Życie piłkarza to nieustanna walka. O miejsce w składzie, o lepszy kontrakt, o transfer do zagranicznego klubu. Niektórzy jednak mają bardziej przerąbane niż inni. Taki Bartłomiej Pawłowski. Dziś w „Przeglądzie Sportowym” zdradza, że jego cierpienia wykraczają daleko poza typowe niedole zawodowego piłkarza.

„Wstaję 7.10-7.15. Przygotowuję się do rozruchu. Biegam pół godziny. Trochę horrendalna pora, bo w Polsce o tej porze zazwyczaj śpię. Trudno się przestawić. Nie jest to zbyt przyjemne, ale taką mamy pracę.”
Gdy cały świat smacznie śpi, gdy normalni ludzie przewracają się z boku na bok, on jeden podnosi się z łóżka i biegnie. Prze do przodu, choć wiatr przeciwności wiejący mu w twarz staje się coraz mocniejszy. Nie poddaje się, niczym alpinista podczas ataku szczytowego na Mount Everest. Jak ultramaratończyk przełamujący kolejne ściany i zmierzający do mety mimo opuchniętych stóp. Niezmordowany jak Forest Gump. Heros, w którego blasku mogliby się ogrzać Herkules z Achillesem. Choć męstwem i uporem w dążeniu do celu Pawłowskiemu i tak nie mają już szans dorównać. Oczywiście można założyć, że Bartkowi chodziło wyłącznie o zmianę strefy czasowej, sugerował, że wstaje po siódmej, gdy w Polsce jest piąta (a w Londynie to nawet czwarta), ale to tłumaczenie do nas nie przemawia.
Bo bohater zdradza, że mierzyć musi się nie tylko z tymi skandalicznymi pobudkami w samym środku nocy.
To dopiero początek a nie koniec walki Pawłowskiego z otaczającym go światem. Walki, w której każdy inny byłby z góry skazany na porażkę. Na wywieszenie białej flagi z wycieńczenia. On jednak słowo „rezygnacja” już dawno wykreślił ze słownika. Z każdym słowem płynącym z ust Bartka, coraz bardziej podziwiamy jego niezłomną życiową postawę.
„Po śniadaniu zaliczam obowiązkową drzemkę. Mniej więcej godzinną. Jestem tak wypruty po tym wczesnym wstawaniu, że nie za bardzo ogarniam, co się dzieje i muszę się położyć. Komuś może się wydawać, że półgodzinny bieg to mało, a prawda jest taka, że biegnąc swoim tempem, można się zmęczyć. Cały czas trenuję indywidualnie. Trochę to monotonne. No ale swoją pracę muszę zaliczyć.”
Na szczęście wstawanie o tak „horrendalnej” porze, jak 7:15 i mordercze dwa kwadranse biegu można sobie później zrekompensować. W końcu nawet tytanom pracy potrzebna jest drzemka regeneracyjna. W innych okolicznościach zaczęlibyśmy się obawiać o zdrowie Pawłowskiego. O to, że po następny wywiad trzeba będzie podjechać do szpitala, gdzie wyląduje na skraju przemęczenia. Ale on ma zmęczenie za nic. Wie, że „pracę musi zaliczyć” i po godzinie snu wraca do akcji. Napięty grafik za chwilę znów daje o sobie znać – drzemkę trzeba przerwać, by pójść na kolejny trening. Ale on daje sobie i z tym radę. Niezłomny. Niezmordowany. Bohater.
Przypomnijmy w tym miejscu jego wyczyny, które przecież powtarza codziennie:
– pobudka o 7.10
– mordercza 30-minutowa przebieżka
– zaledwie godzinna drzemka
– kolejny trening
Normalny człowiek, ba, nawet początkujący sportowiec w tym miejscu zapewne padłby bez tchu. Ostatnim, który przyjmował na klatę takie obciążenia był chyba imiennik Pawłowskiego, Bartłomiej Grzelak, przypomnijmy jego legendarny wywiad (naszą obszerną analizę tego klasyka macie TUTAJ).
legia.com: Podczas porannych zajęć przeszedłeś testy szybkościowe. Czy trener Szul dał tobie ostro „w kość”?
Bartłomiej Grzelak: Od początku cykl treningowy jest męczący. Pierwszego dnia biegaliśmy dookoła Kanałku Piaseczyńskiego. Później było JESZCZE TRUDNIEJ. Ciężko to znoszę, ale zaciskam zęby. Wierzę, że to przyniesie efekty.
legia.com: Dzisiejsze testy różniły się jednak od dotychczasowych zajęć z Ryszardem Szulem.
