Reklama

Ronaldo zły po zmianie, to Ronaldo dla Borussii bezlitosny?

redakcja

Autor:redakcja

27 września 2016, 13:08 • 5 min czytania 0 komentarzy

Borussia Dortmund zaczyna Ligę Mistrzów na serio – trudno przecież powiedzieć, że mecz w Warszawie był dla Niemców poważną przeprawą, bardziej treningiem przed czekającymi wyzwaniami. To musi być dla nich właściwie rollercoaster, bo dwa tygodnie temu przeszli próbę najłatwiejszą z możliwych, a dziś czeka ich już najtrudniejsza, z obrońcą trofeum, Realem Madryt.

Ronaldo zły po zmianie, to Ronaldo dla Borussii bezlitosny?

Spotkania tej dwójki w najnowszej historii Ligi Mistrzów to zawsze historie fenomenalne, trzymające w napięciu do samego końca. Nie ma nawet sensu przypominać szczególnie dokładnie dwumeczu z sezonu 12/13, bo był dla nas wyjątkowy – Lewandowski praktycznie sam zaorał Królewskich w Dortmundzie i pewnie do dziś wraca w koszmarach Pepe. Rok później znów dostaliśmy fantastyczne 180 minut, znów obejrzeliśmy pogoń, choć tym razem goniła Borussia. Była o włos od niemożliwego, czyli odrobienia 0:3 z Santiago Bernabeu. Można powiedzieć „o włos”, ale można też stwierdzić – „o większe ogarnięcie Mkhitaryana”, bo Ormianin w rewanżu partolił niemożliwie, nie trafiając choćby na pustą bramkę.

To już jednak przeszłość, dziś obie ekipy zaczną pisać nową opowieść. Real podchodzi do tego spotkania po dwóch remisach w lidze, co jest dla tego klubu wynikiem nie do przyjęcia – w Hiszpanii, żeby myśleć o mistrzostwie trzeba punktować za trzy seryjnie i chyba tylko większe straty po stronie Barcelony sprawiają, że w Madrycie wciąż panuje względny spokój. Choć do zgrzytu jednak doszło – Ronaldo został zdjęty przez Zidane’a z boiska, a przecież Portugalczyk opuszcza murawę przedwcześnie raz od wielkiego dzwonu. I najczęściej decyduje o tym sam, jednak w meczu z Las Palmas na to kompletnie nie miał ochoty, co zresztą dobitnie pokazał.

– Wszystko jest w porządku. Wszyscy piłkarze schodzący z boiska są wściekli. Myśleliśmy o meczu z Borussią Dortmund. Trzeba to zrozumieć. Podjąłem tę decyzję kierując się dobrem zawodnika. Nie zmieniłbym niczego. Mówi się o tym więcej niż o samym meczu. Jestem spokojny. Nie jestem głupi, a Cristiano to inteligentny facet. Jesteśmy w Realu w tym samym celu – stwierdził Zidane na konferencji pomeczowej. Cóż, chyba nic innego powiedzieć nie mógł, każda wypowiedź w innym tonie mogłaby dolać oliwy do ognia. A tak, choć Ronaldo pewnie wciąż jest wściekły, tę złość może pokazać na boisku i wyładować się na Borussii.

Reklama

Borussii, która do starcia przystąpi w nastroju wręcz sielankowym. Mecz z Legią dał im masę pewności siebie i po powrocie z Polski wygrali wszystkie trzy mecze, dwukrotnie lejąc rywali niemiłosiernie. O ile szóstkę przeciwko Darmstadt można było nawet przewidzieć, to rozniesienie 5:1 Wolfsburga na wyjeździe robić wrażenie już musi. Dortmund jest więc w humorze świetnym, co widać choćby po kibicach, którzy niejako wybaczyli Goetzemu transfer do znienawidzonego Bayernu. W meczu z Freiburgiem, jego pierwszym u siebie po powrocie, przy zejściu z boiska dostał burzę braw.

