Cieszę się, że mimo tego co się stało, atmosfera w reprezentacji i wokół niej znowu jest dobra. Owieczki zbłądziły, my – tak uważam – stanęliśmy na wysokości zadania i sprowadziliśmy je z powrotem na właściwą drogę. Pewne sprawy zostały wyjaśnione. Dzisiaj znowu mówimy o tym, że chłopaki zapierniczają, a nie drinkują. Jestem przekonany, że tak już pozostanie – mówi w Przeglądzie Sportowym Zbigniew Boniek.
FAKT
Lewy wyznacza nowe granice.
Jestem pewien, że wkrótce pobije mój rekord. I jeszcze kilka innych – tak Włodzimierz Lubański, najlepszy strzelec w historii reprezentacji Polski, skwitował dwa trafienia Roberta Lewandowskiego przeciwko Rumunii. Kapitan biało-czerwonych wciąż przesuwa granice swoich możliwości. Gdzie są limity „Lewego”? (…) Jeden rekord Lubańskiego pobił już w Bukareszcie. Legendarny snajper w el. MŚ 1970 po pierwszych czterech meczach miał na koncie 6 goli, Robert zanotował o jedno trafienie więcej, będąc liderem klasyfikacji strzelców eliminacji do mundialu w Rosji. – To klasa światowa. W następnych latach będzie przełamywał kolejne bariery. Stawiam, że jego licznik zatrzyma się w okolicach sześćdziesiątki – dodaje Lubański.
Dziś gramy ze Słowenią, szansę dostaną rezerwowi.
Nawałka sprawdzi Łukasza Teodorczyka z Anderlechtu oraz Kamila Wilczka z Broendby Kopenhaga. W innej reprezentacji czołowi strzelcy ligi belgijskiej czy duńskiej raczej mieliby miejsce w podstawowej jedenastce, ale w polskiej drużynie konkurencja jest olbrzymia. Nawałka do tej pory nie szukał napastnika numer trzy – kiedy dawał odpocząć Lewandowskiemu, na pozycji numer dziewięć wystawiał Milika.
Skład prognozowany przez Fakt: Szczęsny – Bereszyński, Pazdan, Cionek, Jędrzejczyk – Błaszczykowski, Krychowiak, Mączyński, Zieliński, Kapustka – Teodorczyk
A co w lidze? Przede wszystkim Kucharczyk stracił moc.
Michał Kucharczyk przez półtora miesiąca leczył kontuzję pięty, a po powrocie do kadry Legii musi pogodzić się z rolą zmiennika. Skrzydłowy od 14 października, gdy wrócił na boisko, rozegrał sześć meczów, w których nie strzelił gola i zaliczył tylko asystę. (…) – Krytyka? Zawsze byłem tym najgorszym na boisku, nawet jeśli dawałem dużo zespołowi. Byłem krytykowany, jestem i będę przyzwyczaiłem się do nagonki. Nie jestem osobą medialną, nie bazuję na technice. Ludzie piszą masę krytycznych uwag odnośnie mojej postawy i w ten sposób w jakiś sposób dowartościowują siebie – przyznaje legionista.
GAZETA WYBORCZA
Michał Szadkowski komentuje: Polska ciągle frunie.
Od czasu, gdy reprezentacją rządzi Adam Nawałka, każdego roku oglądamy zespół lepszy niż w poprzednim. Jeśli się nic nie zmieni, to Polska awansuje na mundial, a jej celem w Rosji będzie najlepszy wynik od 1982 roku. – Rumunia zagrała dobrze, ale my byliśmy nie do zatrzymania – mówił selekcjoner po piątkowej wygranej 3:0 w Bukareszcie. Tego zwycięstwa nie sposób nie docenić. Polacy rozbili finalistów Euro 2016, wygrali pierwszy od dziesięciu lat wyjazdowy mecz o stawkę z cenionym rywalem. Wagę tego wyniku zrozumiemy jednak dopiero, gdy przypomnimy, że na początku pracy Nawałki – we wtorek mijają trzy lata od jego debiutu – Polska przegrała 0:2 sparing ze Słowacją. Drużyna nie miała pomysłu na ofensywę, gole traciła po fatalnych błędach, została wygwizdana przez kibiców. Od tamtego strasznego wieczoru we Wrocławiu do triumfu w Bukareszcie kadra przeszła długą drogę. Nic się nie działo błyskawicznie, to był rozwój na modłę beenhakkerową – krok po kroku. Najpierw selekcjoner musiał się przekonać, że wokół polskich ligowców mocnego zespołu nie da się zbudować. Kilka meczów zajęło mu dojście do wniosku, że Robert Lewandowski potrzebuje partnera w napadzie. W eliminacjach Euro 2016 Nawałka nauczył zespół atakować, tuż przed samym turniejem – bronić. Do znudzenia powtarzał, że drużyna nieustannie się rozwija, ale wciąż ma jeszcze potencjał. A na boisku piłkarze potwierdzali, że ma rację.
