Reklama

Rok? Szmat czasu. Spytajcie Legii i Piasta

redakcja

Autor:redakcja

11 grudnia 2016, 12:53 • 3 min czytania 0 komentarzy

Niemal dokładnie rok temu, bo 13 grudnia 2015, Piast zagrał z Legią przy Łazienkowskiej drugi mecz przeciwko temu zespołowi w sezonie zasadniczym. Gliwiczanie pojechali do Warszawy jako lider i zespół z szokującymi, mistrzowskimi aspiracjami. Ba, pojechali po trzy punkty, strasząc przyszłego mistrza kraju ofensywą zdolną do strzelenia 16 goli w 6 poprzednich meczach. Dziś mamy 11 grudnia 2016. To Legia przyjeżdża do Piasta i to ona pręży muskuły, udowadniając, jak wiele w futbolu można zmienić w zaledwie jeden rok.

Rok? Szmat czasu. Spytajcie Legii i Piasta

Do Gliwic nie przyjeżdża już zespół tracący do ekipy ze Śląska pięciu punktów, jakim Legia była w tamten grudniowy wieczór, a uczestnik fazy grupowej Ligi Mistrzów. Drużyna, która strzeliła cztery bramki Realowi Madryt, cztery Borussii Dortmund i która wykopała z pucharów Sporting Lizbona. Mechanizm, który napędza na lewej stronie obrony nie solidny ligowiec Brzyski, a gość pozyskany z klubu Bundesligi. Który na kierownicy ma już nie obrażonego na cały świat Ondreja Dudę, a faceta, który pograł co nieco w Premier League i który przyszedł do Legii bezpośrednio z Norwich, które przecież w tejże Premier League rok temu występowało. Nagrodzonego zresztą niedawno za najpiękniejszego gola kolejki Champions League strzelonego Realowi Madryt.

Przyjeżdża też – co Piasta zdecydowanie boli najbardziej – mistrz Polski. Mistrz, którego zapach w Gliwicach w pewnym momencie wlatywał każdym oknem, gdy tylko uruchomiło się choćby funkcję mikrowentylacji. A który ostatecznie zmienił się w wicemistrza, co i tak nie było najgorszą z rzeczy, jakie spotkały gliwiczan.

Reklama

Bo tak jak dla Legii ostatnich dwanaście miesięcy było jak piękny sen, tak przypomnijmy, jak one wyglądały dla Piasta. Jak bardzo kontrastowały z bajkową (choć rozpoczętą jak najgorszy koszmar) Ligą Mistrzów. Z wiosennym przedłużeniem pucharowej przygody. Z krajowym dubletem, który pod koniec ubiegłego sezonu stał się udziałem dzisiejszego rywala:

– fatalne zimowe transfery – ktoś jeszcze pamięta, że w Piaście byli tacy ludzie jak Ipsa czy Karasausks?
– utrata przewagi nad Legią jeszcze w sezonie zasadniczym, przez co mecz „o tytuł” Piast musiał zagrać przy Łazienkowskiej
– bolesne 0:4 w najważniejszym meczu sezonu, właśnie z Legią
– odejście filarów zespołu – Vacka i Nespora – i brak odpowiednich zastępców, spowodowany też ciągnącą się w nieskończoność wiarą, że przynajmniej jeden jeszcze do Gliwic wróci
– szwedzki eurowpierdol jeszcze zanim puchary dla Piasta na dobre się rozpoczęły
– odejście Radoslava Latala
– powrót Latala
– seria ośmiu meczów bez wygranej, będąca udziałem i Latala, i jego tymczasowego zastępcy Jiriego Necka

I choć – w dużej mierze dzięki nienajgorszej wiośnie – w tabeli ujmującej okres od tamtego meczu sprzed roku aż do dziś nie wygląda to tak tragicznie, bo Piast jest w niej siódmy…

Zrzut ekranu 2016-12-11 o 11.17.00

…to i tak nie sposób oprzeć się refleksji, że dwaj dzisiejsi rywale są najlepszym przykładem na to, jakim ogromem czasu jest w piłce nożnej jeden rok.

cHIcyHe

Reklama

fot. FotoPyK

Najnowsze

Komentarze

0 komentarzy

Loading...