Kamil Stoch nie zawiódł i mimo kłopotów w pierwszym skoku wyszarpał miejsce na podium w kolejnych zawodach Pucharu Świata. To piekielnie ważne, bo w Pjongczangu wygrał depczący mu po piętach w klasyfikacji generalnej Stefan Kraft. Przewaga Polaka nad Austriakiem wciąż jednak wynosi równe sto punktów, więc generalnie nie ma się czym przejmować. No, może jedynie zniżką formy Piotra Żyły…
Olimpijski obiekt w Pjongczangu jest jedyny w swoim rodzaju. Koreańczycy igrzyska zorganizują w przyszłym roku, ale kompleks olimpijski zbudowali sobie już w 2008! Co więcej, nie popełnili błędu większości organizatorów wielkich imprez, bez sensu stawiających mnóstwo obiektów, które potem stoją puste i niszczeją. W Pjongczangu postanowiono zadziałać mądrzej – na zeskoku skoczni olimpijskich zbudowano więc… stadion piłkarski! Na co dzień gra tam drużyna Pyeongchang FC, walcząca w trzeciej lidze koreańskiej.
Stadion może pomieścić 11 tysięcy widzów, ale dziś świecił pustkami. Może i lepiej, bo olimpijska próba wypadła dla Polaków średnio. Wprawdzie Stoch skakał na swoim wysokim poziomie, po raz kolejny meldując się na podium (11. w sezonie), a Maciej Kot utrzymał solidną formę z azjatyckich konkursów i zakończył zawody na 6. miejscu (szósty jest też w generalce). O pozostałych biało-czerwonych ciężko jednak napisać coś pozytywnego. Dawid Kubacki był 19., Piotr Żyła dopiero 27., Jan Ziobro 30. A Stefan Hula, który kilka lat temu odniósł tam największy sukces w karierze, wygrywając zawody Pucharu Kontynentalnego, tym razem nawet nie awansował do drugiej serii, zajmując ostatecznie 47. miejsce.
Inaczej mówiąc: dla większości naszych reprezentantów – konkurs do jak najszybszego zapomnienia. Dobra wiadomość jest taka, że olimpijskie próby to nie jest nasza specjalność. W dwóch turniejach przed igrzyskami w Soczi nasi zajęli w sumie cztery miejsca w czołowej trzydziestce, z czego najlepsze było 17. Jak się skończyły olimpijskie zmagania w Rosji nieco ponad rok później – wszyscy pamiętamy. I nie mamy nic przeciwko temu, żeby teraz testy lepiej wychodziły innym…
Dziś poza zasięgiem był Stefan Kraft. Austriak odpalił 138 i 137,5 metra, wygrywając z przewagą prawie 14 punktów nad Andreasem Wellingerem i ponad 25 nad Kamilem Stochem!