Arcypolski rok 2016 – to już z kolei Rafał Stec.
Jeszcze przed nami ostatnie podrygi piłkarzy w sparingu ze Słowenią, jeszcze półtora miesiąca kopania w klubach, ale rok reprezentacji Polski można już podsumowywać – piątkową wiktorią w Bukareszcie zakończyła wszak granie nietowarzyskie, o stawkę. Można i zarazem aż strach podsumowywać, skoro był on, jak się okazuje po przejrzeniu globalnych danych, jeszcze wspanialszy, niż nam się zdaje. (…) Gdybym zatem spróbował zhierarchizować europejski futbol reprezentacyjny w roku 2016, niechybnie oberwałbym po łbie właśnie balonem – ćwierćfinałowy popis Polaków na mistrzostwach kontynentu sytuuje ich przecież na miejscach 5-8, a jeśli dołożymy jeszcze pozycję lidera grupy w jesiennych eliminacjach mundialowych, to wznoszą się oni na pozycje 5-7 ex aequo z Belgią i Włochami, a jeśli przypomnimy sobie, że ulegli na tamtym turnieju w rzutach karnych późniejszej złotej medalistce Portugalii, to z czystym sumieniem możemy obwieścić, że drużyna pana trenera Adama Nawałki jest aktualnie piątą najsilniejszą w Europie. Że nie znajdziemy na świecie nikogo, kto przed zderzeniem z nią czułby się zdecydowanym faworytem.
SUPER EXPRESS
Nie jestem lizusem, chciałem podziękować – mówi Kamil Grosicki, który przebiegł 47 metrów w 6,7 s.
Szybciej biegłeś z piłką do bramki czy z radości do trenera Nawałki?
– Ta cała akcja to był ułamek sekundy. Zobaczyłem, że jest miejsce, to pobiegłem szybko i strzeliłem bramkę. A po chwili cieszyłem się z niej z trenerem. Ma duży udział w tym, jak rozwinęła się moja kariera. Dał mi dużo zaufania i będę mu się odwdzięczać. Nie jestem jakimś lizusem, ale naprawdę dużo mu zawdzięczam.
Z jakiegoś konkretnego powodu pobiegłeś do trenera?
– Nie, to po prostu było podziękowanie za to, że tak mi ufa i w trudnych momentach zawsze potrafi ze mną porozmawiać. Nigdy nie odstawia mnie po słabszym meczu, zawsze we mnie wierzy. Dlatego tę bramkę mu zadedykowałem.
Skład na dziś według Superaka? Od tego od Faktu różni się na dwóch pozycjach – nie Cionek, a Lewczuk i nie Kapustka, a Grosicki.
To dla Ciebie, Polsko – taki tytuł ma materiał z Robertem Lewandowskim. Kolejna rozmówka.
Przede wszystkim – jak się czujesz?
– Teraz już wszystko jest OK, ale przez pierwszych parę minut nie za bardzo wiedziałem, co się dzieje. Nic nie słyszałem. Ale powoli dochodziłem do siebie. Na szczęście nic wielkiego się nie stało. Petarda wybuchła naprawdę blisko. I nie chodziło tylko o dźwięk, zadziałało to także na oczy. Potrzebowałem paru minut, żeby dojść do siebie.
To najlepszy wyjazdowy mecz kadry od lat?
– Wygraliśmy niedawno na wyjeździe z Gruzją 4:0, ale ranga przeciwnika była zupełnie inna. Poza tym w tamtym meczu strzelaliśmy gole ze stałych fragmentów, a tutaj z akcji. Powinniśmy teraz iść za ciosem. Nie możemy spocząć na laurach, tylko iść dalej i być przygotowanym na to, że kolejny mecz może być jeszcze cięższy.
PRZEGLĄD SPORTOWY
Na okładce Błaszczykowski.
Wygrajcie na koniec dobrego roku – apeluje PS.
