Reklama

Czy Ula znów pohula? Wyboista droga powrotna do Top 30

Jan Ciosek

Autor:Jan Ciosek

17 lutego 2017, 15:53 • 5 min czytania 5 komentarzy

Kiedy się nad tym zastanowić, trzeba przyznać, że Urszula Radwańska ma w życiu naprawdę pod górkę. Młodsza siostra tenisowej gwiazdy, zawsze ta druga, zawsze w cieniu. I choć kiedyś awansowała do pierwszej trzydziestki rankingu, to nigdy nawet się nie zbliżyła do wyników Agnieszki. Potem przyszła seria kontuzji, chorób i innych problemów, przez co dziś jest zawodniczką numer 322. w zestawieniu WTA. Czy jeszcze uda jej się nawiązać do czasów świetności?

Czy Ula znów pohula? Wyboista droga powrotna do Top 30

Obie krakowianki były cudownymi dziećmi tenisa, obie miały na koncie zwycięstwa w juniorskich turniejach wielkoszlemowych i obie osiągały numer 1 w światowym rankingu juniorek. U Agnieszki potem wszystko poszło gładko, jako mistrzyni juniorskiego Wimbledonu dostała dziką kartę do turnieju seniorek i wykorzystała ją doskonale, docierając do 4. rundy. W efekcie już jako 17-latka kończyła sezon na 57. miejscu w rankingu. Od dziesięciu lat z niewielkimi przerwami stale jest w Top 10 światowej listy. Na korcie zarobiła ponad 26 milionów dolarów, ma kilka lukratywnych kontraktów. Słowem: bajka.

Pomoc od mistrza Australian Open

U Uli nic nie szło tak szybko. Jako 19-latka zakończyła sezon na 66. miejscu, ale rok później ledwie łapała się w Top 200. Po dwóch latach przyszedł najlepszy rok w karierze i w październiku 2012 była notowana na 29. miejscu w rankingu. Wydawało się, że jest na właściwiej drodze, by dołączyć do będącej w czołowej dziesiątce siostry.

Tak się jednak nie stało, nigdy nie przebiła się wyżej. Dzisiaj na wyniki z sezonów 2012 i 13 może patrzeć jak na inną galaktykę. Jak Leeds United, dziś ze średnim skutkiem walczące w Championship, na swoje boje z Realem Madryt i półfinał Ligi Mistrzów z 2001 roku. Z tą jednak różnicą, że angielskiego klubu w Champions League w najbliższym czasie nikt się nie spodziewa, a Ula ma wszelkie papiery, by znów grać w ścisłej czołówce. Potwierdza to w rozmowie z Weszło między innymi Johan Kriek, dwukrotny mistrz Australian Open, obecnie prowadzący akademię tenisową na Florydzie.

Reklama

Młodsza z sióstr Radwańskich poprzedni sezon w zasadzie może odciąć grubą kreską i o nim zapomnieć. W lutym zerwała ścięgna w stawie skokowym na turnieju w Meksyku. Na domiar złego tamtejsi lekarze powiedzieli jej, że to nic poważnego i że zaraz wróci do gry. Dopiero gdy poleciała do USA na kolejny turniej, doktor złapał się za głowę i spytał, jak to możliwe, że ona w ogóle chodzi. Błyskawicznie wyruszyła więc do Polski na operację i długą rehabilitację. Kiedy wróciła do gry, bardzo szybko dopadły ją kolejne problemy: poważna sprawa alergiczna i mononukleoza. Przez cały rok nie dopisała prawie nic do 1,8 mln dolarów wygranych w karierze. W grudniu wreszcie była w pełni wyleczona. Wznowiła treningi najpierw na pół gwizdka, po trzy razy w tygodniu. W styczniu była gotowa do trenowania codziennie i trafiła do akademii Krieka (na zdjęciu po prawej).

ula kriek

Mam nadzieję, że to będzie mój rok i pokażę swoją prawdziwą formę. Ciężko pracuję, ale bardzo się z tego cieszę, bo ja żyję tenisem, to moja pasja – mówiła w rozmowie z Jastrząb Post.

