Reklama

Strażak na własnych zasadach. Jakim człowiekiem jest Jacek Magiera?

Piotr Tomasik

Autor:Piotr Tomasik

20 września 2016, 13:50 • 12 min czytania 0 komentarzy

W czerwcu zeszłego roku Jacek Magiera pożegnał się z Legią Warszawa. Klubem, w którym spędził 18 lat życia. Jako piłkarz, wychowawca młodzieży, współtwórca klubowych struktur, wieloletni członek sztabu pierwszego zespołu czy trener rezerw. Gdyby chciał, już dawno do tej długiej listy moglibyśmy dopisać jeszcze „szkoleniowiec pierwszej drużyny”, ale nigdy nie interesowała go funkcja strażaka. Krążyły różne wersje wydarzeń, to na pewno nie było pożegnanie wolne od niesnasek, ale Magiera na każdym kroku podkreślał: „rozstaliśmy się w zgodzie”. I to, że kiedyś chciałby do Legii wrócić. Miał tylko jedno „ale”: – Jeśli miałbym coś takiego osiągnąć, to na własnych zasadach. 

Strażak na własnych zasadach. Jakim człowiekiem jest Jacek Magiera?

Zapewne nie spodziewał się, że nastąpi to tak szybko, a już na pewno nie, że dojdzie do tego w takich okolicznościach. Chcąc, nie chcąc będzie tym strażakiem, ale z ogniem zaprószonym przez Besnika Hasiego będzie walczył jednak na własnych zasadach.

Teoretycznie nie trzeba go szczególnie przedstawiać, bo w środowisku funkcjonuje nieprzerwanie od lat 90. Większość z was ma pewnie też wyrobione zdanie na jego temat. Ale na pewno nie zaszkodzi wsłuchać się w opinie ludzi, którzy znają go nie tylko z wywiadów i szklanych ekranów. Bo Jacek Magiera to wbrew pozorom bardzo złożony temat.

Na początek dwie scenki.

Pierwsza: czasy wypożyczenia do Łodzi. O tamtym Widzewie nieprzypadkowo mówiono: „nikt ci nie da tyle, ile Widzew obieca”. Piłkarze mieli problem z doproszeniem się o pieniądze, a Magiera, choć z drużyną trenował od kilku tygodni, nie mógł nawet doprosić się kontraktu. Pewnego dnia zameldował się w klubowym sekretariacie, poprosił o możliwość skorzystania z komputera i… napisał swój kontrakt sam. Prezes klubu podpisał się pod dokumentem bez czytania, pewnie nawet ucieszył się, że sprawa załatwiła się sama. Sęk w tym, że Magiery nie docenił. W umowie zawarty został bowiem zapis, który zagwarantował piłkarzowi wypłatę wszystkich pieniędzy bez wielomiesięcznej batalii o każdy grosz. Jeśli Widzew nie zapłaciłby sam z siebie, to należna suma zostałby odliczona od pieniędzy, które łódzki klub miał otrzymać za przejście do Legii Tomasza Łapińskiego.

Reklama

Druga: rok 2005, w Legii spotykają się 28-letni Magiera i 17-letni Maciej Korzym. Trzeba rzec, że nauczyciel i uczeń, ale nie chodzi tu tylko o naukę prostego kopania piłki. Nauczyciel i uczeń również w sensie szkolnym. To chyba jednak rzadko spotykana sytuacja, by jeden kolega z zespołu robił drugiemu… klasówki. A Korzym wyciągał karteczkę i głowił się nad pytaniami Magiery. Wiedział, do kogo zgłosić się po korepetycje – nowy trener Legii z wykształcenia jest historykiem, studia ukończył jako czynny piłkarz, krążąc pomiędzy treningami na trasie Warszawa-Częstochowa. W ich ramach uczył też w szkole. Temat pracy magisterskiej obronionej pomiędzy zgrupowaniami w przerwie zimowej: „Historyczna i heraldyczna emblematyka na podstawie klubów piłkarskich”. Przedmiotem analizy było 6609 klubowych herbów.