Trener, jak diabeł święconej wody, unika konkretnych odpowiedzi dotyczących zestawienia składu na towarzyski mecz ze Słowenią. Zdradził jedynie, że po 45 minut zagrają bramkarze (nie podał nazwisk, ale chodzi o Wojciecha Szczęsnego i Artura Boruca) oraz w trakcie spotkania dokona sześciu zmian, czyli tylu, ile dopuszcza limit. Na wszystkie inne pytania dotyczące spraw personalno-taktycznych odpowiedzi będą znane dopiero w poniedziałek wieczorem. Po fantastycznym zwycięstwie 3:0 w Bukareszcie, gdzie reprezentacja wreszcie zagrała na poziomie z mistrzostw Europy, Nawałka odetchnął i nawet się uśmiechnął. Po październikowych zawirowaniach i przesileniu, o którym wspominał selekcjoner, do zespołu wreszcie wróciły koncentracja i mobilizacja na najwyższym poziomie.
Zbigniew Boniek w rozmowie z Michałem Guzem stwierdza: Owieczki zapierniczają, nie drinkują.
Czy przed startem eliminacji wziąłby pan w ciemno 10 punktów w 4 meczach? I to jeszcze w takim układzie, że jedyny remis został wywalczony z zespołem, który i tak nie powinien się liczyć w walce o awans?
– Patrząc na bilans, zaczęliśmy te eliminacje równie dobrze, jak kwalifikacje do EURO 2016. Nawet mniej chodzi mi o konfigurację, w której ograliśmy groźne Danię i Rumunię, a zgubiliśmy dwa punkty w Kazachstanie. Jestem przede wszystkim zadowolony z gry. Reprezentacja pokazała, że dalej się rozwija jako zespól. W Bukareszcie kontrolowaliśmy mecz. Nikt nie ma prawa się doczepić, szukać na siłę jakichś “ale”.
(…)
Kogo polscy piłkarze zasponsorowali karami za niewłaściwe zachowanie na poprzednim zgrupowaniu? Miało nie być nazwisk ani kwot, ale może dowiemy się komu potrzebującemu pomogli?
– O pewnych rzeczach się nie mówi. Do prawdziwego pomagania ludziom potrzebującym nie jest konieczne afiszowanie się na jaki konkretnie cel poszły środki i ile. Nie będziemy się tym chwalić. Cieszę się, że mimo tego co się stało, atmosfera w reprezentacji i wokół niej znowu jest dobra. Owieczki zbłądziły, my – tak uważam – stanęliśmy na wysokości zadania i sprowadziliśmy je z powrotem na właściwą drogę. Pewne sprawy zostały wyjaśnione. Dzisiaj znowu mówimy o tym, że chłopaki zapierniczają, a nie drinkują. Jestem przekonany, że tak już pozostanie.
Skrzydłowy Legii bez mocy. Szersza wersja niż w Fakcie.
Obecna sytuacja Kucharczyka zrobiła się nieciekawa, bo jego konkurenci do miejsca w pierwszej jedenastce spisują się bez zarzutu. W ostatnich miesiącach zawodnik mógł się odzwyczaić od bycia rezerwowym, ale jego problemem okazał się ofensywny kłopot bogactwa trenera Jacka Magiery. W poprzednich sezonach Legia grała systemem z klasycznymi skrzydłowymi, a wychowanek Świtu Nowy Dwór Maz. idealnie pasował do takiej taktyki. Jego atutem jest przede wszystkim dynamika, dlatego kolejni trenerzy z niego korzystał. Magiera postawił na bardziej kombinacyjne rozgrywanie akcji, a na boku ustawia Guilherme i Miroslava Radovicia. Obaj grają bardzo dobrze, są kreatywni, dlatego Kucharczyk stał się dżokerem.
Przeczytać też tutaj możemy o problemach Cracovii w ataku, rehabilitacji Rafała Pietrzaka, ogłoszeniu o pracę jako Dyrektor Biura Prasowego w Górniku Zabrze. Z kolei Michał Helik jest bliski powrotu.
Piętnastego października Piast Gliwice podejmował w lidze Ruch, spotkanie zakończyło się wynikiem 2:1, a Michał Helik cały mecz przesiedział na ławce rezerwowych. 21-latek jednak wcale nie narzekał, bo dla niego był to powrót do kadry meczowej po 498 dniach. Przez tak długi czas leczył skomplikowaną kontuzję kolana. Na drugi dzień po meczu z Piastem zagrał 45 minut w starciu IV-ligowych rezerw z GKS II Katowice. – Głód gry był u mnie tak duży, że gdy wyszedłem już na boisko, myślałem tylko o piłce, cieszyłem się nią – mówił. Od tamtej pory Helik rozegrał dwa pełne spotkania w drugim zespole. W minioną sobotę wystąpił przeciwko Górnikowi Piasek (2:1). W obydwóch starcia wypadł bardzo dobrze. W ekstraklasie rosły stoper po raz ostatni grał na początku czerwca ubiegłego roku.