Dla mnie był to bardzo emocjonalny mecz, po którym nie wiedziałem, czego się spodziewać. Ale jestem bardzo, bardzo szczęśliwy. Reakcja kibiców w trakcie zmiany była wspaniała. To dla mnie emocjonalna i piękna chwila – powiedział piłkarz po meczu.

Borussia przynajmniej do 20:45 będzie więc w nieco lepszym humorze, ale znów nie można powiedzieć, że Real przyjedzie z wielkim grymasem – mieli malutki zgrzyt, ale w porównaniu do tego, co potrafiło się dziać wcześniej w tym klubie, to naprawdę jest nic, bez wpływu na postawę w dzisiejszym meczu.

*

Co w innych spotkaniach? Warto zainteresować się starciem Monaco z Leverkusen, gdzie bohater Księstwa z ostatniej kolejki ligowej – Kamil Glik, powalczy o kolejne punkty w europejskiej elicie. To jedyny mecz, poza spotkaniem w Dortmundzie, gdzie spotkają się finaliści Ligi Mistrzów z przeszłości – Monaco grało o to trofeum w 2004 roku, Leverkusen dwa lata wcześniej. Dziś naturalnie cele obu ekip są inne, rywalizują przede wszystkim o wyjście z grupy i lepiej za robotę zabrała się ekipa Glika, bo wygrała trudny wyjazd w Londynie, kiedy Aptekarze tylko zremisowali z CSKA. Jeśli i tym razem zespół z Księstwa sięgnie po trzy punkty, będzie na naprawdę dobrym kursie po awans.

Kamil króluje dziś w L’Equipe, choć mamy nadzieję, że to nie on ma problemy z matmą, a redaktor.

Reklama

Innego Polaka zobaczymy też w Sewilli, gdzie jedzie Rybus ze swoim Lyonem. Na razie Maciek ma z Ligą Mistrzów dobre wspomnienia, bo mecz z Dinamem Zagrzeb był dla jego zespołu łatwy, a on sam zanotował dobry występ. Teraz poprzeczka wisi jednak wyżej, choć Sevilla gra w lidze w kratkę, to ma już chyba dość wygrywania Ligi Europy i chce zostać w klasie wyżej jak najdłużej, czyli po prostu awansować z grupy.

Z kolei w Zagrzebiu mogą się martwić, żeby nie skończyć jak Legia z Dortmundem – przyjeżdża do nich bowiem Juventus, nieco podrażniony po remisie z Sevillą. A skoro Lyon potrafił zapakować Chorwatom trójkę, to dużo mocniejsza Stara Dama może być jeszcze mniej delikatna. – Wygranie na wyjeździe w Europie, gdziekolwiek, jest wyzwaniem – powiedział Massimiliano Allegri, ale trudno to wziąć za coś innego, jak kurtuazję.

Ciekawie może być w Moskwie, nie tylko na boisku – angielscy i rosyjscy kibice nie darzą się bowiem wielką sympatią, służby mogą mieć trochę roboty:

No i zostaje jeszcze Leicester – już widać, że Premier League będzie dla nich w tym sezonie piekielnie trudna, ale w Lidze Mistrzów są na razie z przodu. Grupę mają dość łatwą, ostatnio ograli 3:0 Brugię, teraz przyjeżdża rywal trudniejszy, Porto, ale znów bez przesady – jak najbardziej do ogolenia. Tym bardziej, że Lisy mają w swoim składzie Slimaniego, zwanego wcześniej w Portugalii pogromcą Smoków, bo w sześciu meczach ligowych załadował im sześć bramek.

Widać ekscytację po piłkarzach, będą w końcu pisać historię tego klubu, wystąpią w pierwszy meczu Ligi Mistrzów na King Power Stadium w historii.

*

mecze

Źródło: www.flashscore.pl

Najnowsze

Liga Mistrzów

Komentarze

0 komentarzy

Loading...