Tak, łatka osoby nie do końca pasującej do środowiska piłkarskiego bynajmniej nie przylgnęła do niego przez przypadek. Mocno na nią zapracował.

WARSZAWA 13.12.2015 SWIADOMA PODROZ PRZEZ KARIERE - KONFERENCJA PRASOWA DLA PILKARZY, TRENEROW I SPORTOWCOW --- AWARE JOURNEY THROUGH CAREER - PRESS CONFERENCE FOR FOOTBALLERS, TRAINERS AND ATHLETES IN WARSAW JACEK MAGIERA FOT. PIOTR KUCZA/ 400mm.pl

Piłkarzem był niezbyt utalentowanym i raczej nie obrazi się na to stwierdzenie. Od dziecka marzył, by zagrać w Bayernie Monachium, lecz dla tego klubu koniec końców udało mu się strzelić tylko jedną bramkę. W towarzyskim meczu przeciwko Bawarczykom zapakował całkiem efektownego samobója. Niezłą karierę zrobił głównie dzięki ciężkiej pracy. Dwa razy był mistrzem Polski, zdobywał krajowe puchary, a dużo wcześniej m.in. mistrzostwo Europy do lat 16. Jego licznik występów w Ekstraklasie zatrzymał się na liczbie 233, ten od bramek na 25 (nieźle jak na defensywnego pomocnika). 99 razy wystąpił w reprezentacjach młodzieżowych, ale nigdy nie zadebiutował w tej seniorskiej. Był za slaby? To też, ale to zbyt prosta odpowiedź. Ten dziwny przypadek poniekąd tłumaczyć można też charakterem Magiery – nigdy nie związał się z żadnym menedżerem, nawet pomimo wyraźnych sugestii, że o powołanie będzie wtedy łatwej.

Pewnie już to wyłapaliście, ale dla formalności wypada napisać wprost: typ człowieka, który nie chodzi na skróty.

Nie inaczej wybierał, gdy ważyły się losy jego stosunków z kolegami z zespołu. Krótka piłka: „albo zaakceptują mnie takiego, jaki jestem i chcę być, albo nie zaakceptują”. Fakt, że Magiera stronił od imprez i bardziej wolał czytać książki niż etykiety na butelkach, na dłuższą metę okazał się nieistotny. – Jacek był troszeczkę… inny – mówi Sylwester Czereszewski, który z Magierą przez lata grał w Legii. – Chadzał własnymi ścieżkami. Można nawet powiedzieć, że zachowywał się jak nie piłkarz. Jeśli chodzi o wyjścia na piwo czy na dyskoteki, to raczej odpadał. Ale i tak był darzony sympatią i szacunkiem. Często gasił pożary w drużynie, a nadpobudliwych piłkarzy nie brakowało. Brał kogoś na bok, rozmawiał, tłumaczył. Wychodził z założenia, że konflikty lepiej rozwiązywać rozmową niż czynami – rozwija swoją myśl były napastnik.

Reklama

Spokojny. To słowo pada w każdej rozmowie o Magierze, raczej prędzej niż później. A to cecha, którą w przypadku trenerów można odbierać bardzo różnie.

WARSZAWA 14.01.2010 LEGIA WARSZAWA - ROZPOCZECIE PRZYGOTOWAN DO RUNDY WIOSENNEJ SEZONU 2009/10 JACEK MAGIERA FOT. PIOTR KUCZA --- Newspix.pl PILKA NOZNA SEZON 2009/2010 *** Local Caption *** www.newspix.pl mail us: info@newspix.pl call us: 0048 022 23 22 222 --- Polish Picture Agency by Axel Springer Poland

– Na pewno jest bardzo spokojnym człowiekiem, zawsze był taki zarówno na boisku, jak i poza nim, a to czasami u piłkarzy nie idzie w parze. Może nawet za spokojnym – mówi kolejny kolega z Legii, Tomasz Jarzębowski. Ale za spokojny na boisku czy poza nim? – Na boisku, jeśli chodzi o trenerkę, to ciężko mi się wypowiadać. To, że był troszeczkę na uboczu, nie zmienia faktu, że był lubiany. Jakieś delikatne żarty z jego studiów i tak dalej może i były, ale bez żadnej przesady, bo mógł się przecież obrazić (śmiech). To bardzo pomocny człowiek, gdy się go o coś poprosiło, nigdy nie odmawiał. Do dziś mamy kontakt. 