Bartłomiej Grzelak: Owszem, była to inna, skrócona forma, Mam nadzieję da nam pełny obraz i pozwoli dobrze przygotować się do rundy wiosennej.
legia.com: Czy cieszysz się, że ominął ciebie bieg na 1500 metrów?
Bartłomiej Grzelak: Każdy z nas ODCZUŁ ULGĘ, że uniknęliśmy biegu na 1500 metrów. Jednak w zamian musieliśmy ZMIERZYĆ SIĘ z dystansem 600 metrów. Dostaliśmy „w kość”, bo daliśmy z siebie WSZYSTKO.
legia.com: Wcześniej biegaliście na przemian truchtem oraz sprintem. Również to mogło was zmęczyć.
Bartłomiej Grzelak: Owszem, to ćwiczenie było męczące, ale nie aż tak jak OSŁAWIONE 600 metrów. Starty, czyli sześć biegów na dystansie 30 metrów były EKSTREMALNE dla zakwaszonych mięśni. KAŻDY ODCZUWA BÓLE, ale nikomu nic się nie stało.
(…)
legia.com: Co robisz w wolnym czasie?
Bartłomiej Grzelak: Dużo śpię. Wczoraj przespałem 11 godzin, po obiedzie również znajduję czas na krótką drzemkę.
Czyli generalnie wychodzi na to, że wszyscy blondyni o imieniu Bartek w Ekstraklasie to posiadający nadludzkie zdolności superbohaterowie przerywający swój wielki bój jedynie na króciutkie drzemki. Jak regeneruje się młodszy z nich?
„Po treningu wracam do pokoju, biorę prysznic i idę na lunch. Po lunchu dostajemy trzy godziny wolnego. Człowiek może w końcu odsapnąć.”
„Po obiedzie? Siadam przed komputerem, przeglądam pocztę. Wczoraj płaciłem rachunki w Polsce. Następnie 45 minut rehabilitacji i kolejny trening.”
„Czas wolny? Idę z chłopakami pograć w FIFĘ, żeby odpocząć.”
No nie ma lekko. Gdy nawet zdarza się chwila wolnego od wycisku na treningach – przytłacza stos papierkowej roboty. Nie ma wątpliwości – gdyby nie te trzy godzinki wolnego, godzinka drzemki i trochę fify, żeby odpocząć, Bartek już dawno zatyrałby się na śmierć.
Naszym zdaniem wyjścia są dwa. Albo Pawłowski jest kompletnie oderwany od rzeczywistości, w której ludzie za głodowe pensje zasuwają do pracy na 5.00 czy 6.00 rano, by rozdawać ulotki, które i tak wszyscy traktują jak śmieci, ewentualnie zjeżdżają kilkadziesiąt metrów pod ziemię, by zasuwać w kopalni, albo jesteśmy właśnie świadkami trollingu prasowego na niespotykaną wcześniej skalę. Trudno nam przypomnieć sobie podobny materiał, w którym rozmówca wygaduje tyle bzdur, a które później ukazują się najprawdopodobniej zatwierdzone przez niego samego na łamach gazety. Bartek przez pewien czas uchodził za inteligentnego gościa, więc naprawdę nie zdziwilibyśmy się, gdyby po prostu nas wszystkich wkręcał.
W przeciwnym wypadku zalecalibyśmy mu, by w którejś z nielicznych wolnych chwil, wziął koło i pieprznął się w czoło.
Fot. 400mm.pl
Pamiętajcie że ludzie nocy nigdy nie śpią tylko robią ruchy na mieście
Wiem o co chodzi mordko, szczelne dresiki.
O takie weszło nic nie robiłem!!!11
Treść usunięta
Wiem, że sport amatorski to nie zawodowy, ale litości. Ja z kolegami po całym dniu w pracy, szkole czy uczelni potrafiliśmy biegać interwały albo trening stacyjny. Wszyscy byli mega zmęczeni, ale zadowoleni, że mogą to robić. Wiadomo obciążenia są niższe niż w Lechii, ale to przesada. Dodam jeszcze, że, o zgrozo, wstawaliśmy koło 5-6, żeby zdążyć na 8/10h w pracy. Do tego obowiązki w domu. Panie Pawłowski, prawdziwi pasjonaci robią to za darmo z uśmiechem, a Ty marudzisz, mimo wielkich pieniędzy. Żenada…
Treść usunięta
Wywiad jak wywiad – głupi, bo przesadzony w jedną stronę, ale jeszcze głupsza jest ta szyderka.