Nowa Ula idzie po swoje

Ula trenowała w naszej akademii przez ostatnie dwa tygodnie. Trzeba pamiętać, że ona wraca do gry po kontuzji i chorobie, które zatrzymały ją na wiele miesięcy. Przede wszystkim starałem się ją przekonać, że nie może myśleć o negatywach i pytać „dlaczego ja”. Zamiast tego powinna skupić na „nowej Uli” i grać bez żadnego strachu. Po prostu powinna iść po swoje – wyjaśnia Johan Kriek w rozmowie z Weszło. – Ula już wie, jak to jest być bardzo blisko topu i zdaje sobie sprawę, co trzeba zrobić, żeby tam dotrzeć. Większość młodych zawodniczek w tourze nie ma o tym pojęcia, a to daje Polsce bardzo dużą przewagę.

Po treningach u Krieka, Urszula zagrała w małym turnieju w Surprise. W pierwszym spotkaniu wygrała w dwóch setach z Jacqueline Cako, choć w drugiej partii przegrywała już 0:3

Reklama

Prawdę mówiąc, nie sądziłem, że jest już gotowa do gry. Nie przypuszczałem, że będzie w stanie zagrać dwa sety, więc gdy zobaczyłem 0:3 w drugim, byłem pewny, że już jest po meczu. Wielkie brawa dla niej, że wyciągnęła wynik i wygrała – chwali córkę Piotr Radwański.

W kolejnej rundzie rzeczywiście jednak Uli zabrakło sił. Przegrała 4:6, 1:6 z Rumunka Adiną Cristian, 347. w rankingu. To jednak porażka bez większego znaczenia, pokazująca tylko, jak długa i wyboista jest droga powrotna na szczyt.

Top 30, a nawet wyżej

Kriek nie ukrywa, że bardzo wierzy w młodszą z sióstr Radwańskich. Zapewnia, że Polka ma wszystkie argumenty, by szybko wrócić do światowej czołówki. – Dałem Uli trochę rad taktycznych w zakresie tego, jak może wykorzystywać swoją przewagę. W tenisie tak naprawdę decydujące znaczenie ma wola zwycięstwa: moja kontra rywala. Ona ma odpowiednie narzędzia, by zniszczyć wolę zwycięstwa u rywalek – tłumaczy. – Ula to bardzo ciężko pracująca zawodniczka i jest wyjątkowo mocno skupiona na celu, jakim jest powrót na szczyt. Jeśli będzie umiejętnie korzystać ze swoich możliwości i doświadczenia, a potem połączy to z mądrym zachowaniem na korcie i dobrym wyborem turniejów, może wrócić do top 30, a nawet wyżej.

ula isia

O możliwościach córki przekonany jest także Piotr Radwański. – To, że umie grać, wiemy wszyscy. Nikt przypadkiem nie wygrywa juniorskich szlemów i nie dochodzi do Top 30. Ale żeby osiągać sukcesy w zawodowym tenisie trzeba mieć przede wszystkim końskie zdrowie. Trzeba mieć siłę na pięć meczy po trzy sety każdy, czyli tyle, co na przebiegnięcie maratonu, nie mówiąc o odpowiedniej technice – podkreśla. – Do tej pory tego Uli brakowało. Agnieszka zawsze miała szczęście, Bogu dzięki kontuzje ją omijały. Wszystko waliło w biedną Ulę. Ale to twarda dziewczyna. Wyleczyła się w stu procentach i wraca do gry. Moje marzenie o finale turnieju wielkoszlemowego pomiędzy Agnieszką i Ulą wciąż jest aktualne!

Na razie siostry Radwańskie dzieli przepaść sportowa i finansowa, choć obie są w średniej formie. Agnieszka przegrała w drugiej rundzie w Dausze, Ula w drugiej rundzie w Surprise. Pierwsza za swój występ dostała 10,915 dolarów, a druga – 430! Zdecydowanie młodsza ma powody, by gonić starszą…

JAN CIOSEK

Najnowsze

Inne sporty

Komentarze

5 komentarzy

Loading...