Od kolejnego z rozmówców trudno było oczekiwać innego stanowiska. To generalnie charakterystyczna cecha, niezależnie od tego gdzie przyłoży się ucho, o Magierze mówi się podobnie. I mówi się o nim dobrze. – Wyważony, rzeczowy, skrupulatny, spokojny – od takiej wyliczanki zaczyna Piotr Włodarczyk. Ale przy tym wyraźnie zaznacza: – Nie można jednak przesadzać. Potrafił się zdenerwować, krzyknąć, postawić na swoim. Nie był postacią, wokół której kręciło się wszystko, ale miał bardzo dużo do powiedzenia w szatni. Nie zapominajmy, że był też kapitanem i na pewno nie była to przypadkowa decyzja. Zdecydowanie miał autorytet. 

Legia Warszawa - zgrupowanie w Niemczech 12.02.2009 Hennef Patryk Koziara Marcin Komorowski Adrian Paluchowski Jacek Magiera Jakub Rzezniczak Fot. Piotr Kucza / Newspix.pl

Decyzję o tym, że zostanie trenerem, podjął bardzo szybko. W zasadzie jeszcze zanim na dobre rozpoczęła się jego kariera piłkarska, bo już w wieku 16 lat wiedział, że jego miejsce na ziemi znajduje się przy linii bocznej. Jakkolwiek górnolotnie to zabrzmi, od tej pory każda z decyzji podjętych w życiu miała przybliżać go do osiągnięcia tego celu. Nie siedział z założonymi rękami. Zaliczał kolejne kursy, wyrabiał licencje trenerskie, skończył wspomniane studia, starał rozwijać się z zakresu psychologii, pedagogiki, filozofii. I cały czas notował. Podobno do dziś zapisuje praktycznie wszystko, co uznaje za warte uwagi.

Koledzy z boiska zgodni są jeszcze w jednej kwestii – od początku miał zadatki na trenera. Nawet gdy w klubie nie pełnił żadnej formalnej funkcji, wczuwał się w rolę, obowiązki piłkarskie traktując na równi z podjętymi krokami w kierunku zostania szkoleniowcem. – Robił notatki ze wszystkich zajęć. Gdybym poprosił go przybliżenie jakiegoś treningu Okuki z 2002 roku, tego jak wyglądały zajęcia, co na nich robiłem, to myślę, że szybko znalazłby odpowiedź – mówi Jarzębowski. – W Legii już jako asystent zajmował się głównie młodszymi zawodnikami i obcokrajowcami. Potrafił się wywiązać ze swoich zadań, często pomagał piłkarzom również wtedy, gdy w grę wchodziły problemy w życiu prywatnym. Po wynikach Zagłębia widać, że poradził sobie również, gdy przeskoczył na kolejny szczebel. Ale nie da się ukryć, że szatnia Legii będzie dla niego pewnym wyzwaniem. Ważna będzie rola „Vuko”, to on zna od środka tę drużynę. Mogą stworzyć dobry duet – dodaje zawodnik Wigier Suwałki.

Czereszewski: – Jacek ma dużą wiedzę o piłce, co do tego nie ma wątpliwości. Wystarczy zobaczyć, jak wypada w mediach – mówi mądrze i fachowo. Najważniejsze będzie to, czy uda mu się zdobyć posłuch w drużynie. Piłkarze muszą czuć respekt. W Legii są zawodnicy, którzy dobrze zarabiają i wiadomo, jak to jest z takimi piłkarzami. Jeden może się obrazić, drugi krzywo patrzeć. Ale myślę, że szybko rozpracuje tę drużynę, w małym palcu będzie miał wiedzę również o tym, czego może się spodziewać, jeśli chodzi o zachowanie. Zresztą pracował z Zielińskim, Białasem, Urbanem i Skorżą, więc doskonale wie, jak to wygląda od kuchni. Jestem o niego spokojny. Poza tym, umówmy się – gorzej i tak już być nie może. Spieprzyć się tego za bardzo nie da. 