Skoro bycie piłkarzem w ekstraklasie jest według Was takie proste i niewymagające wysiłku, to czemu nikt czy to z komentujących, czy to z autorów prześmiewczych artykułów jeszcze tam nie gra? Ot, wystarczy trochę pobiegać i potrenować (według autora artykułu – wcale nie tak ciężko, wysiłek jest porównywalny, jak nie mniejszy z pracą roznosiciela ulotek, czy górników) i już – mamy polskiego piłkarza na miarę ekstraklasy!
Jak na polskie warunki masa hajsu, panienki, jakaś tam sława – żyć nie umierać! Autorze – na pewno sobie pogrywasz w piłkę amatorsko z kumplami, może najwyższa pora na zmianę profesji? Pobiegaj z rana nie pół godziny, a godzinę, trenuj dwa razy ciężej niż Pawłowski, będziesz jeszcze lepszy. Wielka kariera przed tobą!
Treść usunięta
Nie ma to jak merytoryczny argument w dyskusji. Zmasakrowałeś mnie. Zniszczyłeś. Nie potrafię nic na to odpowiedzieć.
Treść usunięta
Treść usunięta
Nadal Ci nie wychodzi. Mam nadzieję, że matura za Tobą, bo czytania ze zrozumieniem byś nie zdał. Wcale nie uważam, że sportowca nie należy krytykować nie będąc sportowcem więc nie wmawiaj mi czynów, których nie popełniłem. Nie każę też nikomu rzucać dziennikarstwa, tylko proponuję, skoro życie polskiego piłkarza jest takie proste.
Ponawiam pytanie – skoro według Ciebie polski piłkarz w ekstraklasie trenuje i męczy się mniej niż Ty – amator – czemu jeszcze nie grasz w piłkę w ekstraklasie? Wytłumacz mi to logicznie.
Wniosek jest oczywisty – albo nie masz pojęcia o czym mówisz, albo marnujesz życie zamiast zarabiać gruby hajs w ekstraklasie i to robiąc to co kochasz (jak mniemam w piłkę – jako bywalec tej strony – sobie pogrywasz).
Treść usunięta
Treść usunięta
Treść usunięta
Treść usunięta
Znasz taką mądrość życiową 10% talentu i 90% pracy? Poza tym są też i pozycje na boisku dla tych mniej utalentowanych – bramka i obrona.
Nie bedę się kłócił, czy zawód piłkarza jest cięższy, czy porównywalny do innych powszechnych. Byc może i jest, nie byłem piłkarzem, więc nie mnie osądzać. Natomiast uważam, że taki piłkarzyna zanim pożali się na swoja egzystencję, to faktycznie niech sie jebnie w czoło bo może ugryzie się dzięki temu w język. Tak zwyczajnie z szacunku do większości ludzi, którzy o takich pensjach, jakie zarabiają ci marni kopacze, to nie mogą nawet pomarzyć.
Owszem, wywiad Pawłowskiego był debilny i niepotrzebny, ale idiotyzmem jest zakładać, że życie piłkarza jest takie proste jak on w nim opisuje. Ktoś, kto tak twierdzi, nie ma zielonego pojęcia o temacie.
Treść usunięta
Treść usunięta
Treść usunięta
Pod osłoną nocy, wypuściłem bąka z procy
Matko … Gościu co ty za głupoty piszesz. Pan Pawłowski po prostu miał troche szczęścia i talentu bo rozumu już na pewno mniej, trafił na jakiegoś w miarę obrotnego menagera który pchał Go po różnych klubach a sam zainteresowany olewał wszystko i wszystkich ,teraz narzeka że musi wstać o 7.15 i biegać pół godziny…. a jego rówieśnicy mający nie raz nie dwa więcej talentu od samego zainteresowanego zapierdalają na zmiany w jakimś TESCO czy innej Biedronce a to tylko dlatego że obok podwórka na którym grali godzinami ,nie przejeżdzał jakiś wspomniany wcześniej Menager który się zainteresował gościem i postanowił zrobić z niego gwiazdy!! A ty Baranie każesz autorowi w/w artykułu zostać w wieku (domniemam) około 30 lat zostać gwiazdą ekstraklasy! ?
