagród, tak? w 2005 została złapana na stosowaniu niedozwolonych środków, a jej największe sukcesy nastąpiły w i po ~2006. Trzymając się Twojej teorii te sukcesy nigdy nie powinny miały mieć miejsca, bo kiedyś była złapana na dopingu. Chyba, że „kali ukraść krowa – ok. kalemu ukraść krowa – źle”
zacznę od końca: nie, doping to jest doping. nieważne czy Polka, Norweżka, Tajka czy Cyganka. trzeba czyścić sport z tego kurestwa bez względu na narodowość/płeć/rasę i tak dalej, i tak dalej.
uważam jednak, że inaczej należy rozpatrywać sprawę 'dopingu’ Kowalczyk (wzięcie JEDNEJ tabletki z niedozwoloną substancją na ból ścięgna Achillesa*) a inaczej należy rozpatrywać sprawę watahy biegaczek, szprycujących się NON-STOP 'lekami’ na ich niby astmę. Lekami, które wspomagają oddech oraz zwiększają pojemność płuc.
zresztą polecam: http://www.mojanorwegia.pl/sport/nowy-rodzaj-dopingu-69-proc-norweskich-medali-olimpijskich-zdobyli-astmatycy-11696.html – nawet nie trzeba wchodzić, wystarczy spojrzeć na hiperłącze.
chyba sam sobie tego nie wymyśliłem, nie?
* tę informację wziąłem z neta. jeśli jest nieprawdziwa, naprostuj.
Skoro w przypadku Kowalczyk za jednorazowe wzięcie dopingu kara wyniosła 6 miesięcy, to aby było sprawiedliwie dla Johaug za jednorazowe posmarowanie się maścią również powinno być 6 miesięcy…
Na razie wychodzi, że Johaug ma być kozłem ofiarnym dla FIS (podobnie jak kiedyś Ben Johnson)…
a napisałem gdzieś, że FIS ma wypierdolić (zdyskwalifikować dożywotnio) Johaug za, jak twierdzisz, 'posmarowanie się maścią’?
a sugerowałem gdzieś, że pisałeś o dożywotniej dyskwalifikacji ?
przecież na obrazku jest skreślone słowo „Doping” – więc myślała, że to coś nie zawiera „Dopingu” …
To zdjęcie jest z twita Justyny. Inna partia maści nie zawierała informacji o dopingu
Ale już w opisie składu musiały być podane wszystkie składniki. Z tego co wiem to lekarz kadry wziąl wszystko na siebie, mówił, że on to we Włoszech kupił, a jezyka nie zna i nie przeczytał co zawiera ta maść…
Treść usunięta
Chuj z Johaug, dopóki wśród startuje Marian to nie będzie normalnej rywalizacji.
Nie ma prawa? Niby dlaczego? To ja proszę Justynę aby zwróciła swoje medale olimpijskie, bo też nie miała prawa tam startować.
Rzeczywiście, powinno się wreszcie skończyć z tą farsą i zalegalizować doping. Jak sportowcy chcą się szprycować gównem to jest to wyłącznie ich sprawa. Sport i tak nie jest sprawiedliwy. Norwedzy mają mnóstwo ośrodków szkoleniowych, wydają na narciarstwo ogromne pieniądze, raczej nikt pod tym względem im nie dorówna. Dlaczego wolno ułatwiać sobie życie kombinezonem, nartami, smarem, ale farmakologią już nie?
One wszystkie się szprycowały..to nadludzki wysiłek bez szans na 'clean’ a le co to jest przy
Rosyjskich sportowcach nie wspominając już dawne DDR…
Cały hanerykański sport zawodowy to astmatycy, chorzy na grypę itd. NHL, NBA czy NFL nie koksujesz to wypad z baru.
Pamiętam warunek występów Dream Teamu w Barcelonie. Zero kontroli antydopingowej XD
Kilka lat temu zbadano anonimowo zawodników NBA pod kątem obecności we krwi substancji psychoaktywnych. 90% spośród badanych miało we krwi metabolity marihuany, 75% kokainy. Biorąc pod uwagę fakt, że po kokainie nie ma śladu w organizmie po 2-3 dniach od zażycia ostatniej dawki oznacza to, że zawodnicy przyjmują ją regularnie.
Oczywiście przepisy NBA wykluczają traktowanie przyjmowania narkotyków jako doping, więc zawodnicy mogą je zażywać. MADE IN AMERICA.
oczywiscie pozstali sportowcy sa czysci nie uzywaja zadnych specyfikow:)