– Wiem, że piłkarze nie skreślają trenera tylko ze względu na brak doświadczenia. Do zawodników można trafić na wiele sposobów. Nie widzę powodów, przez które Jacek miałby sobie z tym nie poradzić – mówi Włodarczyk, więc mamy komplet. „3 razy tak” – koledzy z boiska optymistycznie podchodzą do nowej roli Magiery.

MIJAS 19.01.2010 LEGIA WARSZAWA - ZGRUPOWANIE HISZPANIA JAN URBAN JACEK MAGIERA FOT. PIOTR KUCZA / NEWSPIX.PL UWAGA! DO KONCA LUTEGO 2010 R. MINIMALNA CENA ZA ZDJECIE 150 PLN --- Newspix.pl *** Local Caption *** www.newspix.pl mail us: info@newspix.pl call us: 0048 022 23 22 222 --- Polish Picture Agency by Axel Springer Poland

Moment, w którym nowym trener Legii podjął decyzję o rozpoczęciu pracy na własny rachunek, był dość specyficzny. Słynny wywiad Daniela Łukasika, w którym piłkarz (jeden z ulubieńców Magiery) z rozbrajającą szczerością wyznał, że nie trenuje rzutów wolnych po zajęciach, bo sporo z tym zachodu, trzeba szukać bramkarza i tak dalej. Dla człowieka, który połowę czasu spędzał na indywidualnych rozmowach z młodymi piłkarzami, wpajaniu im etosu pracy, cios pod żebro.

Próbował różnych metod, by jego podopieczni wyszli na ludzi. Przede wszystkim kładł nacisk na naukę. Do tego stopnia, że gdy zbliżała się wywiadówka, piłkarze bardziej bali się reakcji swojego trenera niż rodziców. Gdy kiedyś jeden z młodych zawodników zapytał go o to, co ma zrobić, by zostać lepszym piłkarzem, kazał mu zacząć od trzymania porządku w samochodzie, który młokos kupił za pierwszy kontrakt. Niezbyt trudny krok do wykonania, ale jednak się nie udało. Innego uczył, jak powinno się kulturalnie spożywać alkohol, zaraz po tym, jak zawodnik pojawił się w klubie w stanie wskazującym na to, że dzień ruszył mocniej, niż wypadało.

Nie da się ukryć – przy wszystkich wątpliwościach dotyczących Magiery na stanowisku pierwszego trenera Legii, doświadczenie we wprowadzaniu i trenowaniu młodych będzie jego bardzo dużym atutem. Najlepiej świadczą o tym laurki, które dziś wystawiają mu byli podopieczni. A o opinię zapytaliśmy również tych, którym kiedyś z Magierą niekoniecznie było po drodze.

WARSZAWA 11.06.2011 SLUB MAGDALENY I JACKA MAGIERY MICHAL KUCHARCZYK JACEK MAGIERA FOT. PIOTR KUCZA --- Newspix.pl *** Local Caption *** www.newspix.pl mail us: info@newspix.pl call us: 0048 022 23 22 222 --- Polish Picture Agency by Ringier Axel Springer Poland

Kamil Grosicki: – Przede wszystkim to człowiek z żelaznymi zasadami. Umie powiedzieć „tak”, umie powiedzieć „nie” i doskonale wie, kiedy tych słów używać. To jest jego najważniejsza cecha. Nie jest żadną tajemnicą, że trener chciał mnie kiedyś trochę naprostować, przekazać wartości, które sam wyznawał. Czasem go słuchałem, czasem nie, ale wiadomo – zawsze chciał dla mnie jak najlepiej. Po latach mogę mu tylko podziękować.