Abstrahując nawet od treści artykułu, to niesamowite ile można osiągnąć na samej renomie gościa, który zagrał parę meczy w Hiszpanii, grał przeciwko wielkiej Barcelonie, strzelił gola na wagę remisu z Valladolid.
Patrząc na dalsze losy tego zawodnika to scouting Malagi miał chyba do niego jakąś słabość…
Czemu ludzie są puści ? Czemu są źli i okrutni i doprowadzają wciąż do kłótni ?
Brawo WESZŁO w końcu artykuł na waszym poziomie…
Po co niby Pawłowskiemu te rękawice BRAMKARSKIE? Czyżby komuś chodziło o Drągowskiego też Bartłomieja?
Treść usunięta
A liczyłem, że nowe pokolenie będzie inne.
I jest – (tfu!) delikatniejsze i bardzo roszczeniowe
Wstawanie o 7 może być dramatem, jeżeli się ktoś późno kładzie. Piłkarz zapomniał zatem powiedzieć o której się kładzie. No i dlaczego tak późno?
I za takie artykuły Was uwielbiam!
Czytając „prasówke” byłem lekko w szoku. Co on pierdoli? Albo szydzi albo jest totalną ciota.
Człowieku ręce opadają! Wiesz ilu chłopaków czeka na szanse ,bardziej ambitnych,nawet z 3 ligi by zagryzli za podpisanie profesjonalnego kontraktu,za mozliwosc trenowania na takim poziomie. PIEPRZONY MINIMALISTA,TOTALNE AMBITNE DNO.!!!!!!!!!!!!!!!
Moim zdaniem w takich sytuacjach powinien interweniować PZPN i zakazać mu dożywotnio zajmowaniem się piłką w jakiejkolwiek roli. Oszczędzi to wielu ludziom straconego czasu i pieniędzy.
Bartuś, rozumiem Cię bardzo dobrze. Dla mnie i moich ziomków z dzielni jesteś Kozak. Tak parszywie o Tobie mogą pisać tylko ci co wstają o 8.00, lub ci których nie stać na PlayStation. Mali, zawistni, nawet nie ludzie. Bo ci, co wbijają innym szpilki, to nie ludzie są -to wilki.
Pawłowski się skompromitował, kurwa, kompletnie tym wywiadem
Treść usunięta
I to jest to 😀
Co z tego, że kilka razy kopnął prosto piłkę, dzięki czemu otarł się o poważne granie, jak gość ma mentalność typowego Zdzicha z boku socjalnego? Klapki na oczach, on jest najmądrzejszy, najlepszy, a reszta to nierozumiejący jego trudów, potrzeb debile. Nie, w 2017r. nie może być kopaczy wyjętych rodem z lat 80/90. to się nie dzieje naprawdę…
Treść usunięta
tam na końcu aż się prosiło o słowo ”pierdolnął”
Powinniście napisać ostrzeżenie, że od czytanie tych kretynizmów można dostać raka. Jak dla mnie to rozwiązać kontrakt ze względu na nieujawnioną kontuzję mózgu i niech popracuje nieco jak zwykły człowiek.
Co za człowiek.Zarabia tyle kasy,robi to co lubi,trenuję a poza tym ma czas wolny.To jest lajt a nie jakieś ciężkie wyrzeczenia.Powinien się cieszyć że mu się udało,nie zatrzymała go kontuzja itp.
Przykre jest to ,że wielu piłkarzy ciężko pracowało.Poświęcało piłce wszystko a kariery już w młodym wieku nie mogli kontynuować ze względu na ciężką chorobę bądz kontuzję.Tak było ze mną.A tutaj taka pizdeczka Pawłowska cierpi bo sobie pobiega 30 minut rano a potem pójdzie na trening.Mając regenerację,masaże i treningi ułożone przez specjalistów.
I teraz porównać do z graczami NBA, którzy przez kilka miesięcy w roku grają praktycznie co 3 dni, cały czas są w trasie i do tego jeszcze treningi. Co by taki Pawłowski zrobił…
W końcu ktoś odważył sie opowiedzieć o mrocznych scenach korpofutbolu. Takie mordercze obciążenia już nie wiele mają wspólnego ze sportem, Bartku szanuję i podziwiam Twój wysilek. Najgorsza jest ta zmowa milczenia w środowisku gdzie każdy oprócz Bartka boi się odezwać.
olkiewicz, czy inna kurwo, któa to napisałaś, nigdy nie będziesz Polakiem