Podczas trzech ostatnich ligowych meczów Wisły kibice obejrzeli dziewiętnaście goli. Pod rządami Radosława Sobolewskiego Wisła zanotowała wyniki 2:6, 5:1, 4:2 – trener “Sobol” nie wygląda na nudziarza. Ostatnie dwa starcia Ekstraklasy przy Reymonta? Hattricki Boguskiego. A przecież na Reymonta przyjeżdża Lechia, lider tabeli, ekipa, która naprawdę potrafi grać w piłkę. Słowo dajemy – ten mecz zapowiada się tak dobrze, że kierując się pokrętną ligową logiką pewnie skończy się na 0:0 z dwoma celnymi strzałami przez cały mecz.
Piotr Nowak słusznie pyta: “nie wiemy z którą Wisłą przyjdzie grać – czy tą ze Szczecina czy tą z Krakowa”. Rozwiewamy wątpliwości: tak jak w Szczecinie już Biała Gwiazda nie zagra, owszem, bywało lepiej kadrowo, ale bez przesady. Przynajmniej z przodu Sobolewski powinien mieć względny komfort i paru ludzi, którym nie przeszkadza piłka. Oczywiście inaczej wygląda to w tyłach, bo z całym szacunkiem dla młodych stoperów Wisły: wciąż jeden Głowacki pewniejszy niż ta dwójka razem. Lechia nie trafi dzisiaj na mur nie do przejścia, co na pewno jasne jest też dla Sobola – jedyna sensowna taktyka więc to atakować, atakować, atakować. Liczyć na to, że z tej nieustannej wymiany ciosów wyjdzie się zwycięsko.
Lechia na swój sposób zostanie postawiona w nowej sytuacji. Owszem, liderem nie jest od wczoraj, parę razy jechała na wyjazd jako faworyt. Ale wystarczy spojrzeć na statystyki bramek: u siebie 20-11. Na wyjeździe? 8-8. Piotr Nowak może i ma rację, gdy mówi, że zarówno Wisła jak i Lechia lubią grać piłką, niemniej bezwzględnie na wyjazdy lechiści zabierają raczej broń skrytobójcy niż CKM.
Naszym zdaniem najprawdopodobniejsza jest powtórka środowego scenariusza. Wisła będzie waleczna, Wisła będzie stwarzać sobie sytuacje i Wisła będzie strzelać. Ale jeśli nie zdarzy się cud zmieniający Żemłę w Nestę, to Lechia będzie miała zbyt łatwą drogę do bramki by to nadrobić.
Z drugiej strony, dla Wisły taka wymiana ciosów to ostatnio chleb powszedni. Na swój sposób – będą górować doświadczeniem. Frustrację za porażkę z Lechem też trzeba gdzieś wylać, na pewno wyjdą więc na boisko z podwójną motywacją.
Fot. FotoPyK