Michał Efir: – Do dzisiaj mam z trenerem kontakt, radzę się go w wielu kwestiach. Jego najmocniejsza strona to konsekwencja. No i jest mega charakterny we wszystkim, co robi. Jeśli sobie coś założy, to po prostu do tego dąży wszelkimi sposobami. Zawsze był pomocny, zawsze potrafił wysłuchać. Potrafił też opierdzielić. Ale w tym wszystkim był po prostu bardzo ludzki. To taki typ obserwatora. Dużo widzi, dużo analizuje, dużo myśli. I – jeszcze raz – stara się pomagać ludziom. Z każdym potrafi znaleźć wspólny język, dlatego wydaje mi się, że również w szatni Legii będzie bardzo szanowany. 

Bartłomiej Kalinkowski: – To prawdziwy mentor. Taki, który nauczy cię dużo, jeśli chodzi o granie w piłkę, ale bardzo zwraca uwagę na inne aspekty, takie pozaboiskowe rzeczy, które są często kluczowe. Wymaga od innych, ale w pierwszej kolejności od siebie. Cały czas analizuje i wyciąga wnioski.  Zawsze jest na 100 procent przygotowany do tego, za co się zabiera. Poświęcił mi dużo czasu, ale nie tylko mi, bo wystarczy spojrzeć, ilu wychowanków trenera gra teraz w ligach zagranicznych, Ekstraklasie, albo w I lidze i wszyscy sobie przyzwoicie radzą. Ja jako człowiek związany z Legią, jej kibic, bardzo się cieszę, że ktoś taki poprowadzi ten klub. 

WARSZAWA 13.12.2015 SWIADOMA PODROZ PRZEZ KARIERE - KONFERENCJA PRASOWA DLA PILKARZY, TRENEROW I SPORTOWCOW --- AWARE JOURNEY THROUGH CAREER - PRESS CONFERENCE FOR FOOTBALLERS, TRAINERS AND ATHLETES IN WARSAW WOJCIECH SOSNOWSKI - SOKOL RAFAL KUBOW JACEK MAGIERA FOT. PIOTR KUCZA/ 400mm.pl

Oczywiście nie trzeba mieć licencji UEFA Pro, by wiedzieć, że praca z młodzieżą znacząco różni się od tej z dorosłą drużyną. Dziewięć meczów na ławce Zagłębia Sosnowiec to zbyt krótki okres, by wypowiadać się o tym, czy ktoś się sprawdza w tej robocie czy nie. Aczkolwiek to wejście do dorosłej piłki Magiera ma udane. Meczu jeszcze nie przegrał, sześć wygrał, trzy zremisował. Nie zaszkodziło jednak porozmawiać z osobą, która miała okazję z bliska obserwować w ostatnim czasie warsztat nowego szkoleniowca Legii.

– Co mogę powiedzieć, świetnie układała nam się współpraca i myślę, że mówię to nie tylko za siebie, ale też jest to opinia całego zespołu. Trener spotkał się z nami w poniedziałek i powiedział, że jest coś na rzeczy. Podkreślił, że jest to dla niego bardzo trudna decyzja. Ja osobiście to rozumiem, takiemu klubowi jak Legia się nie odmawia. Na pewno szkoda, bo coś fajnego zaczęło się tworzyć w Sosnowcu i to w dużej mierze zasługa trenera Magiery – mówi Tomasz Nowak, pomocnik Zagłębia. – Ktoś, kto gra w piłkę i jest profesjonalistą, nie będzie miał problemów z szacunkiem do trenera. Jest on spokojną i wyważoną osobą, natomiast nie boi się podejmować kontrowersyjnych decyzji. Myślę, że tak samo będzie w Legii. Będzie rządził od A do Z. Jeśli ktoś będzie chciał strugać gwiazdę, to na pewno trener sobie z tym poradzi. Samodzielna praca w Sosnowcu sprawiła, że jeszcze bardziej uwierzył w siebie – dodaje.

