Reklama

Ronaldo ratuje Real, ale szczęśliwego zakończenia i tak nie ma

redakcja

Autor:redakcja

01 marca 2017, 23:59 • 2 min czytania 14 komentarzy

Real nie jest w najlepszej formie i nie trzeba licencji detektywa, by dojść do takich wniosków – niedawno Królewskich ogoliła Valencia, w ostatniej kolejce bliski tego samego był Villarreal. Ostatecznie cały łup wpadł wtedy jednak w ręce ekipy Zidane’a, ale jakieś wątpliwości pozostały. Dlatego dzisiejszy rywal miał być dla Realu idealny, bo Las Palmas ostatnio regularnie dostaje w czapę, nie potrafi uciułać nawet punktu już od czterech meczów. Jeśli jednak spodziewano się spacerku, to rzeczywiście Real spacerował, ale boso po rozżarzonym węglu.

Ronaldo ratuje Real, ale szczęśliwego zakończenia i tak nie ma

Taki początek drugiej połowy to był jakiś kosmos, idealne zobrazowanie stwierdzenia, że jak nie idzie, to nie idzie. Najpierw oszalał Bale, który zaliczył blackout i w jednej akcji wyprosił się z tego spotkania – najpierw pokopał po kostkach rywala, a potem go bezczelnie popchnął i sędzia zwyczajnie musiał go wyrzucić. Potem rzut karny – ręką zagrywał Ramos i arbiter raczej podjął słuszną decyzję, było widać ruch ręki do piłki, Hiszpan wykonał coś na wzór parady bramkarskiej. A jedenastkę, choć dość szczęśliwie, na gola zamienił Viera.

Koniec upokorzeń? Nie, nic bardziej mylnego – spacer poza pole karne zaliczył Navas, który być może szukał tam zgubionej monety, bo nie wyglądało na to, że piłki. Z opuszczonego posterunku skorzystał Boateng i było już 3:1 dla Las Palmas. Drużyny ostatnio regularnie przegrywającej, która przyjechała na Santiago Bernabeu, czyli stadion, gdzie nie udało się jej jeszcze zwyciężyć.

A przecież nie zapowiadało się tak źle, Real szybko wyszedł na prowadzenie, kiedy idealne podanie Kovacicia z drugej linii wykorzystał Isco. Później jednak gospodarze i goście nie odgrywali oklepanego scenariusza, gdzie faworyt strzela kolejne gole rywalowi, a ten bez większej walki się temu poddaje. Nie, Las Palmas wyrównało i to piekielnie szybko, kilkadziesiąt sekund po golu Isco władował Tanausu.

Real po bramce na 1:3 nie poddawał się i próbował zorganizować kolejną remontadę, ale długo wydawało się, że nic z tego nie będzie. Ramos trafił w poprzeczkę, kulminacją bezsilności miała być sytuacja, kiedy Aythami najpierw zablokował strzał Benzemy, a później zrobił to samo z uderzeniem Ronaldo.

Reklama

No właśnie, Portugalczyk. Na pewno nie grał dzisiaj największego meczu, ale dał Realowi choć jeden punkt – najpierw wykorzystał rzut karny, natomiast potem trafił głową po dośrodkowaniu Jamesa.

Real tylko remisuje i z jednej strony nie miał łatwo, bo sędzia był dzisiaj słabiutki (choćby bramka Moraty z drugiej połowy powinna być uznana), lecz z drugiej jednak, sam robił sobie pod górkę i nie mamy większych wątpliwości, że w Królewscy w formie by tutaj po prostu wygrali. A tak jest remis i choć kibice w Madrycie mają w pamięci zaległy mecz, to jednak na teraz oglądają plecy Barcelony.

Najnowsze

Hiszpania

Hiszpania

Dudek: Real zawdzięcza półfinał Łuninowi. Dobrze zastępuje Courtoisa

Szymon Piórek
1
Dudek: Real zawdzięcza półfinał Łuninowi. Dobrze zastępuje Courtoisa
Hiszpania

Araujo bliski przedłużenia kontraktu z Barceloną. „Idzie to w dobrym kierunku”

Arek Dobruchowski
0
Araujo bliski przedłużenia kontraktu z Barceloną. „Idzie to w dobrym kierunku”
Hiszpania

Araujo: Wolę zachować dla siebie to, co myślę o słowach Gündogana

redakcja
2
Araujo: Wolę zachować dla siebie to, co myślę o słowach Gündogana

Komentarze

14 komentarzy

Loading...