Odpowiedź na pytanie o silne strony Magiery jest równie rozbudowana.  – Po pierwsze, opanowanie i spokój ducha. Nie jest człowiekiem, który działa pod wpływem emocji, a niestety wielu w Polsce mamy takich trenerów, którzy wybuchają i pokazują swoje słabości przed zespołem. Od kiedy jestem w Zagłębiu, nic takiego nie zauważyłem, żadnych pochopnych ruchów, słów na gorąco. Wiadomo jacy są piłkarze – jedni twardzi, drugich trzeba głaskać. Weźmy ten szalony mecz z Podbeskidziem, bo też pokazał jak trener podchodzi do wyzwań. Nawet jak straciliśmy przewagę, to nie było nerwowych ruchów, tylko spokojne podpowiedzi i wiara w to, ze jeszcze możemy to wygrać.

– Po drugie, warsztat. Jak tutaj przyszedłem, to byłem szczerze zdumiony tym, jak fajnie to wszystko wygląda pod względem jakości treningu. Jeśli chodzi przygotowanie merytoryczne, zaangażowanie w zajęcia – wszystko jest tak, jak powinno wyglądać. U trenera nie ma równych i równiejszych. Jednak najfajniejsze jest to, że zawsze najważniejsza jest nasza drużyna. Nieważne jaki przeciwnik, nieważne jakim system gra, patrzymy na siebie. 

OLSZTYN 14.08.2016 MECZ 3. KOLEJKA I LIGA SEZON 2016/17 --- POLISH FIRST LEAGUE FOOTBALL MATCH: STOMIL OLSZTYN - ZAGLEBIE SOSNOWIEC 0:0 VAMARA SANGO JACEK MAGIERA FOT. PIOTR KUCZA/ 400mm.pl

Koniec. Występuje bardzo duże prawdopodobieństwo, że nie istnieje osoba, która zna Jacka Magierę i ma o nim złe zdanie. Na pewno ma dar, który pozwala mu zjednać sobie ludzi. Tu już nie ma wątpliwości, to pożądana cecha u trenera, szczególnie w dzisiejszej sytuacji Legii.

W grudniu zeszłego roku Magiera zorganizował konferencję dla młodych piłkarzy, tytuł wydarzenia mówi wszystko: „Świadoma podróż przez karierę”. Każdemu z uczestników wręczył książkę pod tytułem „Szczęście czy fart?”. Wcześniej taki sam prezent sprawił też swoim podopiecznym w Legii i trzeba przyznać, że wykazał się przy tym sporą determinacją, bo pozycji nie było na rynku, więc jako właściciel jednego egzemplarza… postanowił książkę przepisać, zilustrować i oprawić, wyprodukował w ten sposób 37 sztuk.

Co jest w niej tak szczególnego? To dość frapująca lektura. Dwóch wybitnych ekonomistów przez lata obserwowało wielkie koncerny, kariery najznakomitszych postaci i szukało odpowiedzi na pytanie, jak odnieść sukces. Koniec końców napisali na ten temat… bajkę, za pomocą której wyjaśnili różnicę między szczęściem a fartem. No bo wbrew pozorom to nie to samo. Szczęście można stworzyć samemu, wystarczą do tego odpowiednie warunki, które leżą w gestii każdego z nas. Magierze bez dwóch zdań się to udało. Teraz pora na piłkarzy Legii.

Mateusz Rokuszewski 

Fot. FotoPyK 

Najnowsze

Weszło

EURO 2024

Yma o Hyd! Jak futbol pomaga ocalić walijski język i tożsamość [REPORTAŻ]

Szymon Janczyk
8
Yma o Hyd! Jak futbol pomaga ocalić walijski język i tożsamość [REPORTAŻ]
Inne kraje

Sto lat za Anglikami. Dlaczego najlepsze walijskie kluby nie grają w krajowej lidze?

Michał Kołkowski
10
Sto lat za Anglikami. Dlaczego najlepsze walijskie kluby nie grają w krajowej lidze?

Komentarze

0 komentarzy

Loading...